Jak ocenia Maciej Nykiel, prezes biura podróży Nekera oferującego wypoczynek w ponad 1 tys. różnych obiektów, już po połowie sezonu urlopowego było widać boom w turystyce. Przeciętny Kowalski zapłacił w lipcu nad Bałtykiem nawet o 40 proc. więcej niż rok temu i zaakceptował te podwyżki.
– W tym roku sprzedaję Polskę w cenie Majorki z przelotem: dwuosobowy pokój ze śniadaniem w czterogwiazdkowym hotelu kosztował 7-8 tys. zł za tydzień i byli chętni – mówi Maciej Nykiel.
Porównując dane za lipiec 2021 r. do lipca 2020 r., największy wzrost cen Nekera odnotowała nad Bałtykiem, w całym pasie od Wybrzeża Zachodniego aż po Mierzeję Wiślaną – średnio o 46 proc. Sudety o 34 proc., Mazury o 27 proc., Tatry i Podhale o 26 proc., duże miasta o 6 proc.
Porównanie obecnych i poprzednich wakacji pod kątem klasy obiektów wskazuje, że najbardziej podrożała oferta obiektów hotelowych. Np. nad Bałtykiem ceny w obiektach hotelowych w standardzie 3-, 4- i 5-gwiazdkowych wzrosły średnio o 52 proc., w apartamentach i lokalach typu studio o 37 proc., zaś w kwaterach i mieszkaniach o 28 proc.
Optymistyczne oceny tegorocznych wakacji potwierdzają też operatorzy obiektów, choć wskazują na niższe wzrosty.
W hotelach Zdrojowej wzrosty
Jan Wróblewski, współzałożyciel Zdrojowa Invest & Hotels, daleki jest od ogłaszania rekordów. Kołobrzeg powtórzył w lipcu wyniki obłożenia z roku ubiegłego, w Świnoujściu wzrosło ono o 5 proc. a w obiektach górskich o 8 proc. Ceny w obiektach nadmorskich pięciogwiazdkowych wzrosły o 10 proc., a w obiektach niższej klasy jedynie o 5 proc.
– Wzrost cen oczywiście ma związek z państwowymi ograniczeniami, inflacją, wzrostem cen operacyjnych, a przede wszystkim sytuacją na rynku pracy, zwłaszcza w hotelarstwie i gastronomii – mówi Jan Wróblewski.
Podobnie jak w 2020 r. największa liczba gości była na wakacjach tradycyjnie do 15 sierpnia. Ostatnie tygodnie sierpnia i wakacji są spokojniejsze zarówno nad morzem jak i w górach. Większa liczba gości jest jedynie w weekendy, zatem ceny pobytów są przystępniejsze.
Udany sezon w Sun & Snow
Całkowite obłożenie w obiektach zarządzanych przez Sun & Snow wyniosło w lipcu ponad 78 proc., co oznacza wzrost o 3 proc. w porównaniu z rokiem ubiegłym. Wskaźnik ten z pewnością zaniżają wyniki osiągane w dużych miastach, które były rzadziej wybierane jako miejsce wakacyjnego wypoczynku.
– Już dziś sezon wakacyjny w kurortach możemy uznać za bardzo udany. Od drugiej połowy lipca niemal wszystkie apartamenty zostały zarezerwowane, a wiele zainteresowanych noclegiem osób musieliśmy informować o braku dostępnych terminów. Podobnie sytuacja wyglądała w sierpniu – mówi Marcin Dumania, prezes Sun & Snow.
Jak zauważa Marcin Dumania, średnia cena brutto za dobę w lipcu wyniosła 447 zł, podczas gdy w zeszłym roku było to 390 zł. Zastrzega się jednak, że na średnią cenę ma wpływ nie tylko popyt i podaż, ale również na przykład pojawienie się w ofercie wielu nowych apartamentów o podwyższonym standardzie.
Poprawa w apartamentach Renters
Poprawę wyników w stosunku do ubiegłego roku zanotował Renters.pl, operator najmu krótkoterminowego nad Bałtykiem oraz w Poznaniu, Wrocławiu, Warszawie, Krakowie i Gdańsku. Nad morzem udostępnia około 600 apartamentów, a w miastach ok. 400 dla gości turystycznych i biznesowych.
– Średnie obłożenie w lipcu we wszystkich lokalizacjach utrzymywało się na poziomie 70 proc. Pod koniec miesiąca było to już 80 proc. Nad morzem nie było jednak prawie wolnych pokoi – mówi Sebastian Hejnowski, współzałożyciel Renters.pl.
Firma odnotowała w lipcu wzrost przychodu z dokonanych w tym miesiącu rezerwacji o 90 proc. w porównaniu z lipcem 2020 r. Jej przychody wyniosły w pierwszym miesiącu wakacji ponad 9,4 mln zł. Co prawda wpływ na to miał również wzrost liczby obiektów (w czerwcu oferta wzbogaciła się o 130 apartamentów), ale w górę poszły też ceny i liczba rezerwacji.
Z danych udostępnionych przez Renters wynika, że największy wzrost cen noclegów dokonał się w ciągu roku w Krakowie (o 47 proc.), a drugie miejsce zajął Sopot ze wzrostem o 40 proc. Sebastian Hejnowski tłumaczy to nie tyle świetnym wynikiem obecnego, ile słabym wynikiem w lipcu roku ubiegłego.
Większy optymizm hotelarzy
O ile poprawa wyników operacyjnych hoteli jest dostrzegana, to jednak większość hotelarzy ankietowanych przez Izbę Gospodarczą Hotelarstwa Polskiego z ostrożnością prognozuje powrót do normalności. Podobnie jak w poprzednich badaniach 87 proc. hoteli nie przewiduje osiągnięcia zysku z działalności operacyjnej wcześniej niż na koniec 2022 r. Szansę na powrót przychodów do poziomu z lat 2018-19 prawie połowa hoteli (46 proc.) wskazuje jako najbardziej prawdopodobną w 2023 r., ale 2024 i późniejsze lata także stanowią istotną część wyników ankiety, bo 34 proc.
Wyraźna poprawa wyników w lipcu wpłynęła natomiast na wzrost optymizmu w branży. Nastroje pesymistyczne wskazało w ankiecie IGHP tylko nieco ponad 12 proc. hoteli, optymistów jest blisko 28 proc., natomiast najliczniejszą grupę stanowią odpowiedzi „bez zmian” – 60 proc.
Boom na inwestycje w condo
Odnosząc się do sytuacji na rynku inwestycji w condohotele i apartamenty wakacyjne Macie Nykiel ocenia, że o ile rok ubiegły minął pod znakiem niepewności – kupować czy sprzedawać, o tyle obecny pełen jest optymizmu.
– Po tym sezonie odpowiedź brzmi: kupować, budować, otwierać. W zeszłym roku nie było takiej pewności. Wiele osób zdecydowało się wyjść z inwestycji nawet ze stratą, żeby tylko jej nie zwiększać – mówi Macie Nykiel.
Już po ubiegłorocznych dobrych wynikach condohoteli w kurortach Condo.pl, pośrednik na rynku nieruchomości wakacyjnych, oczekiwał w tym roku sprzedaży na poziomie 500 apartamentów. Nie doszacował. Tylko w pierwszym półroczu 2021 r. sprzedał 569 apartamentów za łączną sumę 364,5 mln zł. To ponad 1,5 razy więcej niż w całym 2020 r.
– Po pierwszym kwartale 2021 r. celowaliśmy już w wynik na koniec roku rzędu 1000 jednostek, o wartości ponad 650 mln zł. Jednak jeśli obecne trendy się utrzymają, plany zrealizujemy z nawiązką – mówi Artur Wach, współzałożyciel Condo.pl.
Kurorty w budowie
Zainteresowanie rynkiem widoczne jest też wśród deweloperów. Obecnie buduje się trzy razy więcej pokoi w hotelach, condohotelach i obiektach apartamentowych niż oddano do użytku przez ostatnie dwa i pół roku. Jak wynika z raportu miesięcznika Hotelarz, w miejscowościach górskich od stycznia 2019 r. oddano 22 obiekty z 2791 pokojami, a w budowie znajduje się 41 obiektów z 6705 pokojami.
Jeszcze większy wzrost widać w miejscowościach nadmorskich, gdzie od 2019 r. otwarto 14 obiektów z 2494 pokojami, a w budowie i w planach jest 40 obiektów z aż 9011 pokojami (tu statystyki poprawił hotel Gołębiewski z tysiącem pokoi, który nie powstaje w modelu condo).
– Jednak zdecydowana większość powstaje w modelu condo, który okazał się dla deweloperów dobrym sposobem finansowania budowy, a dla inwestorów, receptą na inflację – mówi Rafał Szubstarski, redaktor naczelny Hotelarza i autor raportu.