Branża drzewna chce mieć głos

Bartłomiej MayerBartłomiej Mayer
opublikowano: 2024-03-13 20:00

Nowy rząd rozpoczął sprzątanie w Lasach Państwowych. Drzewiarze są tym żywo zainteresowani, ale dotychczas nie mieli okazji się wypowiedzieć.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • dlaczego decyzja o ograniczeniu wycinki na 10 obszarach leśnych wywołała burzę
  • co drzewiarze myślą o wyłączeniu 20 proc. lasów z użytkowania gospodarczego
  • o jakie zmiany w prawie apelują przedstawiciele branży drzewna.
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Na początku stycznia Paulina Hennig-Kloska, nowa minister klimatu i środowiska, postanowiła — była to jedna z jej pierwszych decyzji – ograniczyć wycinkę na 10 obszarach leśnych. Chodzi m.in. o tereny Bieszczad, puszcz: Boreckiej, Świętokrzyskiej, Augustowskiej, Knyszyńskiej czy Karpackiej.

Bez konsultacji

— To oznacza wyłączenie z użytkowania gospodarczego około 1,3 proc. polskich lasów. Może się wydawać, że to niewiele, a mimo to decyzja wywołała prawdziwą burzę — mówi Jarosław Michniuk, prezes Pagedu i współtwórca Koalicji na rzecz Polskiego Drewna (KnrPD).

Ferment w środowisku drzewiarzy wynika z dwóch powodów. Pierwszy to fakt, że dla obszarów nadzorowanych przez regionalne dyrekcje Lasów Państwowych białostocką i krośnieńską ministerialna decyzja ma kluczowe znaczenie — wyłącza z użytkowania gospodarczego całe nadleśnictwa. To poważny cios nie tylko dla odbiorców, którzy mieli podpisane kontrakty na dostawy surowca z tych obszarów, ale też dla zakładów usług leśnych (ZUL), czyli firm, które m.in. wycinają drzewa i transportują drewno do miejsca składowania, ale także dokonują nasadzeń i dbają o stan lasu.

Drugi powód to tryb podjęcia decyzji.

— Niestety, zapadła bez jakichkolwiek konsultacji z branżą drzewną — mówi Jarosław Michniuk.

— Chcemy rozmawiać, ale tego dialogu ewidentnie brakuje. Branża potrzebuje stabilności — potwierdza Aneta Wilińska, właścicielka firmy BHZ Polskie Drewno z Wągrowca i członkini rady Polskiej Izby Gospodarczej Przemysłu Drzewnego.

W opinii prezesa Pagedu efektem tego wzburzenia było wstrzymanie zapowiedzianych wcześniej przez resort decyzji o wyznaczeniu kolejnych obszarów, na których mają być ograniczone wycinki. Rozstrzygnięcia mają zapaść po rozmowach przy tzw. okrągłym stole w sprawie cennych przyrodniczo lasów.

— Do udziału w tych obradach znowu naszej branży nie zaproszono. Niejako siłą wciągnęliśmy do nich dwóch przedstawicieli sektora drzewnego — mówi Jarosław Michniuk.

O mocnym wzburzeniu tą sytuacją środowisk drzewnego i leśnego świadczy fakt, że ich przedstawiciele przyłączyli się do ubiegłotygodniowych protestów rolników w Warszawie.

Kilka propozycji

— Rozumiemy konieczność wprowadzenia ograniczeń wycinki drzew. Ustalili to koalicjanci, takie są wymogi unijne. Nie chcemy jednak być zaskakiwani takimi decyzjami. Jeśli będziemy o nich wiedzieli z wyprzedzeniem, będziemy w stanie odpowiednio się przygotować — mówi Aneta Wilińska.

— Nasza branża nie ma nic przeciwko temu, by wyłączyć stopniowo z użytkowania gospodarczego cenne przyrodniczo lasy — jak już ogłoszono 20 proc. polskich lasów ma być w pełni chronionych. Chcemy jednak, aby odbyło się to bez większego uszczerbku dla naszego sektora. W tym celu trzeba zintensyfikować gospodarkę leśną na innych obszarach oraz zmienić także inne obowiązujące wciąż zasady dotyczące zdobywania surowca drzewnego. Dlatego chcemy przedstawić argumenty i wypowiedzieć swoje zdanie — mówi Jarosław Michniuk.

Według jego szacunków obecnie z użytkowania gospodarczego wyłączonych jest nieco ponad 10 proc. polskich lasów. Jeśli podwoi się ten obszar, ale wszystkie inne zasady pozyskiwania surowca przez przemysł drzewny pozostaną bez zmian, to branża będzie miała o około 4 mln m sześc. drewna mniej, niż miała corocznie dotychczas (było to do 40 mln m sześc.). By tego uniknąć, trzeba zintensyfikować gospodarkę leśną na pozostałych obszarach.

— Być może należałoby również zastanowić się nad obniżeniem wieku rębnego drzew — sugeruje Jarosław Michniuk.

Sprzedaż po nowemu

Trzeba ponadto wprowadzić przepisy, które umożliwią efektywne sprowadzanie poużytkowego drewna z zagranicy. Gros polskich mebli czy drewnianych okien trafia na eksport, głównie do Europy Zachodniej. Gdy tam dożyją swoich dni, surowiec, z którego są wykonane, można byłoby ponownie wykorzystać. Problem w tym, że takie drewno jest traktowane jak każdy inny odpad, więc nie można go sprowadzać. W praktyce więc firmy są pozbawione takiej możliwości.

Zmiany wymagają również przepisy, które pozwalają wykorzystać pełnowartościowe drewno jako paliwo w elektrowniach. Ponadto w ostatnich latach na eksport wysyłano znaczące ilości drewna okrągłego, które mógł przerabiać polski przemysł. Tu również konieczne są zmiany zasad, o co branża drzewna już wielokrotnie apelowała, proponując konkretne zapisy premiujące przerób surowca drzewnego w kraju.

Jedną z najważniejszych rzeczy jest również obniżenie cen wyjściowych, po jakich Lasy Państwowe oferują drewno na przetargach. Zdaniem prezesa Pagedu ceny są zupełnie nieadekwatne do kryzysowej sytuacji w branży drzewnej i pokrewnych.

— Na pierwszą tegoroczną aukcję zasad nie można było zmienić. Nie udało się — choć był na to czas — również na drugą. Domagamy się weryfikacji tych zasad oraz cen na trzecią tegoroczną aukcję — mówi Jarosław Michniuk.

— Trzeba jak najszybciej powołać grupy eksperckie, które będą pracowały nad opracowaniem zupełnie nowego systemu sprzedaży drewna — mówi Rafał Szefler, dyrektor biura KnrPD.

Jego zdaniem przy stole negocjacyjnym — oprócz przedstawicieli Lasów Państwowych i branży drzewnej — powinni zasiąść także eksperci z kilku resortów: finansów, rozwoju oraz klimatu.

— Prace należy zacząć jak najszybciej, aby już w połowie tego roku ustalić wszystkie najważniejsze kwestie — uważa Rafał Szefler.