Wybór targów i misji gospodarczych, z których mogą skorzystać mali i średni przedsiębiorcy jest ogromny. Wiele z nich prowadzi Ministerstwo Gospodarki, które realizuje Program Operacyjny Innowacyjna Gospodarka (poddziałanie 6.5.1 i 6.5.2). Swój udział w zagranicznej promocji, głównie przedsiębiorców z Polski Wschodniej, ma także Polska Agencja Informacji i Inwestycji Zagranicznych (PAIIZ).
Kolejna szansa
Niedługo do dotychczasowej oferty dołączy Branżowy Program Promocji organizowany przez Ministerstwo Gospodarki (MG). To kolejna szansa dla przedsiębiorców z 15 branż (m.in. meblarskiej, jubilersko-bursztynniczej, kosmetycznej, spożywczej), dzięki której będą mogli oni zaprezentować własne produkty na pięciu rynkach. Program będzie obejmować swoim zasięgiem Rosję, Niemcy, Chiny, Francję, Ukrainę oraz Zjednoczone Emiraty Arabskie. Jednak w odróżnieniu od programów wspieranych przez PAIIZ, w których przedsiębiorcy otrzymują 100 proc. dofinansowania, chętni do wzięcia udziału w projekcie MG muszą wnieść 25 proc. wkładu własnego i zobowiązać się do udziału w połowie imprez organizowanych w ramach programu. Nabory ruszają wkrótce. Wykonawcy spodziewają się dużego zainteresowania.
— W branży spożywczej, zależnie od imprezy, zakładamy udział od 10 do 30 przedsiębiorstw. Jeśli zainteresowanie będzie większe, postaramy się dokupić powierzchnię wystawienniczą, jest przepis mówiący o tym, że każde przedsiębiorstwo powinno mieć 9 mkw. na własną ekspozycję. Jeśli to się nie uda, o udziale w targach będzie decydować kolejność zgłoszeń — mówi Agnieszka Rembisz z Agencji Rynku Rolnego, którą MG wybrało jako wykonawcę programu promocji branży polskich specjalności żywnościowych.
Coraz więcej chętnych
Jak będzie, pokaże czas, jednak wśród małych i średnich przedsiębiorców pojawiają się obawy, że nie zdołają sprostać wymaganiom stawianym przez organizatorów, zwłaszcza że wielu z nich prowadzi rodzinne firmy.
— Koszty promocji i wyjazdów na targi to duży wydatek. Małe rodzinne firmy mogą mieć problem z wyłożeniem nawet 25 proc. tej sumy. Prawdopodobnie na taki wydatek będą mogły pozwolić sobie tylko duże spółki. Niemniej jednak dofinansowanieaż 75 proc. inwestycji to duże wsparcie, które trzeba docenić — uważa Artur Kozak z firmy Pszczelarz Kozacki.
Jak przyznaje Bożena Czaja, członek Zarządu PAIIZ ds. finansowych i współpracy regionalnej, gdy PAIIZ startowała z programem „Promocja Gospodarcza Polski Wschodniej”, zainteresowanie było małe, mimo że instytucja pokrywała 100 proc. kosztów udziału w imprezach promocyjnych. Musiało upłynąć kilka lat, zanim firmy ze wschodnich regionów kraju przekonały się, że warto brać w nich udział.
— Dziś sytuacja wygląda o wiele lepiej. Największe zainteresowanie udziałem w targach wykazują przedsiębiorcy z branży spożywczej. Na każdą imprezę możemy zabrać tylko 20 firm. Chętnych jest więcej — mówi Bożena Czaja. Tegoroczny plan imprez zaplanowanych przez PAIIZ jest napięty. Od początku roku odbyły się już 23, przed nami jeszcze 19. Ostatnia z nich — International Fancy Food Show — odbyła się w Waszyngtonie, gdzie przedsiębiorcy z branży spożywczej prezentowali swoje towary amerykańskim firmom. Większość z nich miała już okazję uczestniczyć w innych targach organizowanych przez PAIIZ. Przyznają, że bez rządowego wsparcia nie udałoby im się uruchomić promocji na rynkach międzynarodowych.
— Gdyby nie inicjatywa PAIIZ, nigdy byśmy nie wyjechali z naszymi towarami na takie targi. Dzięki wsparciu tej instytucji byliśmy już w Paryżu, Amsterdamie, teraz jesteśmy w USA. Każda taka impreza to kolejny krok w stronę marketingu zagranicznego. Ponadto udział w kilku imprezach pozwala zdobyć kontakty z innych państw świata, nie tylko z miejsca, gdzie odbywają się targi. W Paryżu na przykład udało nam się nawiązać współpracę z amerykańską firmą, z którą obecnie negocjujemy kontakty. Właśnie takie bezpośrednie rozmowy sprzyjają nawiązywaniu współpracy — mówi Andrzej Dramiński z firmy Octim, która wystawiała się na tragach w Waszyngtonie.
Zdobyte doświadczenie
Targi to nie tylko szansa na podjęcie współpracy z zagranicznymi firmami, ale także możliwość wymiany informacji i podpatrzenie strategii promocyjnej firm z innych krajów.
— Na targach pojawiamy się nie tylko w celu zdobycia nowych kontaktów, ale przede wszystkim, aby porozmawiać z tutejszymi firmami o rynku mięsa. Amerykanie mają lepszy dostęp do informacji na temat cen, planowanych zmian. My lepiej czujemy się na rynku rosyjskim i możemy udzielić im paru rad dotyczących eksportu towarów w tamte regiony — mówi Kamil Czub, dyrektor handlowy zakładów mięsnych Duda z Grąbkowa.
Przedsiębiorcy mogą dowiedzieć się, jakie trendy panują na zagranicznych rynkach. Niekiedy istotny okazuje się nawet kolor zakrętki lub rodzaj opakowania produktu.
— W Polsce nasze musztardy sprzedawane są z zielonymi nakrętkami. Okazuje się, że na rynku amerykańskim bardziej marketingowy jest kolor czarny — mówi Andrzej Dramiński. Wiele można też wywnioskować, obserwując wystawy przedsiębiorców z innych krajów. Na tle firm meksykańskich i amerykańskich, których wystawy przypominały okazałe stoiska handlowe z możliwością degustacji, polskie ekspozycje prezentowały się dość ubogo. Niestety, surowe regulacje amerykańskich urzędów uniemożliwiły wwóz wielu polskich produktów. Jednak można wyciągnąć naukę na przyszłość i na innych imprezach, np. w Paryżu, gdzie obostrzenia dla polskich firm nie są już tak rygorystyczne, stworzyć stanowisko, które przyciągnie każdego. Grunt, aby nauka nie poszła w las.