Cichy bohater wielkiej elektroniki

Karol JedlińskiKarol Jedliński
opublikowano: 2015-07-05 22:00

Fideltronik celuje w 1 mld zł przychodów z produkcji urządzeń na rzecz potentatów. Bierze się też za inżynierię oraz start-upy

Nie najnowsze hale nieopodal centrum Krakowa. Mieścić tam może się wszystko: od hurtowni zabawek po producenta uszczelek z regionalnymi ambicjami. Jednak jeśli przed wejściem ładuje się właśnie nowiutka limuzyna tesla S, to można podejrzewać, że w środku buchają marzenia o Krzemowej Dolinie. I rzeczywiście: w halach pracują te same maszyny, które produkują iPhone’y w fabrykach Foxconnu w Azji. Akurat na taśmociągach suną taśmy LED, opatrzone logo Philipsa.

Cicha jazda:
Cicha jazda:
Właściciele Fideltronika cenią sobie prywatność, a mają czym się chwalić: przychody idą w kierunku 1 mld zł rocznie, a linie produkcyjne aż kipią od najnowocześniejszych technologii znanych np. z Foxconna, producenta iPhone’ów.
TOMASZ GOTFRYD

To Fideltronik Poland, kierowany przez 55-letniego Zbigniewa Fidelusa. Pochodząca z rejonów Suchej Beskidzkiej familia (w spółce działa m.in. syn jej założyciela) to cichy bohater krakowskiej doliny technologicznej. Na tyle cichy, że niespecjalnie chce chwalić się tegorocznym planem 200 mln EUR przychodów i ponad 10 mln EUR zysków.

Ile i na kiedy

Fideltronik tak naprawdę nie potrzebuje publicznego rozgłosu, bo ponad 90 proc. przychodów spółki to produkcja elektroniki dla biznesu, i to nie tylko dla Philipsa, dla którego zresztą Fideltronik jest partnerem strategicznym.

Na outsourcing w fabrykach rodziny Fidelusów zdecydowali się m.in. ABB, Bosch, Novitus (kasy fiskalne) czy brytyjski Sevcon (lider elektroniki dla motoryzacji). — Rocznie robią tysiące różnych projektów i urządzeń, także w bardzo krótkich seriach. Co roku przychody rosną o kilkadziesiąt procent, spółka rozbudowuje moce produkcyjne i nie biega za kontrahentami.

To oni przychodzą do Fideltronika, pytając „ile?” i „na kiedy?” — opowiada jeden z inżynierów mających wspólne interesy z Fideltronikiem. Spółka to złożony organizm — największe hale produkcyjne ma we wciąż rozbudowywanych halach w Suchej Beskidzkiej oraz w południowej Szwecji, gdzie w 2013 r. Fideltronik przejął fabrykę Ascom Wireless, dostawcy elektroniki dla branży medycznej. Łącznie cała grupa zatrudnia ponad 2 tys. osób.

Teraz rozwój polskiego potentata idzie dwutorowo: nie tylko na samym outsourcingu produkcji, ale także na usługach związanych z całą inżynierią, projektowaniem produktów, np. beaconów. To ma być grupa inżynieryjna z doświadczeniem produkcyjnym, wygrywająca wiedzą, a nie jedynie kosztami i jakością.

Strach start-upów

W Polsce w rankingu przychodów firm EMS (usługi produkcji elektroniki) Fideltronik to firma nr 4. Pierwsze trzy pozycje zajmują oddziały zachodnich gigantów: to Flextronics, Jabil oraz Kimball. Te notują przychody na poziomie powyżej 1 mld zł rocznie i są odpowiedzią na wyzwania współczesnej ekonomii, gdzie czołowi producenci elektroniki chcą mieć dostawców na każdym kontynencie.

Dlatego już kilkanaście lat temu Polska stała się przyczółkiem dla EMS-ów szukających niższych kosztów pracy. Dlaczego nie Chiny? Przy obecnych kursach i rosnących kosztach produkcji stały się drogie.

Do tego dochodzi renoma polskich inżynierów. Wiedza z Polski została doceniona m.in. w przypadku beaconów od Estimote, którego projekt milionami dolarów wsparli inwestorzy z USA. Według informacji „PB”, Fideltronik również miał swój udział w udoskonaleniu produktu Estimote’a.

Więcej — Jakub Fidelus jest udziałowcem start-upu z Krakowa. W fabrykach w Suchej Beskidzkiej i Krakowie powstają też m.in. urządzenia dla firmy Intelclinic (gogle monitorujące rytm snu wymyślone przez start-up z Warszawy) czy moduły do śledzenia pojazdów od wrocławskiego Car Fleet Management (projekt Cloud Your Car). Ostatnio krakowski zakład pomagał też w wyprodukowaniu prototypów podzespołów elektronicznych do tesli X. Gdy ta w końcu trafi do sprzedaży, zapewne stanie też na firmowym parkingu.

Inżynier z napięciem
Historia Fideltronika zaczęła się w 1986 r., gdy świeżo upieczony inżynier Zbigniew Fidelus propagował swoją pracę dyplomową: kartę graficzną do komputera i towarzyszące jej oprogramowanie oraz osprzęt. Jednak prawdziwym hitem, w początkach lat 90., okazała się produkcja tzw. zasilaczy awaryjnych UPS, dostarczających zasilanie przy wahaniach napięcia prądu lub przy przerwach w jego dostawach. To jedyny produkt w historii sygnowany marką Fideltronik i — po niewielkich modyfikacjach — produkowany do dziś. Krakowska spółka wciąż sprzedaje co trzeci UPS nad Wisłą, choć nie wydaje już ani grosza na ich marketing. Dzieje się tak m.in. dlatego, że lokalny produkt okazał się lepszy od chińskich rywali w kwestiach dostosowania się do polskiej infrastruktury energetycznej. Kolejnymi krokami milowymi był m.in. kontrakt z Optimusem, który dawniej montował kasy fiskalne na bazie części ściąganych z Japonii. Fideltronik — jako lokalny dostawca podzespołów — pozwalał mu znacznie obniżyć koszty produkcji. Kilka lat później spółka Zbigniewa Fidelusa miała już kontrakty z kilkunastoma graczami z pierwszej ligi elektroniki w Europie i szykowała się do — udanego — przejęcia fabryki szwedzkiego kontrahenta.