Wyniki chętnie typowały banki, firmy doradcze, a nawet specjaliści od makroekonomii. Jacek Kowalczyk, dziennikarz „Pulsu Biznesu” zajmujący się makroekonomią, zorganizował przed mundialem „gospodarcze mistrzostwa”. Przewidywał, że gdyby na boiska wybiegły gospodarki, to puchar zdobyłaby Korea Południowa. Nasz ekspert wziął pod uwagę nie tyle wielkość gospodarki, ile jej ogólne zdrowie i żywotność, a więc także tempo rozwoju, obciążenie długiem publicznym i zdolność do eksportowania dóbr.



Korea po drodze do finału pokonałaby kolejno Niemcy, USA, Szwajcarię, a w decydującym meczu Australię. W Brazylii grali jednak piłkarze, a nie gospodarki, więc Koreańczycy zakończyli zmagania, zajmując ostatnie miejsce w grupie H z zaledwie jednym punktem na koncie. Przed mundialem typowały także banki. Analitycy Deutsche Banku postanowili być oryginalni i faworyta upatrywali w Anglii, bo w jej składzie znajduje się sporo piłkarzy Liverpoolu, który ma całkiem udany sezon za sobą. Analitycy przyznali wprawdzie z uśmiechem, że jeden z autorów raportu jest kibicem i Liverpoolu, i Anglii, ale mimo to nie popisali się swoją prognozą, bo spore szanse na mistrzostwo dawali też Hiszpanom.
Gospodarze mundialu wyprowadzili w pole takiego tuza bankowości jak Goldman Sachs, który na długo przed rozpoczęciem rywalizacji przekonywał, że to Brazylia jest największym faworytem. Goldman Sachs i australijski Macquarie Bank nie muszą się jednak wstydzić, bo jako jedne z nielicznych wytypowały poprawnie co najmniej jednego uczestnika meczu finałowego. Według Goldmana Sachsa w finale miały zagrać reprezentacje Brazylii i Argentyny, przy czym „Canarinhos” mieli zwyciężyć Albiceleste w stosunku 3 do 1.
Analitycy z Antypodów postawili na finał Niemcy — Hiszpania. Analitycy znanej firmy doradczej PwC postanowili w swoim badaniu wykorzystać metody ilościowe, czyli narzędzia używane na co dzień w ekonomii. Kolejność przed mundialem wyglądała następująco: Brazylia, Niemcy, Argentyna i Hiszpania. Koncern prawidłowo wytypował wprawdzie aż trzy drużyny, które ostatecznie zmieściły się w czołowej czwórce turnieju, ale postawił też na Hiszpanów. Jak wiele innych firm z branży finansowej nie docenił potencjału Holandii.