Branża wzywa do protestów

Paweł Janas
opublikowano: 2005-04-01 00:00

Wyższe stawki akcyzy m.in. na olej opałowy wywołały protesty branży paliwowej. Ale niecałej, bo Lotos i Orlen zachowują się powściągliwie.

Plany Ministerstwa Finansów, dotyczące m.in. zrównania akcyzy na oleje opałowe i napędowe, wywołały gwałtowne protesty branży paliwowej.

„Zwracamy się z prośbą o powszechny protest przeciwko wprowadzeniu nowego rozporządzenia Ministra Finansów (...). Proponowane rozwiązania są niebezpieczne dla gospodarki krajowej, prowadzą do nadmiernych obciążeń obywateli i wywołają szereg niekorzystnych zmian na rynku. Protesty prosimy kierować do ministrów finansów, gospodarki i ochrony środowiska, klubów poselskich” — wezwał wczoraj na stronach internetowych Włodzimierz Ostaszewski, dyrektor biura Polskiej Izby Paliw Płynnych (PIPP).

Lista zagrożeń

Lista zarzutów do rozporządzenia liczy aż 16 punktów. Izba zwraca w nich m.in. uwagę, że podwyżki cen olejów opałowych „wpłyną na dalsze zubożenie społeczeństwa”.

— Rozporządzenie spowoduje też natychmiastową likwidację kotłowni olejowych, a w konsekwencji likwidację rynku olejów opałowych, co znacząco uszczupli przychody budżetu państwa — tłumaczy dyrektor Ostaszewski.

Zdaniem izby, wejście w życie rozporządzenia może m.in. spowodować „pozbawienie pracy około 10 tys. ludzi zatrudnionych obecnie w 968 firmach zajmujących się dystrybucją olejów opałowych”.

A jak oceniają projekt resortu finansów analitycy?

— Poza poszukiwaniem możliwości zapełnienia luk w budżecie, jedną z przyczyn wprowadzenia nowych stawek akcyzy była chęć ograniczenia szarej strefy. Do podjęcia szybkich działań skłaniały liczne afery. Jednak nie można wylewać dziecka z kąpielą — szczególnie że rząd nie wykorzystuje środków zawartych choćby w ustawie o monitorowaniu jakości paliw — mówi Witold Ozimski, współwłaściciel firmy BM Reflex, analizującej krajowy rynek paliwowy.

Ostrożna postawa

Uzbrojeni w te argumenty członkowie PIPP liczą także na poparcie producentów i dystrybutorów, m.in. PKN Orlen i Grupy Lotos. Potentaci zachowują jednak dystans.

— Nie będziemy protestować. Akceptujemy zaistniałą sytuację — twierdzi Marcin Zachowicz, rzecznik Grupy Lotos.

Enigmatyczne stanowisko zajął PKN Orlen.

— Nie otrzymaliśmy projektu rozporządzenia do zaopiniowania. Jeśli resort finansów poprosi nas o taką opinię, zajmiemy stanowisko — dodaje Dawid Piekarz, rzecznik płockiej spółki.

Dlaczego obie rafinerie są tak ostrożne?

— Być może spadek produkcji oleju opałowego zrekompensują wzrostem produkcji diesla. Po wyrównaniu akcyzy zaczną go przecież kupować ci klienci, którzy do tej pory do celów trakcyjnych wykorzystywali olej opałowy — twierdzi Witold Ozimski.

Okiem eksperta

Z dystansem

Nie widzę podstaw do protestu, bowiem jest to chyba jedyny możliwy krok, który może skutecznie ograniczyć szarą strefę. Wprowadzenie nowych stawek świadczy jednak o nieskuteczności wcześniejszych regulacji i działań podejmowanych przez resort w tej sprawie. Ze swojej strony zapewne zgłosimy tylko mniejsze uwagi do rozporządzenia. Na przykład sądzimy, że powinna zostać wprowadzona jakaś forma rekompensaty dla osób wykorzystujących zgodnie z przeznaczeniem olej opałowy i LPG do celów grzewczych.

Jacek Wróblewski, dyrektor Polskiej Organizacji Przemysłu i Handlu Naftowego