Chiński ambasador Xu Feihong stwierdził, że Państwo Środka jest gotowe kupować więcej indyjskich produktów, aby zrównoważyć wymianę handlową. Ma to oczywiście na celu zachęcenie Delhi do większego otwarcia swojego rynku na chińskie towary, które coraz mocniej odczuwają skutki amerykańskich i unijnych ceł – a prawdopodobnie presja ta jeszcze się nasili.
Problemem pozostaje jednak ogromna dysproporcja w handlu między Indiami a Chinami. Trzecia co do wielkości gospodarka Azji od lat zmaga się z rosnącym deficytem handlowym wobec Pekinu. W roku budżetowym 2023–2024 wartość dwustronnej wymiany handlowej osiągnęła 118,4 mld USD, z czego import z Chin do Indii wyniósł 101,7 mld USD, natomiast eksport z Indii – zaledwie 16,67 mld USD. Oznacza to deficyt handlowy na poziomie około 85 mld USD na niekorzyść Indii.
Wcześniejsze dane również wskazują na znaczące nierówności w handlu między tymi krajami. W 2022 roku deficyt handlowy Indii wobec Chin po raz pierwszy przekroczył granicę 100 mld USD. Należy jednak zauważyć, że dane dotyczące deficytu handlowego mogą różnić się w zależności od źródła i okresu, którego dotyczą. Niemniej trend pozostaje niezmienny – nierównowaga handlowa między Indiami a Chinami utrzymuje się na wysokim poziomie.
Tymczasem już jutro (2 kwietnia) prezydent USA Donald Trump ma ogłosić nowe cła na kraje na całym świecie. Od dłuższego czasu krytykuje zarówno Chiny, jak i Indie za praktyki handlowe, które uważa za nieuczciwe. Argumentację odnośnie relacji z Pekinem podziela indyjski premier Narendra Modi, który – chcąc wzmocnić relacje z Waszyngtonem – podjął pewne ustępstwa we wzajemnych kontaktach handlowych.