CBŚ tropi finansowe przekręty

Rozmawiał Adrian Boczkowski
opublikowano: 2010-02-12 07:33

Śledczy specjalnie dla nas o sprawie feralnych obligacji Lehman Brothers, toksycznych opcji walutowych, naciskach polityków oraz o tym, jak dostać się do nich do pracy.

Puls Biznesu: Czy w Polsce można uczciwie zostać milionerem?

Sebastian Michalkiewicz, naczelnik warszawskiego zarządu Centralnego Biura Śledczego: Oczywiście. Wielu biznesmenów jest tego przykładem. Również organy ścigania powinny dużą wagę przywiązywać do ochrony przed oszustami polskich biznesmenów. Podobało mi się spotkanie ze służbami brytyjskimi, które określiły, że dla nich najważniejsza jest ochrona podmiotów gospodarczych, które płacą u nich podatki. W Polsce też tak powinno być.

Czym najczęściej zajmuje się wydział ekonomiczny CBŚ?

Dużo jest oszustw, wyłudzania podatków, kredytów. Z doświadczenia wiem, że zebranie materiału dowodowego jest tu łatwiejsze niż w przypadku spraw z rynku kapitałowego. Mamy grupę specjalistów skupioną na giełdzie. Na bieżąco kontaktujemy się z KNF, a jej członkowie są dobrymi specjalistami. Nie czekamy tylko na zawiadomienia z zewnątrz. Sami również prowadzimy rozpoznanie i działania operacyjne.

CBŚ zaangażował się w sprawę klientów Citibank Handlowy, którym sprzedano feralne  obligacje Lehman Brothers. Dlaczego?

Od Komisji Nadzoru Finansowego dowiedzieliśmy się, że klienci Citi Handlowego mają problemy z tą transakcją. Zaczęliśmy przyglądać się sprawie. W międzyczasie wpłynęło do nas zawiadomienie od stowarzyszenia pokrzywdzonych klientów tego banku z Wrocławia. Na tej podstawie wszczęliśmy postępowanie. Nie jest ono proste. Bank pozyskał klientów i na papierze sprawa wygląda klarownie. Klienci twierdzą jednak, że przedstawiciele banku gwarantowali bezpieczeństwo i zysk, reklamowali obligacje jako pewny produkt. Klienci dysponowali nawet wykresami zysków, jakie mieli otrzymać. Według klientów, już w trakcie podpisywania umów bank dobrze wiedział, w jakiej sytuacji jest Lehman Brothers i że obligacje nie przyniosą zysku [Citigroup był jednym z największych pojedynczych akcjonariuszy LB z 4,5 proc. udziału w kapitale – red.]. Przypuszczam, że szeregowi pracownicy banku nie wiedzieli o tym. Dostawali jedynie prowizję od sprzedaży.
 
Jakie mogą być efekty waszej działalności?

Jeśli zbierzemy materiał potwierdzający opinie klientów, to postępowanie zmieni status „w sprawie” na „przeciwko” konkretnym osobom. Jeśli nie uda się zgromadzić dowodów, sprawę umorzymy. Trwają analizy. Zakończenie śledztwa to kwestia kilku tygodni. Sprawa obligacji Lehman Brothers to pierwszy przypadek w historii CBŚ, w którym chodzi o szkodę klientów, a nie banku.
Pod koniec stycznia bank zaproponował klientom ugodę i wykupienie trefnych obligacji za 60 proc. ich wartości. Tymczasem przed naszym śledztwem CitiHandlowy w ogóle nie chciał rozmawiać z poszkodowanymi. Co więcej, pierwszym posunięciem banku było poproszenie klientów o zwrot materiałów sprzedażowych. Klienci od razu przekazali nam tę informację.
Ugoda, nawet jeśli zostanie podpisana przez bank ze wszystkimi klientami, absolutnie nic nie zmieni z naszego punktu widzenia. Nie wpływa to na tok postępowania.

W USA FBI pewnie weszłoby w biały dzień do banku, w towarzystwie kamer zabezpieczyło dokumentację, a zarząd zostałby przesłuchany?

Wśród czynności procesowych i u nas przedstawiciele banku zostali przesłuchani w charakterze świadków. Zabezpieczone dokumenty poddajemy analizie, a osoby odpowiedzialne przesłuchujemy.


CBŚ zaangażował się w sprawę InterBroka, firmy foreksowej…

Udało nam się zebrać materiał dowodowy. Zarząd świadomie wprowadzał inwestorów w błąd. Przyjmowano zlecenia i pieniądze klientów, choć wiedziano, że firma straciła już płynność. Wystawiano fikcyjne dokumenty.

Poszkodowani pieniędzy jednak nie odzyskali.

Ciężko byłoby tego dokonać, skoro tych pieniędzy już nie było. Zabezpieczyliśmy jednak spory majątek właścicieli InterBroka i mniejszy – samej spółki. Syndyk, który był tam powołany na bieżąco z nami współpracował. Akt oskarżenia powinien być już gotowy.

A co z podobną, ale niemniej głośną aferą WGI?

Nie zajmowaliśmy się tą sprawą, tylko Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Z drugiej strony, podjęcie decyzji o zablokowaniu kont, lokat nie jest proste. Później mogą pojawić się zarzuty i roszczenia o odszkodowanie, że przeszkodziło się w wyjściu z zyskiem z inwestycji. Trzeba mieć pewność, że chodzi o działalnie przestępcze.

Czy CBŚ ma coś wspólnego z „toksycznymi” opcjami walutowymi? Zajmujecie się problemem? Przedsiębiorcy mogli stracić na tych skomplikowanych transakcjach setki milionów, jeśli nie miliardy złotych.

Nie zajmowaliśmy się tą sprawą. Badała to Komisja Nadzoru Finansowego. Do nas trafiają dopiero takie sprawy, które mogą okazać się skomplikowanym przestępstwem na dużą skalę. Nie mieliśmy żadnych sugestii, aby zainteresować się opcjami. Nie zwróciła się do nas żadna poszkodowana osoba fizyczna czy prawna.

Kilka lat temu KNF narzekała na prokuraturę, która często nie znała się na zawiłościach rynku kapitałowego…

Jeśli chodzi o prokuraturę warszawską, to na pewno tak nie jest. Każda z dużych spraw, jakie przeprowadzaliśmy, znalazła finał w sądzie. Prokurator wie, co robi, dokształca się w zakresie trudnych zagadnień. Dobrym przykładem są śledztwa tzw. „układu warszawskiego”, korupcji w ministerstwie finansów czy ostatnio – korupcji w PFRON. Głównie współpracujemy z prokuraturą apelacyjną i prokuraturami okręgowymi. Tam trafiają już wyselekcjonowani prokuratorzy. W prokuraturze rejonowej prokuratorzy przy ważnych sprawach również się starają, bo chcą się wykazać i być może awansować.

A jednak dużo spraw z rynku giełdowego nie wychodzi z prokuratury.

Przestępstwa giełdowe charakteryzują się bardzo dużym stopniem komplikacji. Bardzo dużo nieprawidłowości, które się pojawiają, nie należy rozpatrywać na płaszczyźnie prawa karnego, tylko – prawa cywilnego. To jedna z przyczyn. Po zbadaniu sprawy okazuje się, że nie było podstaw do postawienia zarzutów karnych. Bardzo ciężko jest zebrać materiał dowodowy potwierdzający świadome działanie mające na celu manipulację papierami wartościowymi.

Cały wywiad znajdziesz w piątkowym „Pulsie Biznesu”