Ukarany dyscyplinarnie były warszawski sędzia gospodarczy Dariusz Czajka chce być radcą prawnym. Samorząd radców odmówił wpisania go na swą listę uznając, że nie spełnia on rękojmi należytego wykonywania zawodu. Czajka odwołał się do Sądu Administracyjnego. Wyrok za tydzień.
Czajka stanął przed sądem dyscyplinarnym obwiniony o popełnienie pięciu przewinień: że podjął się funkcji kanclerza Europejskiej Szkoły Prawa i Administracji, choć sędzia nie ma prawa pełnić takiej funkcji; że faktycznie zarządzał - choć nie miał prawa - spółką Centrum Informacji Prawno-Finansowej (CIPF); że jako sędzia- komisarz Centrum Leasingu i Finansów (CLiF) akceptował to, iż syndyk i jego pełnomocnik to pracownicy głównego wierzyciela CLiF - Kredyt Banku; że jako sędzia nie rozpoznał 58 wniosków przedstawicieli CLiF dotyczących różnych kwestii związanych z tą upadłością, a nawet nie nadał biegu odwołaniom, które wnosili na brak jego decyzji. Ostatni zarzut wobec Czajki dotyczy tego, że nie złożył w terminie swego oświadczenia majątkowego, a gdy już złożył, nie wykazał w nim, że zarządza CIPF.
Czajka był w składzie, który ogłaszał upadłość fabryki odzieżowej Leda. Potem, jako sędzia komisarz pozwolił syndykowi, którego znał z wcześniejszych upadłości (miał też kupić od tego syndyka działkę na Mazurach - PAP), sprzedać bez przetargu budynki po bankrucie na stołecznej Pradze-Północ. Budynki te natomiast kupiła za 600 tys. zł CIPF, którą Czajka pomagał zakładać koledze ze studiów. Potem Czajka reprezentował tę spółkę jako pełnomocnik.
Udziały w tej spółce miało warszawskie Zrzeszenie Prawników Polskich, którego szefem był kilka lat temu sędzia Czajka. Wyremontowane budynki wynajęła od spółki Europejska Wyższa Szkoła Prawa i Administracji, którą sędzia zakładał, a do dziś jest w niej honorowym kanclerzem - w CIPF pracują zaś jego powinowaci. SN uznał, że słowo "honorowy" było jednak tylko ozdobnikiem do stworzenia pozorów, bo w rzeczywistości Czajka był faktycznym i jedynym kanclerzem szkoły, co mogło osłabić zaufanie do urzędu sędziego.
W marcu zeszłego roku Sąd Najwyższy utrzymał ostatecznie orzeczoną wobec Czajki karę dyscyplinarną przeniesienia na inne stanowisko służbowe. Uniewinnił go od jednego zarzutu - akceptowania sytuacji związanej z syndykiem CLiF.
Jeszcze przed tym rozstrzygnięciem sędzia sam odszedł z zawodu, poświęcając się pracy w założonej przezeń szkole. Wybrano go też przewodniczącym warszawskiego koła Zrzeszenia Prawników Polskich.
Czajka postanowił natomiast wpisać się na listę radców prawnych. Miał taką możliwość, bo nie zapadło wobec niego orzeczenie o wydaleniu z zawodu, którego domagał się rzecznik dyscyplinarny i minister sprawiedliwości.
Okręgowa Izba Radców Prawnych w Warszawie, a potem prezydium Krajowej Rady Radców Prawnych odmówiły jednak wpisania byłego sędziego na listę radców, bo uznano, że nie spełnia on ustawowej przesłanki rękojmi należytego wypełniania obowiązków radcy.
Od tej decyzji Czajka odwołał się do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie. Na czwartkowej rozprawie mówił, że prócz "stwierdzonych przez sąd nieprawidłowości, których nie kwestionuje", przez kilkanaście lat pracy jako sędzia, miał też zasługi, m.in. współtworzył prawo upadłościowe i naprawcze, jest autorem wielu publikacji i szkolił prawników - w tym - jak stwierdził - "ponad tysiąc radców prawnych".
"Sąd uznał, że mogę być sędzią, bo nie wydalił mnie z zawodu, lecz tylko przeniósł na inne stanowisko. Nie odmówił mi więc przymiotu nieskazitelności charakteru, niezbędnego do wykonywania funkcji sędziego" - mówił Czajka.
Wiceprezes KRRP mec. Dariusz Sałajewski przekonywał sąd, że uchwały samorządu radców prawnych są słuszne, zaś korporacja - jako "organ sprawujący pieczę nad wykonywaniem zawodu" - ma prawo dokonywać własnych ocen, a prawo to realizuje się przez danie komuś rękojmi lub nie.
Pytany przez dziennikarzy na korytarzu o sprawę "nieskazitelności", mec. Sałajewski powiedział: "sprawa dyscyplinarna jest rysą na charakterze, więc wpływa na ocenę nieskazitelności".
WSA ogłosi swój wyrok w tej sprawie 7 grudnia. (DI, PAP)