Plan: w styczniu ma ruszyć w Polsce muzyczna telewizja chrześcijańska. Deklaracja: będzie bliższa religijnym stacjom ze Stanów Zjednoczonych niż telewizji Trwam.
Na razie w Polsce mamy dwie stacje związane ze środowiskami religijnymi — Trwam oraz TV Puls. Różnią się zdecydowanie. Jedna powiązana z Radiem Maryja, druga — z kręgami inteligencji katolickiej. Od stycznia w środku chce się znaleźć nowa stacja — TV Emaus. Już ochrzczono ją mianem „chrześcijańskiej MTV”.
— W tej chwili widz ma wybór między TV Trwam i Puls. Nie ma stacji chrześcijańskiej, którą można by nazwać rozrywkową — mówi Jan Kotlarz, redaktor naczelny TV Emaus.
I stąd pomysł. Trwają przygotowania.
Przedbiegi
— Wystartowaliśmy w internecie, bo chcieliśmy dotrzeć do ludzi, którzy mogą nam pomóc. Od przyszłego roku zamierzamy pojawić się na wizji. Teraz postaramy się o koncesję. W drugiej połowie października chcemy złożyć formularze — zapowiada Kotlarz.
Przedstawiciele stacji rozmawiają też o możliwości dołączenia swego programu do oferty operatorów kablowych. Redakcja nowej telewizji znajduje się w Warszawie (teraz to tylko kilka osób). Wszyscy pracują za darmo. Docelowo stacja uzyska pieniędze na działalność z gromadzonych przez powstające właśnie stowarzyszenie Bractwo Kamrackie, ubiegające się o status organizacji pożytku publicznego.
Dlaczego akurat taki format?
— Kilka lat prowadziliśmy w Radiu Maryja audycję poświęconą muzyce chrześcijańskiej. Ludzie mówili, że jeżeli się włączy radio podczas jej trwania, to w ogóle nie słychać, że to Radio Maryja. Dla mnie — duży komplement! Teraz ten krąg autorów działa w TV Emaus — opowiada Jan Kotlarz.
Do młodych
Emaus zamierza nadawać głównie muzykę i informacje. Ale pojawią się też relacje z wydarzeń muzycznych i wywiady.
— Pomiędzy teledyskami umieścimy krótkie programy informacyjne, poświęcone przede wszystkim kulturze i muzyce oraz publicystyczne, ale bardzo krótkie. Nie żadna nudna rozmowa w studiu. Na przykład — niedługo ruszy program poświęcony poszczególnym gestom w eucharystii — wyjaśnia Kotlarz.
Telewizja liczy przede wszystkim na młodszych widzów i ma być — chce być — w jakiejś formie konkurencją dla MTV.
— Nasz program skierowany jest do grup młodzieżowych czy konkretnych osób, które — chociażby — uczestniczą w ogólnopolskich spotkaniach młodzieży w Lednicy. Ale z tego co widzę, interesują się nami też osoby starsze — ocenia Kotlarz.
Hip-hop i gospel
I w końcu to, co najbardziej wyróżnia TV Emaus: rodzaj emitowanych utworów. Format muzyczny stacji to tzw. CCM (Christian Contemporary Music) — czyli współczesna muyka chrześcijańska.
— Nieważny styl muzyczny, byle każda piosenka miała odniesienie do Boga, do chrześcijaństwa — dopowiada Jan Kotlarz.
Dlatego na antenie znajdą się i rock, i hip-hop, i gospel.
— Kiedy już okrzepniemy, chcemy puszczać po połowie muzykę polską i zagraniczną. Tyle że w tej chwili sytuacja z rodzimą twórczością tego typu jest tragiczna, produkuje się po prostu bardzo mało teledysków — dodaje Jan Kotlarz.
To wręcz podstawowy problem.
— Są zespoły i wykonawcy na naprawdę wysokim poziomie. Tyle że brakuje pieniędzy na teledyski — potwierdza Małgorzata Kotarba, wydawca magazynu muzyki chrześcijańskiej „Ruah”.
Nie będzie za to oczywiście kłopotów z wideoklipami do utworów z zagranicy. A perspektywy?
— W Polsce nurt muzyki odwołującej się do religii bardzo się rozwija. Może za 5-10 lat dorównamy rynkowi w Stanach Zjednoczonych? — zastanawia się — chyba jednak półserio — Jan Kotlarz.
Jego prognoza: muzyka chrześcijańska sięgnie z czasem 20 proc. udziałów rynku.
Szanse
Mniej optymistcznie patrzy na przyszłość ks. Kazimierz Sowa, szef Radia Plus.
— Problem polega na tym, że w Polsce jest inna niż w USA struktura rynku wydawniczego. Fakt, tam muzyka chrześcijańska, tzw. CCM, to nawet do 20 proc. rynku. Jest nawet nagroda Grammy w tej kategorii. A jakoś nie słyszałem, by przyznawano Fryderyka za muzykę chrześcijańską. I to trudność przełożenia tego na polskie warunki. Drugim światłem ostrzegawczym pozostaje przykład stacji radiowych, które odnoszą się do tradycji chrześcijańskiej. Mimo że próbowano wprowadzenia takiej muzyki do ramówki — nie powiodło się — przestrzega ks. Kazimierz Sowa.
I tu kolejna przeszkoda. Trudno powiedzieć, by określenie muzyka chrześcijańska kojarzyło się z „szaloną rozrywką”. Raczej z jednolitością. Ten rodzaj muzyki wyróżnia się raczej nie oryginalnym, spójnym stylem, lecz treścią.
— Gdyby puścić w radiu muzykę chrześcijan, to przeciętny słuchacz nie odróżni jej od nadawanych standardów. Różnica jest w tekście — przekonuje Małgorzata Kotarba.
A kto powiedział, że nie da się wyjść poza stereotyp? Nie chodzi przecież o to, by muzyk pełen wiary był przesadnie grzeczny, zadawał wyłącznie te same pytania i tak samo na nie odpowiadał.
Skazani na porażkę?
Dziś mało kto chce wyrokować, jak powiedzie się nowej telewizji.
— Dopóki ta stacja nie ruszy zachowam pewien dystans. Bo to rzecz jasna nie tak, że w kraju gdzie 90 proc. społeczeństwa przyznaje się do katolicyzmu — tyle samo będzie potencjalnych odbiorców — mówi ks. Kazimierz Sowa
Szefostwo TV Emaus — jednak realiści — nie ma aż takich wygórowanych wymagań.
— Szef telewizji nie powinien tego mówić, ale nie liczymy na wielką oglądalność. Zdaję sobie sprawę, że zainteresujemy kilka tysięcy osób. A może będzie więcej? — zastanawia się Jan Kotlarz.
Optymistyczniej patrzy na nowy projekt Marcin Przeciszewski, prezes Katolickiej Agencji Informacyjnej:
— Świetnie, że pojawił się taki pomysł, bo to się zbiega z falą religijnego ożywienia młodych. Zobaczymy, jak to się uda.. Ponieważ to inicjatywa środowiska, nie obawiam się jednak porażki. A taka stacja może być płaszczyzną porozumienia między poszukującymi a wierzącymi — ocenia.
Oby.