„Rząd rozważa podwyższenie podatku od gier do 15 proc." - taki news serwisu branżowego iGaming Polska rozgrzał pod koniec ubiegłego tygodnia branżę bukmacherską i hazardową. Serwis sugerował, że za planowanymi zmianami stoi minister sportu Sławomir Nitras. Jego przedstawiciele mówią jednak twardo, że to fake news.
„Informacje podane w serwisie iGaming Polska są nieprawdziwe. Minister Sportu i Turystyki Sławomir Nitras nie prowadził żadnych rozmów na temat podniesienia podatku od gier w zakładach bukmacherskich, a także nie inicjował żadnych prac z tym związanych. Opisana sprawa nie jest ministrowi znana" - napisało w odpowiedzi na nasze pytania biuro komunikacji resortu sportu.
Plotki o planowanej podwyżce podatku dementuje też Ministerstwo Finansów (MF).
„Aktualnie nie prowadzimy prac legislacyjnych nad nowelizacją ustawy o grach hazardowych, w tym w zakresie obowiązujących zasad opodatkowania oraz stawek podatku od gier" - poinformowało nas biuro prasowe MF.
Branża bukmacherska odetchnęła z ulgą.
- Podwyższenie podatku, i tak jednego z największych w Europie, wywołałoby efekt odwrotny do założeń obecnej ustawy o grach hazardowych a więc zwiększenia szarej strefy, jeszcze większego ograniczenia kontroli państwa nad sektorem, spadku wpływów budżetowych z tytułu podatku od gier i przede wszystkim zwiększenia zagrożenia dla graczy. Aby zmniejszenie szarej strefy było możliwe, konieczne są zmiany systemowe podążające za zmieniającą się rzeczywistością na wzór tych, które zostały wprowadzone w wielu krajach Europy - mówi Zdzisław Kostrubała, prezes Stowarzyszenia Graj Legalnie.
Resort finansów z branżą jednak rozmawia. Na początku lipca do siedziby MF przy ul. Świętokrzyskiej w Warszawie zaproszono przedstawicieli ponad 20 firm i organizacji. Bukmacherzy od lat marzą o zmianie podatku (z 12 proc. od obrotów na podatek od GGR, czyli wpłat graczy pomniejszonych o wypłacone wygrane), a także o demonopolizacji bardzo dochodowej działalności w sektorze e-kasyn, którą legalnie prowadzi dziś tylko Totalizator Sportowy.
- Zakomunikowano nam, że żadnych zmian w ustawie nie będzie, a potem przedstawiciele kasyn stacjonarnych pokłócili się ze sobą. I właściwie tyle – relacjonuje jeden z uczestników spotkania.
Branża bukmacherska liczy jednak, że w końcu uda się przekonać MF do zmian w ustawie.
- Plotki o planowanej podwyżce podatku krążyły po rynku i dobrze, że zostały w sposób klarowny zdementowane. Dla mnie szklanka jest dziś w połowie pełna - MF co prawda sygnalizuje, że nie prowadzi prac nad zmianami w ustawie hazardowej, ale bardzo dobrze, że spotkało się z branżą i rozpoczęło dialog. To krok w dobrą stronę. Na pewno potrzebne są kompleksowe zmiany w ustawie w celu poprawy efektu fiskalnego i stopniowego zderegulowania branży - mówi Adam Lamentowicz, prezes Polskiej Izby Gospodarczej Branży Rozrywkowej i Bukmacherskiej oraz wiceprezes firmy Superbet International.
Zdzisław Kostrubała podkreśla, że przepisy powinny ewoluować i zostać dostosowane do realiów, w tym technologicznych, by możliwe było ograniczenie szarej strefy.
- Obecna patologiczna sytuacja na rynku gier w Polsce wywołuje szereg negatywnych skutków m.in. społecznych ze względu na chociażby brak realizacji polityk odpowiedzialnej gry przez podmioty znajdujące się w szarej strefie, ale i finansowych, gdyż uszczupla wpływy do budżetu państwa o setki milionów złotych rocznie. Co najmniej tyle. W naszej ocenie, to właśnie w obszarze pozostającym poza kontrolą państwa oraz jego organów fiskalnych należy szukać źródeł wpływów budżetowych - mówi szef Stowarzyszenia Graj Legalnie.
Wtóruje mu Adam Lamentowicz.
- Podatek, którego wysokość określono kilkanaście lat temu, jest dziś w praktyce najwyższy w Europie i wypycha graczy do szarej strefy. W segmencie kasyn on-line też trudno mówić o realnym monopolu Totalizatora Sportowego w sytuacji, gdy według danych H2Gambling 1,2 mln graczy miesięcznie korzysta z nielegalnych serwisów, których blokowanie w sposób zgodny z obecną ustawą jest fikcją. Jako branża stale postulujemy zmianę formuły podatku oraz poszerzenie katalogu gier, które mogłyby oferować prywatne firmy. Na rynku jest miejsce i dla silnego Totalizatora Sportowego, i dla legalnych prywatnych graczy, dlatego liczymy na kontynuację dialogu z regulatorem – mówi Adam Lamentowicz.