Byki pokonane przez Google i rynek pracy

Tadeusz StasiukTadeusz Stasiuk
opublikowano: 2012-10-18 22:08

Po trzydniowym rajdzie, który w przypadku indeksu S&P500 zaowocował największym wzrostem od niemal sześciu miesięcy, czwartkowa sesja przyniosła wzrost nerwowości na amerykańskich giełdach.

Z miejsca przełożyła się ona na wyceny indeksów, które poddały się falowaniu. W drugiej części sesji cieniem na parkietach, a przede wszystkim segmencie technologicznym, położyły się rezultaty Google.

Obserwowane pogorszenie nastrojów w dużej mierze wynikało z „wyczekiwania” samych inwestorów na korektę ostatnich wzrostów, co zostało wsparte słabszymi danymi z rynku pracy. Sytuację starały się z kolei ratować lepsze od prognoz dane z gospodarki.

Rozczarował odczyt liczby tzw. nowych bezrobotnych, czyli osób po raz pierwszy ubiegających się o zasiłek dla bezrobotnych. Po ubiegłotygodniowej, zaskakującej fali optymizmu, tym razem przyszło graczom  przełknąć gorzką pigułkę, gdyż bezrobotnych przybyło o 46 tys. i przekroczone zostały prognozy analityków.
Sytuacja nieznacznie poprawiła się po danych o wzroście aktywności gospodarczej w regionie Filadelfii oraz wzroście indeksu wskaźników wyprzedzających. Mimo tych optymistycznych odczytów, większą uwagę gracze zwracali na dane z rynku pracy, co dodawało siły stronie podażowej.

Spośród spółek słaby dzień zaliczył największy na świecie w publicznym obrocie koncern tytoniowy Philip Morris International. Jego wycena zniżkował o ponad 3 proc. Powodem przeceny okazały się wyniki kwartalne, które wzbudziły niepokój wśród inwestorów.

To m.in. pokłosie kryzysu zadłużeniowego w Europie i „przesiadki” wielu palaczy na papierosy z kontrabandy, lub ograniczenie ich spożycia, w związku z obniżeniem ich dochodów. Na europejskim rynku sprzedaż koncernu obniżyła się w trzecim kwartale o 15 proc.

Powodów do zadowolenia nie mieli też akcjonariusze Google. Notowania właściciela najpopularniejszej wyszukiwarki sieciowej, systemu Android i wielu platform internetowych zniżkowały nawet 11 proc. zanim obrót akcjami został na pewien czas wstrzymany. Wszystko przez „wyciek” raportu za trzeci kwartał, który miał być opublikowany dopiero po sesji. Co gorsze, zasygnalizował on „zadyszkę” internetowego giganta. Przychody w trzecim kwartale wyniosły 11,3 mld USD i były nieco niższe niż spodziewali się analitycy.

Spadał również kurs Apple, za co analitycy winili ponowny wzrost obaw o problemy z dostawą najnowszego modelu iPhone 5.

Obniżenie prognozy całorocznych przychodów zdeprecjonowało cenę akcji Boston Scientific. Przedstawiciel sektor biotechnologicznego oczekuje obecnie, że jego przychody nie będą wyższe niż 7,2 mld USD, podczas gdy wcześniej zakładał kwotę nawet o 200 mln wyższą. Średnia prognoz analityków to natomiast 7,26 mld USD.

W średniej przemysłowej Dow Jones, skupiającej największe amerykańskie blue chipy największym wzrostem ceny akcji mógł pochwalić się Travelers. Ubezpieczyciel zyskiwał m.in. po wiadomości, że jego walory skupuje dyrektor generalny, Jay Fishman. Dodatkowo zysk kwartalny firmy zwiększył się ponad dwukrotnie.

Ostatecznie na finiszu indeks DJ IA stracił „jedynie” 0,06 proc. Jedynie, bo wcześniej spadek był zdecydowanie większy. S&P500 zniżkował z kolei o 0,24 proc. zaś technologiczny Nasdaq spadł o 1,01 proc.