A to prywatyzacja, a to konsolidacja i znów od nowa, a świat ucieka
Branża kręci się w chocholim tańcu. Może przerwie go pomysł resortu skarbu, by powrócić do konsolidacji. Ale to też za mało.
Polskie spółki chemiczne znalazły się w punkcie krytycznym. Czy grozi im powtórka sytuacji z lat 2001-04, kiedy balansowały na granicy upadłości na skutek dekoniunktury w branży? Bardzo prawdopodobne.
Błędne koło
Brak inwestycji w nowoczesne technologie, zaniechanie głębokiej restrukturyzacji, uzależnienie od jednego dostawcy gazu stały się wówczas prawdziwym balastem. Udało się jednak uniknąć upadłości firm. Spółki oddłużono, zmieniono struktury organizacyjne. Przyszła koniunktura i wszyscy zapomnieli o koszmarnej przeszłości. Zniknęła determinacja do tego, by podjąć niezbędne inwestycje, które uodpornią branżę na wahania koniunktury. Ale były też przypadki takie jak Ciech. Rzucił się w wir inwestowania, nie mierząc sił na zamiary. Teraz boleśnie to odczuwa i sprzedaje spółki, które mozolnie przez lata gromadził, by z handlowej centrali stać się grupą produkcyjną. Kamyczek należy też wrzucić do ogródka skarbu państwa. Przeciągał on decyzje prywatyzacyjne, skutkiem czego Zakłady Azotowe Kędzierzyn nie zdążyły zadebiutować na giełdzie, bo przyszedł kryzys. W ostatniej chwili przed załamaniem się rynków finansowych udało się natomiast uplasować na niej akcje Azotów Tarnów. I Chwała Bogu! Chociaż gdyby się pośpieszono, spółka mogłaby na emisji zarobić więcej. Dzisiaj tarnowskie Azoty, które w poprzednim kryzysie ledwie uciekły spod kosy, po pierwszym kwartale tego roku mogą pochwalić się niezłymi wynikami.
Sedno problemu
Jest jeszcze kwestia bardzo delikatna: cena gazu w Polsce. Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo (PGNiG), jedyny dostawca gazu dla sektora wielkiej syntezy chemicznej, zapraszało spółki pod swoje skrzydła. Kupiło też podczas debiutu giełdowego Tarnowa znaczący pakiet jego akcji, ale przecież trwała jeszcze koniunktura, więc chemia niechętnie patrzyła na swojego ,,ciemiężyciela" od gazu jako na przyszłego właściciela. Gaz tani, owszem — tak, ale żeby zaraz rządy nad branżą?! Co to, to nie! Fortuna kołem jednak się toczy. Dzisiaj wysoka cena gazu w Polsce jest największą bolączką chemii, a szczególnie producentów nawozów. I to tym dotkliwszą, im taniej kupują go inni.
Konkurencja dysponująca tańszym surowcem wyparła nasze firmy z zagranicznych rynków. Co gorsza, zaczęła też podbój krajowego. Jak długo nasi utrzymają ostatnie rubieże? Utrzymają, jeśli szybko wróci koniunktura i to taka, że nawozy będą szły jak woda. A jeśli tak się nie stanie? Tymczasem resort skarbu rozpoczął prywatyzację największych producentów nawozów w Polsce — Zakładów Azotowych Puławy i Zakładów Chemicznych Police. To ciekawe spółki, nawet Police, które balansują na krawędzi upadłości. Wszak to największy producent nawozów wieloskładnikowych w kraju i jedyny wytwórca bieli tytanowej. Mają też silną pozycję w Europie jako duży odbiorca fosforytów i soli potasowej. Ich dostawcy niechętnie zgodzą się na jego utratę. Zakłady mają też dogodne, nadmorskie lokalizacje. Puławy to mocna firma, która dzięki dywersyfikacji produkcji opiera się dekoniunkturze. To jedyny w Polsce producent melaminy i drugi obok Tarnowa wytwórca kaprolaktamu.
Trudne pytania
Są jednak pytania, na które odpowiedź może przekreślić wszystko.
Co bowiem odpowie inwestorowi resort skarbu, jeśli ten zapyta, ile te spółki płacą za gaz i jego przesył? Ile kosztuje je energia? A jakie są możliwości pozyskania tańszego gazu dla chemii? Jedyną odpowiedzią może być głuche milczenie. Nowe źródła dostaw gazu będą najwcześniej w 2014 r. Czy będą tańsze? To pytanie na razie pozostanie bez odpowiedzi. Eksperci nie mają złudzeń, musi zmienić się polityka gazowa w Polsce, by pojawili się poważni inwestorzy zainteresowani polską chemią. Na zmianę polityki gazowej trzeba czasu, korekty prawa i inwestycji w rozbudowę infrastruktury gazowej. Tylko czy chemia ma na to czas? Zbyt wiele go już straciła z własnej winy i za sprawą politycznych zawirowań, podczas których pomysły na jej przyszłość zmieniały się jak w kalejdoskopie. Obecnie resort skarbu po fiasku prywatyzacji Azotów Tarnów, Ciechu i Kędzierzyna zmienił front. Adam Leszkiewicz, wiceminister skarbu, rzucił hasło do powszechnej konsolidacji branży. O jej kształcie spółki mają zdecydować same w ciągu trzech miesięcy. I bardzo dobrze bo branżę trzeba uporządkować i wzmocnić jej potencjał. A im szybciej, tym lepiej. W drugim półroczu resort skarbu chce wrócić do prywatyzacji chemicznej trójki pod warunkiem, że jej wyniki będą dobre, a toczący się proces sprzedaży Puław i Polic pokaże, że są kupcy na chemię. Oby tak się stało, bo bez kapitału, nowoczesnych technologii, konkurencyjnych cen surowców naszym spółkom grozi degradacja do roli chemicznego skansenu Europy. To byłaby wielka szkoda, wyrwa w gospodarce i dramat zwalnianych ludzi.
Wyniki spółek po I kwartale 2010 r. (w mln zł)
Spółka Przychody Wynik netto Zatrudnienie (os.)
ZA Kędzierzyn b.d. b.d. 1723
Azoty Tarnów 367,5 14,1 2093
ZA Puławy 599,3 39,05 3300
ZCh Police 420,0 (2,7) 2925
Ciech 962,0 (3,1) 6972