Strategiczne zwlekanie może zwiększyć twoją skuteczność i zmniejszyć liczbę popełnianych błędów.
Co masz zrobić dziś, zrób pojutrze
opublikowano: 04-01-2021, 09:25
Strategiczne zwlekanie może zwiększyć twoją skuteczność i zmniejszyć liczbę popełnianych błędów.
Rolnik nie planuje urlopu w porze żniw, a producent strojów kąpielowych nie wprowadza do sklepów nowej kolekcji na początku roku. Kluczem do sukcesu w biznesie i pracy jest timing: wyczucie dobrego momentu. Niektóre sprawy trzeba odłożyć na później – jak wędkarz, który nad jezioro nigdy nie chodzi przed południem, bo ryby wtedy nie biorą. Najlepiej łowić o świcie lub o zmierzchu.
– Nie rozmawiaj z szefem o obiecanym awansie, kiedy ma zły humor, ani nie żądaj podwyżki, gdy firma wpadła w kłopoty finansowe. Równie złym pomysłem byłoby sprzedawanie mieszkania w trakcie zapaści na rynku nieruchomości, zakładanie firmy krótko po zostaniu ojcem lub matką albo podnoszenie cen usług w dobie pandemii – mówi Andrzej Mazurowski, ekspert ds. PR.
Jeszcze niedawno cechowała go raptowność. Na wszystkie SMS-y i mejle odpowiadał natychmiast, a kiedy zaświtał mu w głowie jakiś pomysł, wdrażał go bez zwłoki. Uważał, że jak najszybsze przystępowanie do zadań jest oznaką samodyscypliny i – co równie ważne – zapewnia mu zawodową skuteczność. Zmienił podejście po lekturze książki Rory’ego Vadena „Zwlekanie się opłaca”, która wpaja radykalnie nowe myślenie o czasie.
– Czas jest zasobem, który można zainwestować lepiej lub gorzej. Największy zwrot z inwestycji osiągają zaś ci, którzy stosują się do zasady „pomyśl, zanim coś zrobisz” – twierdzi Andrzej Mazurowski.
Jak podkreśla, pracuje najowocniej, gdy planuje dzień w miarę dokładnie oraz oddziela sprawy ważne od błahych i pilne od tych, które mogą zaczekać – ale tajemnicą produktywności jest jego zdaniem elastyczność.
– W każdy harmonogram może wedrzeć się chaos. Niespodziewanie odzywają się klienci, obowiązki zabierają więcej czasu, niż się spodziewałem, jestem zasypywany zleceniami. Wtedy próbuję zajmować się wszystkim naraz. Aż w mojej głowie zapala się lampka ostrzegawcza: to nie działa! Wtedy robię sobie krótką przerwę, aby się przeorganizować – tłumaczy PR-owiec.
Refleksja czy refleks
Jacek Santorski, psycholog biznesu, mówi o przewadze refleksji nad refleksem, a Frank Partnoy, profesor prawa i finansów, uświadamia, że skutecznym antidotum na pokusę pośpiechu jest świadoma pauza. „Wystarczy dać sobie moment na zastanowienie: jak zamierzałem zareagować?” – podpowiada autor bestsellera „Wait: The Art and Science of Delay” (Poczekaj: Sztuka i nauka odwlekania). Liczy się nie ilość i szybkość, ale jakość pracy – przekonuje Amerykanin, podając przykład z sal operacyjnych. Często znajdują się w nich tzw. checklisty zawierające trzy przymusowe przerwy: przed znieczuleniem, przed nacięciem i przed zakończeniem procedury. „Sama lista zadań spowalnia wykonywanie rutynowych czynności, ale wprowadzenie do niej chwil na refleksję zaowocowało dramatycznym spadkiem poważnych komplikacji pooperacyjnych i zgonów” – wyjaśnia Frank Partnoy.
Błogosławiona wątpliwość
Prokrastynacja cieszy się złą sławą. Czasem zasłużenie. Rozliczenia ze skarbówką lepiej nie odkładać. Zwłoka często jednak przynosi pozytywne skutki – i to nie tylko w przypadku chirurgów, wędkarzy i sprzedawców nieruchomości. Andrzej Mazurowski polubił przysłowie „co nagle, to po diable”, bo już wiele razy ostudziło jego zapał do przedsięwzięć, które wydawały się atrakcyjne, lecz po chwili zastanowienia okazywały się stratą czasu, pieniędzy i energii. Celowe zwlekanie zachwala także Nassim N. Taleb w książce „Antykruchość”. Trudny do wytłumaczenia opór, brak przekonania, niechęć do robienia czegoś nie biorą się znikąd – tłumaczy słynny ekonomistą. Sygnalizują one, że nie jesteśmy jeszcze gotowi albo że dana rzecz (projekt, kierunek studiów, oferta pracy) to życiowy błąd, którego nawet po latach będziemy żałować.