Według Michała Koleśnikowa, analityka PKO BP, powodów jest kilka. Wzrost produkcji pod koniec ubiegłego roku nakręciła bowiem zapowiedź wzrostu akcyzy od stycznia 2020 r., więc w tym roku naturalnie nastąpił jej spadek.

— Również kryzys związany z koronawirusem silnie dotknął branżę. Praktycznie z dnia na dzień w połowie marca zamknięty został ważny kanał zbytu, jakim były puby, bary, kluby. Zakaz gromadzenia się, zachęcanie do pozostania w domu bardzo ograniczyły liczbę okazji do spożywania alkoholu w gronie rodziny i znajomych. Sprzedaż mocnych alkoholi przez internet jest w Polsce zabroniona, dlatego branża nie mogła skorzystać ze wzrostu sprzedaży żywności i napojów w e-commerce. Alkohol nie jest produktem pierwszej potrzeby, więc część konsumentów mogła ograniczyć zakupy również z powodów ekonomicznych, obawiając się o obecną lub przyszłą sytuację budżetu domowego. Co więcej — branża miała również problemy w sprzedaży zagranicznej. Powodów było kilka: zamknięcie sklepów, zakłócenia w łańcuchach dostaw i dystrybucji oraz — tak jak w Polsce — spadek skłonności do zakupów. Wraz z odmrażaniem gospodarki w maju i czerwcu produkcja wódki wzrośnie, choć zapewne nadal pozostanie poniżej zeszłorocznego poziomu — mówi Michał Koleśnikow.