Czarne żniwo czarnej listy MSWiA

Bartłomiej MayerBartłomiej Mayer
opublikowano: 2022-05-25 20:00

Maga Foods od miesiąca walczy o skreślenie z listy sankcyjnej. Medmix również jeszcze próbuje. Sulzer już się poddał i likwiduje polskie spółki.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się

  • jak od wpisania na “czarną listę” zmieniła się sytuacja Maga Foods,
  • jakie są perspektywy wznowienia działalności przez tę firmę
  • jak MSWiA reaguje na wnioski innych firm o skreślenie z sankcyjnej listy,
  • czy Polska nadal cieszy się dobrą opinią u zachodnich inwestorów.
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Równo miesiąc temu Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji (MSWiA) opublikowało budzącą liczne kontrowersje listę sankcyjną. W spisie znalazł się m.in. producent surówek warzywnych Maga Foods spod Warszawy. Resort uznał, że to „podmiot pośrednio kontrolowany przez Michaiła Fridmana”, choć w rzeczywistości firma nie ma żadnych związków ani z żadnym oligarchą, ani w ogóle z rosyjskim kapitałem. Od miesiąca nie może prowadzić działalności i doprasza się, by MSWiA skreśliło ją z listy. Każdego dnia jej sytuacja staje się coraz bardziej dramatyczna.

Warzywa na śmietnik
Warzywa na śmietnik
Wartość zmarnowanego już surowca prezes Maga Foods Piotr Pawiński (w środku) oszacował na co najmniej 1,5 mln zł. Koszty wpisania firmy na czarną listę MSWiA będą jednak wielokrotnie wyższe.
Szymon Łaszewski

Zgniła kapusta, zepsuta marchewka

- Właśnie wyrzuciliśmy 500 ton zepsutego surowca i gotowych wyrobów, których z powodu sankcji nie mogliśmy ani wykorzystać, ani sprzedać – mówi Piotr Pawiński, prezes Maga Foods.

Wartość towarów, które trzeba było zutylizować, szacuje co najmniej na 1,5 mln zł. Kolejne koszty trzeba będzie ponieść na dokładne wysprzątanie pomieszczeń i ich dezynfekcję. Podwarszawski producent sałatek ma jednak znacznie więcej kłopotów. Codziennie pojawiają się też kolejne.

- Straciliśmy dostęp do serwerów, z których korzystaliśmy od lat. To samo dotyczy możliwości używania programu do księgowości. Teraz nie tylko nie możemy wypłacić pracownikom pensji, ale nawet ich naliczyć. Nie możemy też zaksięgować składek na ZUS. Nie mam dostępu ani do bieżących informacji finansowych, ani do archiwalnych – wylicza prezes.

Pozbawieni zajęcia i pieniędzy pracownicy przedsiębiorstwa zaczęli składać wypowiedzenia i odchodzić.

- Rozumiem ich, szczególnie, że dla wielu obecna sytuacja jest życiowym dramatem. Część naszych ukraińskich pracowników po wybuchu wojny sprowadziła do Polski swoje rodziny. Są czasami jedynymi żywicielami – mówi Piotr Pawiński.

Ten eksodus jest poważnym kłopotem dla firmy, która - przez lata szkoląc ludzi - budowała kompetentny zespół, a teraz go traci.

Zniecierpliwienie odbiorcy i dostawcy

Cierpliwość tracą nie tylko pracownicy Maga Foods, ale i sieci handlowe, które były dotychczas odbiorcami sałatek firmy. Kolejne miejsca w sklepowych chłodniach zajmują produkty konkurencji.

Problem mają również dostawcy towaru. Firma z Dawidów była dotychczas jednym z większych polskich odbiorców kapusty. Kupowała jej prawie 10 tys. ton rocznie.

- Z Maga Foods współpracowałem od 10 lat. Firma była moim jedynym klientem i sprzedawałem jej co roku nawet 700 ton kapusty. Regularnie odbierała towar i zawsze płaciła na czas. Teraz nie mam co zrobić z 7 ha kapusty. Sam nie wiem, co robić – mówi Robert Mardofel, plantator z gminy Piątek.

Dodaje, że takich ilości kapusty nie będzie w stanie sprzedać ani na detalicznym, ani na hurtowym rynku. Maga Foods była też jednym z większych klientów Marcina Gajewskiego, rolnika spod Raszyna.

- Sprzedawałem głównie kapustę i marchewkę. Teraz czekam i mam nadzieję, że najdalej za kilka dni sprawa się wyjaśni i nadal będziemy współpracować – mówi plantator.

Pierwszy przebłysk nadziei

Na taki scenariusz liczy też Piotr Pawiński. Ma nadzieję, że przed końcem maja firma, którą kieruje, zostanie ostatecznie wykreślona z czarnej listy. Zapytaliśmy o to MSWiA.

„Aktualnie w MSWiA trwa postępowanie na podstawie złożonego przez tę firmę wniosku. W toku postępowania administracyjnego organ zobowiązany jest podjąć wszelkie czynności niezbędne do dokładnego wyjaśnienia stanu faktycznego oraz do załatwienia sprawy. W przypadku wspomnianego postępowania czynności te trwają” – odpisało biuro prasowe.

- Dwa dni temu dostaliśmy z MSWiA prośbę o przesłanie dodatkowych dokumentów. Złożyliśmy cały ich komplet wraz z tłumaczeniami przysięgłymi. Mam nadzieję, że pierwszy od tygodni kontakt zwrotny oznacza, że sprawa ma szanse zakończyć się na dniach i będziemy mogli wrócić do normalnej działalności. Pracy będziemy mieli multum, bo trzeba będzie nie tylko przywrócić maszyny do funkcjonowania, ale przede wszystkim odbudować załogę i nadszarpniętą renomę – mówi prezes Maga Foods.

Zamrożone aktywa oligarchy

W nieco innej sytuacji są dwa polskie podmioty należące do szwajcarskiej grupy Sulzer – warszawski Sulzer Pumps Wastewater Poland i lubelski Sulzer Turbo Services Poland oraz firma Medmix Polska spod Wrocławia. Znalazły się na sankcyjnej liście ponieważ – jak określiło to MSWiA – ich beneficjentem rzeczywistym jest „powiązany z prezydentem Rosji W. Putinem i byłym prezydentem Dmitrijem Miedwiediewem Viktor Vekselberg”.

Szwajcarskie koncerny Sulzer i Medmix przekonują, że to nieprawda, ponieważ jeszcze w 2018 r. aktywa oligarchy zostały zamrożone, co oznacza, że nie otrzymuje on dywidend, ani nie może sprzedać akcji. W innych państwach ten argument przekonał decydentów, bo Sulzar i Medmix nigdzie poza Polską nie podlegają sankcjom.

Właściciele odwołali się od decyzji MSWiA, ale na razie nie otrzymali żadnych odpowiedzi. Sytuacja oczywiście bije w ich polskie spółki córki.

- Jesteśmy zmuszeni zawiesić działalność i pracować nad przeniesieniem procesu produkcyjnego do innych krajów. Wolelibyśmy nadal prowadzić biznes w Polsce, ale to zależy od tego, czy otrzymamy od rządu pozwolenie na wznowienie normalnej działalności – mówi Girts Cimermans, prezes grupy Medmix AG.

Koniec dobrej opinii

Podkreśla, że ministerialna decyzja uderza bezpośrednio w 283 pracowników firmy i ich rodziny, a także w ponad 200 polskich dostawców, którzy nie otrzymali płatności za towary i usługi. Z powodu zablokowania kont bankowych firmy jej załoga nie otrzymała też wynagrodzenia za kwiecień. Pod znakiem zapytania stoi również przelanie pensji za maj. 6 maja firma złożyła do Krajowej Administracji Skarbowej (KAS) wniosek o odmrożenie rachunków w celu wypłacenia pracownikom wynagrodzeń.

- Od tego momentu upłynęły już trzy tygodnie, ale pomimo wielu prób kontaktu nie otrzymaliśmy decyzji o przyznaniu zwolnienia z sankcji – mówi Girts Cimermans.

Podkreśla, że ewentualne plany dotyczące kontynuacji inwestycji nad Wisłą będą zależeć od pomyślnego rozstrzygnięcia tych wniosków.

- Nie muszę dodawać, że nasza opinia o Polsce, jako o kraju niskiego ryzyka, stabilnym otoczeniu dla zagranicznych inwestycji bezpośrednich, nie jest już taka sama – podsumowuje prezes Medmix AG.

Ucieczka z Polski i z Rosja

Walczył również Sulzer. Tydzień temu był jednak zmuszony zawiesić czasowo działalność obu polskich spółek. Dwa dni później Szwajcarzy uznali jednak, że – ponieważ ich starania o skreślenie z „czarnej listy” nie tylko nic nie dały, ale nie dostali żadnego sygnału zwrotnego – zlikwidują oba przedsiębiorstwa i definitywnie wyprowadzą się z Polski. W efekcie tej decyzji pracę straci prawie 200 osób.

Jak na ironię szwajcarski koncern w tym samym dniu zdecydował też, że pożegna się z Rosją i rozpoczął starania o sprzedaż swojego majątku w tym kraju.