Analitycy spodziewają się wzrostów na rynkach surowców. Zyskają związane z nimi waluty, a także polski złoty.
Waluty, surowce i złoto są uważane za trzy najbardziej tradycyjne lokaty kapitału. Na tej tradycji będzie można w najbliższym okresie przyzwoicie zarobić.
Na rynku walutowym będzie królować egzotyka. Najbliższe lata to przede wszystkim umocnienie walut państw azjatyckich, których raczej nie kupimy w kantorach.
— Sztandarowym przykładem jest chiński juan, prawie skazany na sukces, gdyż jego wyższa wycena będzie korzystna nie tylko dla głośno się tego domagającej Ameryki, ale również dla Chin. Pamiętać trzeba, że władze Państwa Środka chcą zwiększyć konsumpcję, a droższy juan będzie bardzo pomocny przy realizacji tego celu — mówi Łukasz Bugaj, analityk Xelion Doradcy Finansowi.
Twarde waluty
Wzmacniać się również powinny tzw. waluty surowców. Zalicza się do nich m.in. dolar australijski i rand południowoafrykański. Na początku 2010 r. dolar australijski kosztował wg kursów średnich NBP 2,57 zł, by w połowie listopada osiągnąć 2,83 zł. Rand na początku roku kosztował 0,38 zł, a w połowie listopada 0,41 zł.
— Australia i RPA są ważnymi eksporterami surowców, które — wobec spodziewanego wzrostu inflacji i dodruku pieniądza w USA — będą dalej drożały. Wyższe ceny surowców przełożą się na wyższe wyceny walut krajów, które surowce wydobywają — wyjaśnia Łukasz Bugaj.
Analitycy spodziewają się również umocnienia złotego ze względu na wyższy potencjał wzrostu krajowej gospodarki w porównaniu z innymi gospodarkami krajów rozwiniętych.
— Oceniamy, że w ciągu roku złoty może się umocnić o 7-8 proc. względem głównych walut. Przewidujemy również, że — przynajmniej w ciągu kilku najbliższych miesięcy — euro dalej będzie się umacniało względem dolara amerykańskiego — prognozuje Radosław Cholewiński, główny ekonomista Getin Noble Banku.
Najlepsze przed nami
Wzmocnienie walut surowcowych ma wynikać ze wzrostów cen surowców. Skąd wiadomo, że nastąpią? Wiele przesłanek wskazuje, że taki scenariusz jest bardzo prawdopodobny.
— Historia pokazuje, że ceny surowców są bardzo powiązane z poziomem inflacji w gospodarce globalnej. Ostatnie działania Fedu zwiększają presję inflacyjną, która się przekłada na wyższe ceny surowców. Kolejna kwestia to notowania dolara amerykańskiego, który, jeżeli traci na wartości, to stymuluje popyt na surowce, a przez to ich ceny. Kluczem do sukcesu na rynku surowców jest więc słaby dolar i wysoka inflacja lub chociaż oczekiwania odnośnie do jej wyższego poziomu w przyszłości — twierdzi Łukasz Bugaj.
Obecnie oba te czynniki są spełnione. Łukasz Bugaj uważa, że najlepszy okres na rynku surowców wciąż jest jeszcze przed nami, gdyż ceny powinny rosnąć najszybciej wtedy, gdy Fed podnosi stopy procentowe, a tego jeszcze nie zrobił.
Na które surowce konkretnie postawić?
— Uważam, że najbardziej wzrosną ceny surowców przemysłowych, w tym metali, na które największy popyt mają gospodarki wschodzące — mówi Radosław Cholewiński.
Trzeba jednak pamiętać, że rynki surowcowe są bardzo zmienne, a inwestycja jest obarczona dużym ryzykiem. Niemniej warto mieć taką lokatę w portfelu.
— Stopy zwrotu z inwestycji w surowce są w niewielkim stopniu albo wcale powiązane ze stopami zwrotu z takich aktywów, jak akcje czy obligacje. Dlatego uwzględnienie surowców w portfolio inwestycyjnym pozwala na osiąganie korzyści z dywersyfikacji — radzi Radosław Cholewiński.
Złoty hit
Ostatnią z tradycyjnych lokat kapitału jest złoto — obecny hit inwestycyjny. Cena za uncję bije kolejne rekordy, a popyt zdaje się nie mieć końca.
— Kryzys sprawił, że wielu inwestorów nie czuje się komfortowo, trzymając oszczędności w walutach papierowych i tracących na wartości, np. w dolarach. Interesują się złotem, jako aktywem przedstawiającym realną wartość i którego nie można "dodrukować", tak jak to czyni Fed z dolarami. Inną sprawą pozostają ciągłe napięcia geopolityczne: liczne ataki terrorystyczne czy co rusz wybuchająca groźba niestabilności systemu bankowego. Takie zagrożenia pozytywnie wpływają na wycenę złota, uważanego za bezpieczną przystań w czasie światowych turbulencji — wyjaśnia Łukasz Bugaj.
Czy w takim razie złoto jest skazane na sukces?
— Historycznie złoto taniało tylko wtedy, gdy wraz z rosnącą aktywnością gospodarczą spadała inflacja. Oceniamy, że w najbliższej przyszłości nie należy się raczej tego spodziewać. Nie wykluczamy jednak głębszej korekty na rynku złota, gdyby główne banki centralne dokonały istotnych zmian w polityce pieniężnej — mówi Radosław Cholewiński.
Wydaje się więc, że cena tego szlachetnego metalu powinna wzrosnąć w długim okresie. Pamiętać trzeba jednak, że każdy trend kiedyś się kończy i tak też będzie ze złotem.
— Ten kruszec powinien być obecny w portfelu inwestycyjnym ze względu na swoją charakterystykę i potencjał wzrostu. Nie można go jednak traktować jako leku na każde zło i inwestycyjnego świętego Graala — sumuje Łukasz Bugaj.