Bruksela blokuje nam inwestorów

Małgorzata GrzegorczykMałgorzata Grzegorczyk
opublikowano: 2012-02-28 00:00

Jysk, IBM, ATM, Brembo i Kronospan, które chcą wydać ponad 1 mld zł, czekają na zgodę UE. Niektóre od dwóch lat

Firma wygrywa konkurs na unijne dofinansowanie, podpisuje umowę z Ministerstwem Gospodarki (MG), zaczyna inwestycję i… dowiaduje się, że dotacji może nie dostać. Koszmar? Nie, unijna rzeczywistość. Bruksela, która doskonale wiedziała, jakie są warunki przyznawania grantów w Polsce, teraz kręci nosem.

— Od 2010 r. do Komisji Europejskiej (KE) skierowane zostało 5 projektów, których wartość przekracza w każdym przypadku 50 mln EUR. Dotychczas żaden z nich nie uzyskał akceptacji — dowiedzieliśmy się w biurze prasowym MG. Z informacji „PB” wynika, że chodzi o projekty firm Jysk, IBM, ATM, Brembo i Kronospan (patrz ramka).

— Poprosiliśmy polskie władze o dalsze wyjaśnienia. Proces zatwierdzenia zależy w dużym stopniu od jakości wniosków zgłoszonych Komisji, ich zgodności z przepisami UE, celami Programu Operacyjnego Innowacyjna Gospodarka i udowodnieniu, że bez unijnej pomocy te projekty nie zostałyby zrealizowane — mówi Weronika Sumowa z biura rzecznika polityki regionalnej w KE.

W ramach działania 4.5 inwestor może dostać dofinansowanie rzędu 30 proc. W 2009 r., mimo kryzysu, na przekraczające 200 mln zł projekty zdecydowały się m.in. Jysk, ATM czy IBM. Od 2008 r. w konkursie w działaniu 4.5 za warte wsparcia uznane zostało 21 takich dużych projektów: firmy chcą zainwestować 9 mld zł i stworzyć 6,3 tys. miejsc pracy.

MG podpisało dotąd umowy z 14 z tych firm na 1,2 mld zł dofinansowania. Jednak wypłaciło tylko 147 mln zł. Inwestorzy boją się brać granty, które potem będą musieli być może zwrócić. Niektórzy wstrzymują inwestycje.

Dobrze, ale...

Korespondencja KE z MG przedłuża się, bo analiza wniosku lub odpowiedzi zajmuje KE średnio 6-9 miesięcy. Tymczasem pieniądze trzeba wydać do 2015 r. Wątpliwości Brukseli dziwią.

— Zasady wykonywania programu ustalone zostały na forum Komitetu Monitorującego. W pracach tego komitetu oprócz przedstawicieli resortów, regionów i partnerów społecznych uczestniczy również przedstawiciel KE — podkreśla biuro prasowe MG.

— Należy pamiętać, że zarówno KE, jak i państwa członkowskie powinny dbać, by ograniczone fundusze unijne nie były marnowane na finansowanie projektów, które zostałyby zrealizowane i tak, nawet bez dotacji z UE. Duże firmy powinny wykorzystywać unijne wsparcie do budowy w Polsce gospodarki opartej na wiedzy poprzez inwestycje w badania i rozwój, stosowanie nowoczesnych technologii i tworzenie wysoko wykwalifikowanych miejsc pracy — podkreśla Weronika Sumowa.

Eksperci są podzieleni w ocenie, kto zawinił.

— Dyskusje z KE trwają od ponad dwóch lat. MG i Ministerstwo Rozwoju Regionalnego są bezradne. Wszystko załatwiają w sposób formalny, drogą pisemną, nie mają siły politycznej, żeby tupnąć nogą i powiedzieć, że skoro kryteria zostały przyjęte, a firmy już zrealizowały projekty, to dotację muszą dostać — komentuje anonimowo jeden z ekspertów.

— Nie jesteśmy tacy bezradni. Organizujemy dla KE spotkania z inwestorami ubiegającymi się o dotacje, podczas których prezentują oni projekty. Niestety, niewiele to daje — twierdzi przedstawiciel jednego z resortów.

Inni eksperci są bardziej wyrozumiali dla polskich urzędników. — KE była od początku zaangażowana w tworzenie kryteriów. Teraz twierdzi, że projekty tworzą za słabe jakościowo miejsca pracy. Z drugiej strony nie definiuje, jakie są oczekiwania względem miejsc pracy — mówi Paweł Tynel z Ernst & Young.

— Sygnały i działania podejmowane przez KE są niepokojące dla firm. Pojawia się wątpliwość, czy kryteria wyboru projektów obowiązujące w ramach konkursów skierowanych do przedsiębiorców były prawidłowe. Wydaje się też, że za uchybienia w systemie wdrażania funduszy europejskich nie powinno się karać przedsiębiorców — komentuje Magdalena Burnat-Mikosz z Deloitte.

KE ma sporo zarzutów do polskich projektów: zadaje pytania i zgłasza wątpliwości dotyczące innowacyjności czy liczby miejsc pracy z wyższym wykształceniem.

— Przedstawiciel KE powiedział, że na dotację dla Jyska zgodzi się po jego trupie — relacjonuje jeden z rozmówców „PB”. — W przypadku IBM komisja ma zastrzeżenia do tego, że grant jest zależny od dwuletnich kosztów zatrudnienia — dodaje inna osoba.

Zarzuty dotyczące małej innowacyjności inwestycji mogą dziwić. KE nie ma żadnej definicji innowacyjności. Na potrzeby konkursów stworzyli ją nasi urzędnicy. Gdy powstała, eksperci obawiali się, że trudno będzie znaleźć firmy z tak nowoczesnymi projektami.

To nie koniec

Problemy będą mieć też firmy, które wzięły udział w ostatnim, zakończonym miesiąc temu konkursie 4.5. Zgłosiła się rekordowa liczba przedsiębiorców — ponad 200 firm (dla porównania, w poprzednim konkursie: 18), które liczą na 5 mld zł dotacji, podczas gdy do podziału jest 700 mln zł. Przed ogłoszeniem konkursu MG zaostrzyło kryteria. Teraz firmy muszą zapewnić w projektach element badawczo-rozwojowy. Do kryteriów zastrzeżenia zgłosił jednak przedstawiciel KE w Komitecie Monitorującym.

— Wprowadzone w grudniu 2011 r. zmiany poszły w dobrym kierunku. Żałujemy jednak, że nasza sugestia, by je poprawić, nie została wzięta pod uwagę — mówi Weronika Sumowa.

21

Tyle projektów wartości ponad 50 mln EUR każdy zostało uznane za warte wsparcia w działaniu 4.5 od 2008 r....

9 mld zł ...tyle chcą zainwestować te firmy...

6,3

tys. ...tyle chcą stworzyć etatów...

14

...z tyloma firmami umowy podpisało dotychczas MG...

1,2

mld zł ...takie dofinansowanie powinny otrzymać. Dostały 147 mln zł. źródło: MG