Chybiona strategia
Koszty nadprodukcji polskiej stali miała pokryć UE
BŁĄD NADPRODUKCJI: Huty same muszą znaleźć wyjście z ekonomicznego dołka — utrzymuje prof. Jan Macieja z INE PAN. fot. BS
Hutnictwo żelaza, ważny producent materiałów budowlanych, nie ma pomysłów na zmianę swojej trudnej sytuacji. Nie doszło do kosolidacji hut, w tym Sendzimira i Katowice, a dotychczasowe inwestycje w część surowcową będą stracone bez inwestowania w przetwórstwo hutnicze.
W 1998 r. największe huty, tj. Katowice i Sendzimira, osiągnęły rentowność netto odpowiednio 0,5 proc. i 0,1 proc. Straty stanowiące od 3,5 proc. do 9 proc. przychodów ogółem zanotowały m.in. huty: Lucchini, Częstochowa, Ostrowiec, Batory, Stalowa Wola, Elstal--Łabędy. Łączne straty polskiego hutnictwa w 1998 r. wyniosły 250 mln zł. Straty za pierwsze półrocze wynoszą około 400 mln zł.
W latach 1992-98 import wzrósł z blisko 220 tys. ton do ponad 2 mln ton wyrobów hutniczych. Wyroby importowane stanowiły w 1998 około 30 proc. zużycia krajowego, podczas gdy w I półroczu 1999 roku już 40 proc. Jednocześnie maleje eksport.
„Chytra” strategia
Trudna sytuacja polskiego hutnictwa jest w dużej mierze skutkiem stopniowego schodzenia ze sceny wyrobów ze stali, a także przejmowania produkcji stali przez kraje Dalekiego Wschodu, ale również błędnej polityki rządów i lobby hutniczego.
Według programu rządowego z 1992 r., opartego na świetnym studium opracowanym przez konsorcjum firm kanadyjskich, produkcja stali w roku 2001 miała wynosić 11,7 mln ton, a wytopem stali surowej miały się zajmować 4 huty. Wytapia ją 14 hut.
Inwestycje miały być skierowane na rozwój wysoko wyspecjalizowanego przetwórstwa, aby wyroby polskie mogły konkurować ze stalą importowaną. Import miał wynosić 10 proc. zużycia krajowego. Tymczasem zamiast na część przetwórczą, około 2 mld USD wydano na część surowcową, wywołując nadpodaż i spadek cen na te wyroby. Hutnictwo polskie nie skorzystało z boomu gospodarczego. Zapotrzebowanie polskiej gospodarki na wyroby głęboko przetworzone pokrywał import, który powiększył się 10-krotnie.
Lobby hutnicze, w oparciu o założenia opracowane przez gliwicki Instytut Metalurgii Żelaza, uzyskało w listopadzie 1996 roku korektę programu z 1992 r., przewidującą wzrost produkcji do 12,6 mln t. Rok później MG skorygowało to założenie, przyjmując produkcję w 2002 r. na poziomie 13,5 mln ton i zatrudnienie o 10 tys. wyższe niż przewidywał program rządowy z 1992 roku. Celem windowania planowanego poziomu produkcji stali była pokusa wejścia do Unii Europejskiej z wielką nadwyżką zdolności produkcyjnych, aby jej redukcja dokonała się na koszt Eurolandu.
Marny skutek
Strategia była chytra, ale miała tę wadę, że była łatwa do rozszyfrowania i okazała się nierealna. Jej skutkiem stało się zastępowanie krajowych, nie dostosowanych do potrzeb użytkownika wyrobów hutniczych głęboko przetworzonymi wyrobami importowanymi. Od początku było oczywiste, że jeśli huty wydadzą środki własne i kredyty na rozbudowę części surowcowej, to nie zbudują części przetwórczej, a bez niej inwestycje w część surowcową nie miały sensu.
Jan Macieja