CPN oddaje Naftobazy

Berger Agnieszka
opublikowano: 1999-03-04 00:00

CPN oddaje Naftobazy

Nafta Polska pod koniec marca przejmie od CPN spółkę Naftobazy, zajmującą się magazynowaniem paliw. Do końca 2000 r. rząd zadecyduje o terminie i sposobie prywatyzacji przedsiębiorstwa.

Zdaniem Janusza Kwiatkowskiego z Nafty Polskiej, uniezależnienie Naftobaz od CPN to warunek prywatyzacji sektora paliwowego.

— Aby sprywatyzować sektor przy udziale koncernów zagranicznych, trzeba stworzyć dla nich odpowiednie warunki. Konieczne jest m.in. zapewnienie wszystkim równego dostępu do sieci magazynów paliw, którą dysponują w Polsce wyłącznie Naftobazy. Dlatego należy wyłączyć spółkę spod wpływów CPN, by nie stała się narzędziem służącym nieuczciwej konkurencji — wyjaśnia Janusz Kwiatkowski.

Czuły punkt

Magazynowanie i transport to, w opinii Janusza Kwiatkowskiego, najbardziej newralgiczne punkty sektora.

— Rafinerie mają nadmiar mocy produkcyjnych. W wielu z nich ogranicza się produkcję, a niektóre nawet się zamyka. Natomiast logistyka, która ma dla producentów i dystrybutorów paliw ogromne znaczenie, w Polsce wciąż jest za mało rozwinięta — uważa Janusz Kwiatkowski.

Krajowe magazyny pozwalają na przechowywanie zapasu paliw wystarczającego na 30 dni. Tymczasem bezpieczny poziom wymagany przez Unię Europejską to zapas na trzy miesiące. Rocznie w Polsce zużywa się około 11 mln ton paliw.

Naftobazy zajmują się przede wszystkim składowaniem, przeładunkiem i spedycją ropy, produktów naftowych i gazu. W należących do nich magazynach przechowywane są m.in. rezerwy państwowe i obowiązkowe zapasy paliw.

Ewolucja

Do końca 1996 r. magazyny paliwowe były podzielone między poszczególne okręgi Centrali Produktów Naftowych. Potem utworzono z nich odrębny oddział, który 1 lipca 1997 r. przekształcono w spółkę w 100 proc. zależną od CPN. Naftobazy dysponują 22 magazynami. Pięć z nich znajduje się na końcówkach rurociągu z Petrochemii Płock, cztery — położone na naszej wschodniej granicy — umożliwiają przeładunek z toru szerokiego na normalny, a jeden — nadmorski — przyjmuje ładunki ze zbiornikowców.

Agnieszka Berger