Cieńkońca eldorado w strefach

Izabela Tadra
opublikowano: 2008-11-04 00:00

Zarządy SSE wyczekują objawów kryzysu Kryzys może zniszczyć raj dla inwestorów — specjalne strefy ekonomiczne z ulgami podatkowymi i programami pomocowymi.

Zasady działania polskich specjalnych stref ekonomicznych określa ustawa oraz rozporządzenia w sprawie każdej ze stref. Komisja Europejska wydała wytyczne na lata 2007- -2013 w sprawie krajowej pomocy regionalnej, a na ich podstawie — rozporządzenie o regionalnej pomocy inwestycyjnej. Kilku województwom — dolnośląskiemu, mazowieckiemu, pomorskiemu, śląskiemu, wielkopolskiemu i zachodniopomorskiemu — nowe wytyczne obniżyły skalę pomocy. Zyskały za to regiony ze ściany wschodniej.

Zmiany, zmiany

Niby nie ma rewolucji, ale zmiany są zauważalne. W związku z nową mapą pomocową, Rada Ministrów znowelizowała rozporządzenia dla stref. Zweryfikowała przede wszystkim wykaz działalności niedozwolonych w specjalnych strefach ekonomicznych. Lista wydłużyła się o wytwarzanie i obrót produktami imitującymi mleko oraz o sektor akwakultury (forma gospodarki mająca na celu przyrost pozyskiwania żywności, rzadziej innych produktów, ze środowiska wodnego). Skrócono też z 5 do 3 lat utrzymywanie wyznaczonego poziomu zatrudnienia w przedsiębiorstwach małych i średnich. Dobre wieści dla sektora motoryzacyjnego: nowe rozporządzenia zniosły ograniczenia udzielania pomocy tej branży.

Zmiany warunków udzielania pomocy dotyczą wyłącznie przedsiębiorców, którzy uzyskali zezwolenia na prowadzenie działalności w strefach już po wejściu w życie znowelizowanych rozporządzeń.

Wciąż trwają prace nad zmianą ustawy o specjalnych strefach ekonomicznych. Mogą się w niej znaleźć zapisy zwiększające obszar stref i ustanawiające zarząd województwa — a nie jak do tej pory wojewodę — jako organ decyzyjny w sprawach tworzenia stref.

— Dobrze, że najnowsze zapisy zezwalają inwestorom wskazać interesujące ich tereny prywatne, na których będą mogli prowadzić działalność na takich samych warunkach jak w strefie. Dodatkową korzyścią jest to, że strefy, a co za tym idzie ulgi podatkowe, przetrwają do 2020 roku. To wystarczy, by strefy, w których dobrze się dzieje, wykorzystały szansę, a będące trochę z tyłu — dogoniły lepsze — uważa Michał Skwierczyński z firmy KPMG.

Złota jakby mniej

Kryzys finansowy pewnie nie ominie specjalnych stref ekonomicznych. Raj inwestycyjny przynosił dotąd duże zyski i był inkubatorem dobrych pomysłów. Szefowie stref już jakiś czas temu przewidywali koniec inwestycyjnej prosperity i spadek dochodów. Na przykład katowicka strefa może w 2008 r. zarobić pół miliarda złotych mniej, a wałbrzyska straci nawet miliard z przewidywanych wcześniej zysków.

— Nie odczuwamy bezpośrednich skutków kryzysu. Zostało nam jeszcze kilka projektów do dopięcia, ale na pewno zamkniemy je w listopadzie, najpóźniej w grudniu. Do tej pory wszystkie kryzysy — np. amerykański, związany ze spadkiem zainteresowania branżą motoryzacyjną — wpływały pozytywnie na rozwój naszej strefy. Ale wiemy, że ten kryzys jest inny niż poprzednie, a jego konsekwencje prawdopodobnie okażą się poważne także dla nas. Najbliższy rok może być gorszy niż poprzedni — przyznaje Wojciech Rusek z Katowickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej.

Większym pesymistą jest Michał Skwierczyński.

— Nie znamy jeszcze skali ani zasięgu kryzysu, ale napływają już pierwsze niepokojące sygnały ze stref. W najbliższym czasie dostaną one mniej projektów, a inwestorzy — zwłaszcza z branży motoryzacyjnej i AGD — wstrzymają się pewnie z decyzjami o inwestycjach i ich zasięgu — twierdzi specjalista z KPMG.

Jest zdania — jak wielu innych ekspertów — że być może nie będzie dramatycznie, ale inwestycji zagranicznych będzie mniej. Od krachu powinno uchronić specjalne strefy ekonomiczne to, co do tej pory przyciągało pokaźny kapitał: preferencyjna polityka podatkowa.