Producenci obuwia i skór liczą na większy eksport do UE po integracji. Niestety, muszą się także liczyć z tanim importem z Chin.
Krajowa branża obuwnicza bez kompleksów patrzy w przyszłość i zbliżającą się integrację z Unią. Jak podkreślają jej przedstawiciele, nie mamy się czego wstydzić, gdyż polskie obuwie z tzw. średniej półki dorównuje unijnemu nie tylko wzornictwem, ale i jakością. Wysokie są także zdolności produkcyjne i technologiczne branży.
— Wśród producentów obuwia zajmujemy w UE piątą lokatę za Włochami, Hiszpanią, Portugalią i Francją, zaś w garbarstwie czwartą, wyprzedzając Paryż — zauważa Aleksandra Krysiak, dyrektor Polskiej Izby Przemysłu Skórzanego.
Jednak nie lada wyzwanie czeka zakłady obuwnicze i garbarnie.
Chiński zalew
Niepokojące wieści płyną z Brukseli. Od przyszłego roku Komisja Europejska chce zwiększyć kontyngent na import obuwia z Chin o blisko 10 proc., ze 128 do 145 mln par rocznie. Nowe regulacje obejmą także dziesięciu nowych członków Unii, w tym przede wszystkim Polskę, największego producenta wśród obecnych kandydatów i piątego w Europie. Dla dziesiątki chiński kontyngent wynosiłby 31 mln, z czego na Polskę przypadałoby 18 mln par.
Zdaniem Aleksandry Krysiak, zgoda na takie warunki byłaby groźna dla branży, a rząd do tej pory nie zajął w tej sprawie stanowiska.
Branżę czeka także wymuszona przez UE podwyżka VAT na obuwie dziecięce z 7 do 22 proc.
— Niepokoi też struktura sektora, który charakteryzuje się dużą koncentracją. W przeciwieństwie do UE to duże zakłady, którym trudniej będzie korzystać ze środków pomocowych, skierowanych głównie do małych i średnich firm — mówi Aleksandra Krysiak.
Dobra skóra
Niepewny los czeka też polskie garbarnie. Konkurencja w tym sektorze jest bardzo duża i choć krajowa branża jest w stanie zaspokoić zapotrzebowanie krajowego przemysłu obuwniczego, to import skór jest wciąż duży.
— Ponieważ jakością i ceną polski surowiec nie ustępuje powszechnie uznanym skórom z Włoch, branżowcy mówią o potrzebie solidarności sektorowej — mówi Aleksandra Krysiak.
Miałaby ona prowadzić do tego, że polscy producenci kupowaliby skóry w polskich garbarniach.
Problemem dla garbarni jest też utylizacja odpadów pozwierzęcych.
Krzysztof Galeja, właściciel Centrum Utylizacji Odpadów, podkreśla, że ceny utylizacji w Polsce są bardzo wysokie, bo wciąż mało jest zakładów, które specjalizują się w tej działalności.