Ceny drewna zwiastują surowcową hossę

Mikołaj Śmiłowski
opublikowano: 2022-01-16 20:00

Niedobór podaży podbił kurs kontraktów terminowych na drewno o kilka procent. Ostatni raz tak szybko rosły one w kwietniu 2021r., kiedy zapoczątkowały surowcową hossę

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • jak zmieniały się ceny drewna w ostatnich miesiącach
  • co było powodem wzrostu jego cen w ostatnim czasie
  • jaki to ma związek z cenami metali i węgla
  • co może doprowadzić do hossy na surowcach
  • co dla rynku surowców przewidują analitycy

Od listopada 2021 r. Kanada boryka się z ulewami niszczącymi drogi i linie kolejowe. Zmusiło to tartaki do ograniczenia działalności i tymczasowego zatrzymania produkcji drewna wykorzystywanego do budowy domów. Niedobór podaży zmotywował inwestorów do inwestycji w kontrakty terminowe na drewno. Ostatni raz podobna sytuacja miała miejsce w kwietniu 2021 r., kiedy to ruch na tych instrumentach zapoczątkował hossę, która objęła prawie cały sektor surowców.

Wzrost ceny podstawowego budulca domów w Ameryce Północnej tylko dodał zmartwień budowniczym, którzy od pewnego czasu borykają się z wyższymi cenami prądu, paliwa, styropianu i innych materiałów. Jak podaje Bloomberg, w ciągu ostatnich czterech miesięcy średni koszt nowego domu wzrósł o ponad 18 tys. USD.

Powszechne na popandemicznych rynkach wahania kursów nie ominęły kontraktów na drewnie. W maju 2021 r. osiągnęły one szczyt, jednak potem spadły w wyniku nasycenia popytu i wzmożonej produkcji. Mimo to były jednymi z najszybciej drożejących kontraktów surowcowych. Stały się też pewnego rodzaju wyznacznikiem sentymentu – w ślad za ich kursem szły ceny kontraktów z prawie całego sektora.

14proc.

Taką część importu drewna do USA stanowi to pozyskiwane z Kanady.

Sprzyjające warunki

Zapoczątkowana przez ceny drewna zeszłoroczna hossa na surowcach rozkręciła się w sprzyjającym otoczeniu. Odbudowujący się po lockdownach popyt napotkał niedobór podaży i zaburzone łańcuchy dostaw. Napędziło to inflacje i zmusiło państwa do działania, ale przede wszystkim spowodowało obawy o dostępność surowców w przyszłości.

Zyskały na tym kontrakty futures, których kursy urosły najbardziej od ponad dekady. Indeks Bloomberg Commodity Spot, który składa się z 23 kontraktów, w 2021 r. wzrósł o 27 proc., najwięcej od czasu kryzysu gospodarczego w 2009 r. Wzrosły ceny niemal wszystkiego – paliwa, kukurydzy, miedzi czy drewna. Droższe stało się napełnienie baku, zbudowanie domu, wyprodukowanie samochodu czy nawet zapełnienie świątecznego stołu.

Najważniejszy budulec
Najważniejszy budulec
Drewno jest podstawowym materiałem budowlanym w Stanach Zjednoczonych. Od połowy listopada 2021 r. jego cena wzrosła o około 60 proc., przez co wiele budów po prostu wstrzymano.
George Frey

Powtórka z rozrywki

Mimo wielkich oczekiwań obecna sytuacja na rynku surowców przypomina tę z drugiego kwartału 2021 r. Poza drewnem ku górze kierują się ceny kontraktów na metale przemysłowe. Ograniczona produkcja oraz kończące się zapasy magazynowe ponownie rozbudziły obawy o globalny niedobór tych materiałów.

Od cynku po aluminium, większość metali drożała po tym jak przez pandemię wstrzymano pracę w kopalniach i hutach, a chaos opanował globalne linie logistyczne. Na brytyjskiej London Metal Exchange informacja o wyczerpujacych się zapasach miedzi i cyny doprowadziła do ich masowego skupu, przez co ceny spot osiągnęły rekordy wszech czasów.

Nowe zagrożenia dla podaży oraz sygnały o topniejących zapasach zdają się odbudowywać zainteresowanie kontraktami. W poniedziałek 11 stycznia najwyższą cenę od ponad dekady osiągnął nikiel. Wzrost zainteresowania tym stosunkowo łatwym w produkcji metalem może być kolejnym już sygnałem nadchodzącego skupu giełdowych surowców, spowodowanego zbyt niska podażą. W Europie produkcję cynku i aluminium ograniczają rosnące ceny energii. W Chinach natomiast huty pracują mniej, ponieważ organizatorzy igrzysk olimpijskich chcą zadbać o czyste niebo na czas zawodów.

Produkcja większości produktów na świecie w jakimś stopniu opiera się na podstawowych metalach. Rosnące ceny i malejąca podaż podniosą inflacje kosztową, wpływającą zarówno na producentów, jak i konsumentów. Ucierpią również budżety państw, które w popandemicznym okresie oszczędności mocno inwestują w infrastrukturę.

- Światowe zapasy niektórych surowców znajdują się na krytycznie niskim poziomie, co z każdym dniem znajduje większe odzwierciedlenie w ich cenach. Widzimy, że konsumenci zdają sobie powoli sprawę z tych problemów i na nie reagują - mówi Jeremy Weir, prezes Trafigura Group, firmy handlującej metalami.

Węgiel nadal w cenie

Poza metalami jedną z gwiazd zeszłorocznej hossy na surowcach był węgiel. Ceny kontraktów rosły do października, kiedy to po raz pierwszy pojawiły się sygnały o normalizacji sytuacji podażowej. Po okresie letargu kurs futures na węgiel znowu rośnie i od 3 stycznia 2022 r. wzrósł o prawie 20 proc. do 205 USD za tonę.

Bezpośrednim powodem zwyżki z ostatniego tygodnia jest zatrzymanie eksportu węgla przez Indonezję, jednego z największych wydobywców. Do zakupu kontraktów tego surowca zmotywował inwestorów nie tylko fakt ograniczenia dopływu indonezyjskiego węgla do Europy, ale również powód tej decyzji. Rząd Indonezji zabronił eksportu węgla, ponieważ jego zapasy w tym kraju są na wyczerpaniu.

Pojawiły się obawy, że również w krajach wysoko rozwiniętych wkrótce może zabraknąć węgla. Mimo postępujących zmian gospodarczych ukierunkowanych na ekologię, proces adaptacji odnawialnych źródeł energii może się wydłużyć, przez co te tradycyjne, mniej ekologiczne źródła znowu będą pożądane.

Ropa już zyskuje

Ceny kontraktów na ropę rosną od czterech tygodni, co jest najdłuższą taką serią od października 2021 r. Baryłka ropy Brent od początku grudnia zeszłego roku wzrosła o ponad 15 USD i w piątek 14 stycznia 2021 r. kosztowała aż 85 USD. Na początku wzrosty tłumaczono jako naturalne zniwelowanie strat po odkryciu omikrona i dopuszczeniu do sprzedaży ropy z rezerw Stanów Zjednoczonych. Obecnie pojawiają się jednak zainicjowane przez International Energy Agency głosy, że globalny popyt na ropę jest większy niż się spodziewano.

Podobnie jak w przypadku pozostałych surowców, wysoki popyt na ropę napotyka ograniczoną podaż i zaburzone łańcuchy dostaw, a to zwykle jest wodą na młyn dla inwestorów o byczym nastawieniu do kontraktów. O niedoborze podaży coraz głośniej mówi się w kontekście Kazachstanu i Libii, dość istotnych producentów z grupy OPEC. Powoduje to obawy o realizację założeń produkcyjnych kartelu na 2022 r.

Oprócz popytu presję na podaży wywierają deficyty magazynowe. W Chinach ze względu na najniższy od ponad ośmiu lat stan zapasów oleju napędowego o niskiej zawartości siarki rafinerie pracują ze wzmożoną częstotliwością. W Stanach Zjednoczonych alarmująco niski poziom ropy odnotowano w jednym z kluczowych magazynów w Oklahomie.

Nie tylko na giełdzie
Nie tylko na giełdzie
Wzrosty cen kontraktów na ropę odzwierciedla sytuacja na rynku fizycznym, gdzie handluje się fizycznymi baryłkami. Jak podaje Bloomberg, od kilku tygodni baryłki zmieniają tam właścicieli o wiele częściej, a ich ceny są wyższe niż rynkowe.
Bloomberg Creative Photos

Kosztowna zielona rewolucja

Poza skutkami pandemii koronawirusa katalizatorem wzrostu cen surowców może się okazać popyt na ekologiczne źródła energii. Producenci metali bazowych zyskują dzięki produkcji paneli słonecznych czy wiatraków. Coraz bardziej pożądane stają się również miedź, lit oraz nikiel wykorzystywane m.in. przy produkcji baterii do samochodów elektrycznych.

- Przed nami lata kosztownych inwestycji w infrastrukturę zgodną z ekologiczną wizją świata pozbawionego śladu węglowego. Jest to wizja wielu państw, dlatego spodziewamy się mocnego popytu, który długotrwale podbije ceny większości surowców. Pierwsze symptomy tego ruchu widzimy już teraz - mówi Evy Hambro, szef działu inwestowania tematycznego w towarzystwie BlackRock.

Bycze nastawienie do sektora w zeszłym tygodniu potwierdził również Goldman Sachs. Zdaniem amerykańskiego banku w krótkim terminie wydatki na infrastrukturę podbiją popyt na podstawowe materiały takie jak stal i cement, natomiast dzięki “zielonej rewolucji” ceny takich metali jak nikiel czy kobalt utrzymają się przy szczycie przez co najmniej dekadę.

OKIEM EKSPERTA
Ceny mogą dalej rosnąć
dr Przemysław Kwiecień
Główny ekonomista XTB
Ceny mogą dalej rosnąć

Ceny drewna dokładają się do inflacji, mają więc znaczenie jako składowa większej całości. Inflacja składa się w dużej mierze z impulsów podażowych. W grudniu nastąpiły spadki cen surowców spowodowane obawami o wpływ omikrona. Teraz się odbudowały i mogą dalej rosnąć.

Wysoka inflacja w Europie jest w dużej mierze pokłosiem polityki klimatycznej Unii Europejskiej. Ważne jest to, aby zmiany ekologiczne wprowadzać w sposób wyważony. Wśród polityków na zachodzie widoczna jest chęć realizowania własnych celów bez względu na koszty, a to jest niebezpieczna ścieżka. Dla ideałów państwa UE zaciskają sobie pętle na szyi, brakuje merytorycznej dyskusji. Prawda jest też taka, że to Azja jest dziś największym trucicielem środowiska, więc bez globalnej współpracy niewiele się zmieni.