BRE Bank w rytmie spowolnienia

Eugeniusz TwarógEugeniusz Twaróg
opublikowano: 2012-10-31 00:00

Wynik zachowuje się jak cała gospodarka — zwalnia, dynamika przychodów — słabnie, odpisy na stracone kredyty — rosną.

Tym razem nie było miłych niespodzianek, którymi w poprzednich kwartałach popisywał się BRE Bank, pokazując wyniki lepsze, niż spodziewał się rynek. Nikt mu tego nie ma za złe.

— Wcześniej bank pozytywnie zaskakiwał, ponieważ zysk był powyżej prognoz. Teraz wraca do normalnego poziomu. Trend zmian wyniku jest taki jak otoczenia gospodarczego. Sam rezultat z pewnością nie jest zły — ocenia Marcin Materna, szef działu analiz DM Millennium, wpisując się w dominujące wśród analityków komentarze do wyniku BRE Banku.

W III kwartale zysk wyniósł 280 mln zł i był o 9 proc. niższy niż rok wcześniej i o 12 proc. słabszy niż kwartał wcześniej. Dochody, 777 mln zł, spadły w stosunku do wiosennych miesięcy o 0,9 proc. Wynik odsetkowy nadal rósł (4,1 proc. w ujęciu kwartalnym i 1,3 proc. w skali roku), osiągając poziom 573 mln zł, natomiast prowizyjny słabł kolejny kwartał z rzędu.

W III kwartale wyniósł 204 mln zł i był o 7 proc. mniejszy niż trzy miesiące wcześniej (-6,5 proc. r/r). Na obniżenie wyniku wpłynęły jednak głównie rezerwy — 134 mln zł, wyższe o 21,3 proc. niż przed rokiem.

Marcin Materna przewiduje, że w kolejnych kwartałach zarysowane dotychczas trendy będą kontynuowane: dynamika przychodów będzie słabła, przy rosnących rezerwach. Dodatkowo pojawi się presja na marżę odsetkową, ze względu na spodziewany spadek stóp procentowych. Nie spodziewa się on, by biznes BRE Banku znacząco wsparł przygotowywany od miesięcy nowy mBank, który ma odwoływać się do najnowszych rozwiązań w świecie bankowości internetowej, mobilnej, korzystającej z możliwości, jakie dają media społecznościowe. Jego start spodziewany jest w I kwartale 2013 r.

— Nie sądzę, by wiele osób zdecydowało się zmienić rachunek dlatego, że będzie on nowocześniejszy. Przykład Optima BGŻ i Alior Sync pokazał, że albo trzeba zaproponować klientowi dobrą cenę, albo wysoki moneyback, żeby oferta została zaakceptowana. Klient kupi tylko produkt dający bezpośrednie korzyści, żadne fajerwerki nie przekonają go do zmiany banku. Nowy mBank ma sens jako sposób na powstrzymanie odpływu klientów. Nie sądzę, żeby przyciągnął wielu nowych, o ile oczywiście bank nie zaproponuje jakiegoś „gratisu” — ocenia Marcin Materna.