„Puls Biznesu”: Jak pan ocenia propozycję PiS nałożenia na banki, firmy ubezpieczeniowe, TFI i domy maklerskie podatku od aktywów?

Sebastian Buczek, prezes Quercus TFI: To jest złe rozwiązanie dla Polaków i Polski. Niektórzy być może się cieszą, że „niedobre” banki będą płacić dodatkowe podatki. Prawda jest jednak taka, że w ciągu kilku miesięcy, a najwyżej kwartałów banki przeniosą koszty wyższych podatków na klientów. Polacy zapłacą więcej za rachunek, kartę czy przelew. Ponadto warto zauważyć, że w krótkim okresie dodatkowy podatek mocno uderzy w dwa polskie banki – PKO BP i Getin Noble. Propozycje polityków zdestabilizują system finansowy w Polsce i doprowadzą do kryzysu. Łatwo jest teraz do tego doprowadzić. Wystarczy atak na złotego i leżymy.
Jak nowy podatek wpłynie na branżę zarządzania aktywami, w tym Quercus TFI?
Nie wiem, czy ktoś przeprowadził analizę skutków. Politycy chcą opodatkować polskie funduszea a pozostawić bez dodatkowego opodatkowania fundusze luksemburskie. Już teraz co miesiąc uciekają z Polski setki milionów złotych, które trafiają do zagranicznych firm zarządzających. Po wprowadzeniu dodatkowego podatku ten proces przyspieszy. Szacujemy, że w ciągu kilku lat z polskiego systemu finansowego do Luksemburga i innych zagranicznych ośrodków finansowych może wypłynąć nawet 50 mld zł. Te pieniądze nie będą już inwestowane w polskie akcje i obligacje. Rozumiem, że osoby, które popierają dodatkowe podatki, wzięły to pod uwagę.
Co z postrzeganiem banków i ubezpieczycieli notowanych na GPW? Czy można się spodziewać negatywnej reakcji inwestorów?
Myślę, że wizerunek Polski, już nadszarpnięty po częściowej nacjonalizacji OFE, ulegnie dalszemu pogorszeniu. Inwestorzy zagraniczni wsadzą nas do jednego koszyka z Węgrami. Kapitał zagraniczny będzie nas omijać coraz szerszym łukiem. Może w ten sposób chcemy się repolonizować…
PiS oszacowało wpływy z tytułu nowego podatku na 5 mld zł. To realne?
Tak, ale ostatecznie większość tej kwoty obciąży nie instytucje finansowe, a polskie gospodarstwa domowe. Za pomysły polityków zapłacimy my, Polacy. Zresztą - jak zwykle.