Budżet z gumy

Eugeniusz TwarógEugeniusz Twaróg
opublikowano: 2019-12-30 22:00

To jedna z naszych szokujących prognoz, tzw. czarnych łabędzi (wydarzenie bardzo mało prawdopodobne, ale o potencjalnie wielkich konsekwencjach). Nie jest to tekst informacyjny.

Latem 2019 r. premier Mateusz Morawiecki zapowiedział zrównoważenie budżetu w 2020 r. Było to chwytliwe zagranie przedwyborcze, które miało pokazać sprawność sprawczości dobrej zmiany, w przeciwieństwie do „imposybilizmu naszych poprzedników”. Rząd pokazał, że nie tylko potrafi wydawać pieniądze z publicznej kasy na społeczne transfery, ale też zatroszczyć się o stronę przychodową. Przedwyborcze zapowiedzi mają to do siebie, że po wyborach zazwyczaj się o nich zapomina. Problemy pojawiają się jednak w latach, gdy wybory się kumulują. Tak było w 2019 r., kiedy PiS zgrało się do reszty w licytowaniu na wyborcze obietnice. W lutym ogłosiło piątkę Kaczyńskiego (nazywaną też Morawieckiego), co pozwoliło na podtrzymanie sondaży do lata. Tuż przed jesiennymi wyborami trzeba było podnieść stawkę i na szalę została rzucona 13. emerytura.

W związku z wyborami prezydenckimi w maju 2020 r. i premier, i rząd szybko zapomną o równowadze budżetowej, a pamięć zacznie pogarszać się z kolejnymi notowaniami wyborczych preferencji, w których Andrzej Duda nie wypadnie dość dobrze. Sam prezydent kandydat mocno podbije stawkę, wistując naprawdę wysoko. Obieca darmowe lekarstwa dla wszystkich emerytów i rencistów, „14” dla wszystkich emerytów powyżej 70. roku życia, dodatek do czynszu, gwarancje utrzymania cen prądu przez najbliższe pięć lat, podwyższenie wydatków na służbę zdrowia do 6 proc. PKB, na obronę do 3 proc., na szkolnictwo wyższe do 1 proc.

Wszelkie zastrzeżenia ekonomistów skwituje znanym z poprzedniej kampanii stwierdzeniem: „nie wierzcie państwo, że nie można obniżyć wieku emerytalnego”. Bo można? Można.

Minister finansów nie dość, że znajdzie się pod presją bieżącej, wyborczej polityki, to dodatkowo będzie musiał zmierzyć się ze smutną prawdą, że potencjał powiększania wpływów budżetowych z tytułu uszczelniania systemu podatkowego się kończy. Walka z karuzelami zakończy się na etapie split paymentu, ustawa o podatku u źródła nie przyniesie oczekiwanych wpływów, co stanie się przyczyną poważnych problemów, projekt podatku dla najbogatszych utknie. Minister Tadeusz Kościński zda sobie sprawę, że bez cyfryzacji państwa, a więc realizacji projektu, nad którym pracował w resorcie rozwoju, z ograniczonymi sukcesami, dalsza walka z mafiami podatkowymi i szarą strefą nie ma szans powodzenia.

Przy rosnącej presji na wydatki o ograniczonych możliwościach zapełniania kasy, resort finansów zacznie powiększać deficyt. Z 20 mld zł, jakie po cichu zakładał na początku 2020 r., zrobi się 40 mld zł pod koniec roku. A i to tylko dzięki temu, że część obietnic wyborczych Andrzeja Dudy nie zostanie zrealizowana.

Żeby podreperować budżet, resort finansów przeforsuje pod koniec roku zniesienie 30-krotności składki na ZUS. Jarosław Gowin zagłosuje za, ale nie będzie się cieszył.