Co zrobić, gdy kontrakt przestał się opłacać

Sylwia WedziukSylwia Wedziuk
opublikowano: 2022-06-01 20:00

Duży wzrost cen zjada zyski przedsiębiorców realizujących umowy długoterminowe. Czy i jak negocjować stawki?

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • Czy wyceny kontraktów długoterminowych można negocjować?
  • Jak zabezpieczyć swój kontrakt na wypadek inflacji?
  • Co to jest klauzula rebus sic stantibus i kiedy można z niej skorzystać?
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Inflacja doskwiera wszystkim, ale szczególny problem mają z nią przedsiębiorcy, którzy zawarli umowy długoterminowe. Wycena realizowanych dzisiaj kontraktów już dawno nie jest aktualna. Co można zrobić w takiej sytuacji?

Warto próbować
Warto próbować
  • Przedsiębiorcy, którzy widzą, że będą mieli problem z realizacją kontraktu z powodu inflacji, jak najszybciej powinni podjąć rozmowy z kontrahentem mówi Marta OlczakKlimek, radca prawny w kancelarii radców prawnych OlczakKlimek van der Kroft Węgiełek.
  • BARTLOMIEJ ZACKIEWICZ PL

    Ryzyko inflacji w umowie

    Utrzymywanie się inflacji i stóp procentowych na rekordowo niskim poziomie przez ostatnie lata uśpiło czujność przedsiębiorców.

    – Obecna sytuacja sprawia, że mocno rośnie zapotrzebowanie na umieszczanie w umowach długoterminowych zapisów i zabezpieczeń na wypadek inflacji – mówi Zofia Gałązka, radca prawny prowadząca własną kancelarię.

    Informację o negocjacji stawek z powodu inflacji można zawrzeć w umowie. W końcu kodeks cywilny zawiera tzw. zasadę swobody umów. Mówi ona o tym, że treść każdego podpisywanego dokumentu można ułożyć wedle swojego uznania. Zasady jego realizacji muszą być tylko zgodne z prawem.

    – Jednak aby zapisy były skuteczne, powinny przewidywać nie tylko możliwość negocjacji, ale także to, co może w takiej sytuacji zrobić druga strona umowy. Na przykład odmowa negocjacji powinna wiązać się z odpowiednimi konsekwencjami, takimi jak możliwość rozwiązania umowy – mówi Marta Olczak-Klimek, radca prawny w kancelarii radców prawnych Olczak-Klimek van der Kroft Węgiełek

    Podobne warunki można wprowadzać na etapie zawierania umowy. Umowy, które są trakcie realizacji, przeważnie ich nie zawierają.

    Kilka lat temu mało kto myślał o tym, żeby zabezpieczyć się na wypadek gwałtownego wzrostu cen na skutek inflacji – przyznaje Radosław Żuk, partner w kancelarii Żuk Pośpiech.

    Co prawda każdą umowę można aneksować.

    – Jednak druga strona może nie zgodzić się na zmianę ceny – zauważa Radosław Żuk.

    W takiej sytuacji jedynym sposobem na podwyższenie wynagrodzenia umownego jest skorzystanie z klauzuli rebus sic stantibus, o której mowa w art. 357 Kodeksu cywilnego.

    – Zgodnie z tym przepisem, jeżeli z powodu nadzwyczajnej zmiany stosunków spełnienie świadczenia byłoby połączone z nadmiernymi trudnościami albo groziłoby jednej ze stron rażącą stratą, co nie zostało przewidziane przy zawarciu umowy, sąd może oznaczyć sposób wykonania zobowiązania, wysokość świadczenia lub nawet orzec o rozwiązaniu umowy – mówi Radosław Żuk.

    Skorzystanie z tego przepisu jest możliwe po spełnieniu czterech warunków. Po pierwsze, źródłem danego zobowiązania musi być konkretna umowa. Po drugie, zmiana stosunków pomiędzy stronami danego kontraktu powinna mieć charakter nadzwyczajny, czyli niespotykany w normalnych warunkach i nie mogła zostać przewidziana w chwili zawierania umowy. Po trzecie, zmiana stosunków powinna nieść ze sobą nadmierną trudność w spełnieniu świadczenia umownego lub grozić jednej ze stron rażącą stratą.

    Przy tym strata musi być rażąca, czyli powinna wykraczać poza zwykłe ryzyko kontraktowe wzrostu cen spowodowanego inflacją. Konieczne zatem będzie udowodnienie, że mamy do czynienia z hiperinflacją – mówi Radosław Żuk.

    Nadzwyczajne okoliczności

    Klauzula rebus sic stantibus powinna być w pierwszej kolejności używana jako forma renegocjowania kontraktu.

    – Dopiero jeśli nie będzie możliwe polubowne zastosowanie klauzuli, należy dochodzić jej zastosowania na drodze sądowej – radzi Radosław Żuk.

    Dzięki posługiwaniu się nią można zmienić wysokość wynagrodzenia, a w skrajnych przypadkach sąd może zdecydować o rozwiązaniu istniejącego zobowiązania przed wcześniej ustalonym terminem.

    – Minusem tego rozwiązania jest fakt, że sądownictwo w Polsce działa bardzo powoli i trzeba liczyć się z oczekiwaniem latami na rozwiązanie problemu. W tym czasie należy realizować kontrakt – zwraca uwagę Marta Olczak-Klimek.

    Przestrzega, że nie ma gwarancji, że sąd przychyli się do argumentów wykonawcy.

    – Samo stwierdzenie, że inflacja jest wysoka i ma negatywny wpływ na wykonanie umowy, zdecydowanie nie wystarczy. Trzeba wykazać przed sądem, że czyni ona wykonanie kontraktu nadmiernie trudnym i grozi rażącą stratą. W tym celu należy przedstawić odpowiednie dowody i dokumenty – tłumaczy Marta Olczak-Klimek.

    – Konieczne jest także wykazanie, że między nadzwyczajną zmianą stosunków a groźbą rażącej straty lub nadmiernych trudności występuje związek przyczynowo-skutkowy – wtóruje jej Radosław Żuk.

    Oczywiście można sobie wyobrazić kontrakty, w przypadku których interes przedsiębiorcy jest narażony na tak duże straty, że trzeba podjąć to ryzyko i iść do sądu, bo inaczej firmie grozi bankructwo.

    – Powództwo można wtedy próbować zabezpieczyć poprzez wstrzymanie przez sąd wykonania umowy do czasu rozwiązania sporu. Jednak uzyskanie takiego zabezpieczenia nie jest łatwe nawet w prostych sprawach – mówi Marta Olczak-Klimek.

    Póki co nie ma wypracowanej linii orzeczniczej w tym zakresie. Nie ma też wielu pozwów.

    – Generalnie przedsiębiorcy wolą się dogadać albo wykonywać kontrakty, nawet ze stratą, byle nie stracić kontrahenta i dobrej opinii na rynku – mówi Marta Olczak- Klimek.

    Trzeba się dogadać

    Zatem jedynym rozwiązaniem, które pozostaje firmom, jest próba bezpośredniego dogadania się z partnerem biznesowym.

    – Przedsiębiorcy, którzy widzą, że jest duże zagrożenie wykonania kontraktu z powodu inflacji, powinni jak najszybciej podjąć negocjacje z drugą stroną. Warto spróbować przekonać ją do tego, że trzeba nieco zmienić zapisy umowy na korzyść strony nadmiernie obciążonej inflacją, żeby kontrakt w ogóle mógł zostać wykonany. Dobrymi negocjacjami można namówić partnera do wielu ustępstw, szczególnie jeśli brak porozumienia może wiązać się z ryzykiem niewykonania umowy albo bankructwa wykonawcy – mówi Marta Olczak-Klimek.

    Przestrzega jednak, że do takich rozmów trzeba być bardzo dobrze przygotowanym. Osiągnięcie sukcesu bez zapisów umownych uprawniających do takich negocjacji wymaga znalezienia bardzo dobrych podstaw i argumentów do rozmowy.

    W przypadku nowo podpisywanych umów trzeba natomiast walczyć o umieszczenie zapisów przewidujących możliwość negocjacji warunków w różnych sytuacjach, m.in. wysokiej inflacji.