W 2013 r. ceny usług ochroniarskich muszą wzrosnąć — twierdzi Wojciech Rembikowski, wiceprezes Impela.
— W branży sięgamy dna. Największa walka cenowa jest wciąż w podstawowym segmencie ochrony. Przestaje się to mieścić w normalnych ramach — tak Wojciech Rembikowski podsumował nieciekawą sytuację branży ochrony w Polsce. Dorota Godlewska, prezes Polskiego Związku Pracodawców Ochrona (PZPO), zgadza się, że przy obecnych cenach branża balansuje na granicy rentowności.
— Ale nie pierwszy raz mówimy, że takie stawki nie mogą być dłużej akceptowane, po czym kolejny rok pokazuje, że wszystko jest możliwe — mówi Dorota Godlewska.
Jej zdaniem, największą winę za taką sytuację ponosi państwo, bo w przetargach najważniejszym kryterium pozostaje cena. Obecnie najwięcej zleceń dla branży pochodzi od jednostek budżetowych.
— Urzędy mają wybierać najniższe ceny. To one pokazały rynkowi, że można dojść do dna ze stawkami. Do PZPO dochodzą sygnały, że stawka za godzinę pracy ochroniarza niewykwalifikowanego dochodzi do 3,5 zł, a powinna wynosić 14,5 zł. Dziś standardem jest 6-7 zł za godzinę — mówi Dorota Godlewska.
Walka cenowa martwi Beniamina Krasickiego, prezesa i współwłaściciela City Security — firmy, która z przychodami na poziomie 85 mln zł jest graczem numer sześć w ochronie.
— Pozytywne jest to, że branża apeluje, by przetargi, gdzie zamawiającym jest państwo, nie zawierały jedynie kryterium ceny. Wierzę, że kiedyś będą w Polsce takie przepisy — mówi Beniamin Krasicki.
Mimo niekorzystnej sytuacji rynek ochrony się nie kurczy.
— Jego wartość z liczbą ponad 5 tys. firm szacuje się na 7 mld zł. Jest szansa, że ta kwota urośnie w 2013 r. — uważa prezes PZPO. Wierzą w to także firmy, choć są świadome, że muszą szukać bardziej marżowych rynków.
— Takie możliwości są np. w ochronie lotnisk. Coraz więcej przetargów organizuje też wojsko i przymierza się do tego policja. W Skandynawii normą jest, że komisariaty są ochraniane przez komercyjne firmy — mówi prezes City Security.
Na rynek ochrony dla wojska znów postawił Impel.
— Przychody z segmentu ochrony wzrosły po trzech kwartałach 2012 r. (o 10 proc. r/r, do 334 mln zł) głównie dzięki kontraktom na wojsko. Wróciliśmy do nich, mimo że na rynku stawki są zaniżone. Zakładamy, że stawki dla wojska w kolejnym okresie przetargowym będą wyższe — uważa Wojciech Rembikowski.
Obecnie Impel szacuje swoje udziały w segmencie ochrony w Polsce na 8 proc., co daje mu trzecie miejsce po Solidzie i Konsalnecie. Zarząd wierzy, że lepsze marże będą na zleceniach lotniskowychi w usługach konwojowania i przeliczania pieniędzy. Spółka umocni się na tych rynkach po sfinalizowaniu akwizycji giełdowego Gwaranta i polskiej części biznesu amerykańskiej firmy Brink’s.
— Cash processing to elitarne usługi i mają się dobrze. Podobnie jest z prywatną ochroną. Wyższe marże mogą być też na kontraktach lotniskowych, bo niewiele firm może je obsługiwać. Takie zlecenia są wysoko ubezpieczone, a nie każde przedsiębiorstwo na to stać — przyznaje Dorota Godlewska.