W porównaniu do grudnia 2022 r. ceny nowych mieszkań wzrosły w styczniu 2023 r. o 0,8 proc., a największą zwyżkę – o 5 proc. – odnotowano w Łodzi. Lokale z drugiej ręki podrożały o 0,34 proc. Najmocniej – o 1 proc. – w Warszawie.
Względem stycznia 2022 r., zwyżki były znacznie większe, zwłaszcza, gdy chodzi o mieszkania deweloperskie, które podrożały aż o 10,1 proc. Największy wzrost – o 14,5 proc. – odnotowano w Katowicach.

Kilkunastoprocentowe zwyżki zarejestrowano także w Warszawie, Wrocławiu, Szczecinie, Lublinie, Łodzi, Kielcach, Gorzowie Wielkopolskim, Bydgoszczy i Białymstoku.
– Wśród największych aglomeracji jedynie Kraków i Gdańsk wyraźnie odstają pod względem dynamiki. Wzrosty na poziomie niecałych 5 proc. można uznać za umiarkowane, zwłaszcza gdy weźmiemy pod uwagę potencjał turystyczny tych lokalizacji. Zaskakiwać może natomiast symboliczny – mimo intensywnej migracji osób z Ukrainy – wzrost cen nowych mieszkań w Rzeszowie. Średnie stawki na rynku pierwotnym pozostają tu nadal względnie niskie i wynoszą 7,9 tys. zł za 1 m kw. – tłumaczy Karolina Klimaszewska, analityczka Otodom.
Względem stycznia 2022 r. rynek wtórny podrożał o 7,1 proc., najmocniej w Gorzowie Wielkopolskim i Opolu, odpowiednio o 19 proc. i 13 proc. Na pozostałych 16 rynkach, przebadanych przez Otodom, wzrosty były jednocyfrowe.

Zdaniem pośredników, przepytanych przez serwis Nieruchomosci-online.pl, w kolejnych kwartałach stawki za metr mogą urosnąć.
– Wieszczy się spadki cen, ale ja nie byłabym tak optymistyczna. To co nazywane jest korektą, ja nazywam stabilizacją. Bierze się ona m.in. stąd, że mamy w tej chwili równowagę pomiędzy popytem a podażą. Podaż jest jeszcze na rynku pierwotnym z inwestycji, które zostały oddane. Rynek wtórny też funkcjonuje w miarę niezmiennie. Niestety, bardzo mocno zatrzymała się produkcja nowych mieszkań, wobec czego w perspektywie czasu – i to krótszego niż nam się wydaje – zanotujemy spadki podaży. Znów wystąpi nierównowaga między nią, a popytem i to może mieć wpływ na kolejne wzrosty cen – uważa Agnieszka Grotkowska, dyrektor sprzedaży Freedom Nieruchomości.
Zdaniem Łukasza Gilisa, właściciela biura nieruchomości RE/MAX Family, utrzymywanie wysokich cen na rynku pierwotnym i ograniczenie nowych inwestycji sprawi, że poszukujący mocniej zwrócą uwagę na rynek wtórny.
– Jest on w o tyle dobrej sytuacji, że o cenie decyduje właściciel nieruchomości. Może on być bardziej elastyczny niż deweloper, który ma ścisłe wyliczenia, w tym koszty budowy i pracy. I nawet jeśli jeden sprzedający nie będzie chciał zareagować na propozycję kupującego, to już drugi właściciel mieszkania może być w sytuacji, która go do tego skłoni – mówi Łukasz Glis.