Czesi pokonują nawet 100 km, by zatankować w Polsce. Na generalne zakupy przyjeżdżali już od kilku miesięcy, ale ostatnia obniżka akcyzy i podatku VAT na paliwa spotęgowała ten trend. Wśród czeskich ekspertów słychać już pomruki niezadowolenia.
Czeski budżet ucierpi
Zdaniem Štěpána Křečka, głównego ekonomisty biura maklerskiego BH Securities i doradcy premiera Czech, obniżka podatków to populistyczny ruch polskich władz, którego skutkiem będzie wzrost zadłużenia, które trzeba będzie spłacić, gdy podatki wrócą do poprzedniego poziomu. Negatywne skutki populizmu dosięgną — według eksperta — czeskich handlowców, których obroty spadną. W konsekwencji odczuje to również czeski budżet.
— Można przypuszczać, że doprowadzi to do obniżenia wpływów podatkowych na poziomie kilku miliardów koron — mówi ekonomista.
Jego zdaniem sytuacja może być szczególnie trudna dla dużych producentów rolnych. Nowy czeski rząd zmniejszył im poziom dotacji, a teraz dodatkowo zderzają się ze spadkiem popytu.
— Nie spodziewam się natomiast większych komplikacji dla mniejszych producentów, którzy konkurują głównie jakością — uważa doradca czeskiego premiera.
Przyjazdów będzie więcej?
Sytuacja może się pogłębić. Ekonomiści z Citigroup uważają, że ewentualne zaostrzenie napięcia rosyjsko-ukraińskiego może bardziej uderzyć w złotego niż w inne waluty środkowoeuropejskie, bo Polska jest bardziej zależna od Rosji niż Czechy czy Węgry. To jeszcze bardziej zwiększyłoby turystykę zakupową nad Wisłę.
— Korona jest teraz wobec złotego najsilniejsza od 2000 r., czyli od momentu, kiedy obie waluty stały się wymienialne — mówi Lukáš Kovanda, główny ekonomista Trinity Bank i członek Narodowej Rady Gospodarczej Rządu Czech.
Detaliczne różnice
Boris Tomčiak, analityk firmy doradczej Finlord, podkreśla, że hurtowa cena paliwa jest w Polsce i Czechach podobna, natomiast w przypadku oleju napędowego cena w Czechach jest o 7 proc. wyższa niż w Polsce.
— Można więc stwierdzić, że rafinerie i stacje benzynowe w Czechach mają nieco wyższą marżę na oleju napędowym niż w Polsce — mówi Boris Tomčiak.
Największą siecią stacji, mającą 413 obiektów (24 proc. rynku), jest należąca do PKN Orlen Benzina. W Polsce PKN Orlen też jest numerem jeden, z siecią 1819 stacji (23 proc.). Jiří Kaloč, redaktor naczelny branżowego pisma „Petrolmagazín”, zauważa, że ceny na stacjach Benziny zlokalizowanych przy autostradach są porównywalne z tymi na stacjach Shell, MOL lub OMV.
— W miastach i na wsiach są nieznacznie niższe. Zdaniem przedstawicieli Benziny stacje tej marki należą do segmentu premium i z tego m.in. wynika ten poziom cen — mówi Jiří Kaloč.
Wyniki grupy Orlen w IV kw. wyraźnie wskazują, że marże osiągane na handlu detalicznym w Polsce spadały bardziej niż na rynkach ościennych, zwłaszcza w Czechach. Swoją rolę odegrała tu psychologiczna bariera 6 zł za litr paliwa, której Orlen starał się w kraju nie przekraczać.
Trudno porównywać rynki. W Polsce — gdzie Orlen i Lotos mają duży wpływ na ceny — presja polityczna była ogromna, w Niemczech natomiast konkurencja jest na tyle duża, że marże detaliczne są z reguły relatywnie niskie. W Czechach widoczne jest inne podejście — ceny energii czy paliw nie są aż tak gorącym tematem.
Teraz, w I kw., marże Orlenu powinny się odbudowywać. Obniżka akcyzy i VAT-u daje Orlenowi bufor.
Czech zarabia lepiej
Zdaniem Miroslava Nováka, analityka z firmy Akcenta, na różnicę cen na stacjach w Czechach i w Polsce wpływać może także to, że u naszych sąsiadów wyższe są koszty pracy.
Ponadto, jak podkreśla Damir Duraković, prezes firmy Axigon, która oferuje karty flotowe, w Czechach znaczna część klientów korporacyjnych tankuje paliwo za pomocą właśnie takich kart. Klienci jego firmy płacą średnio o 4 CZK mniej, niż wynika to z oficjalnej ceny stacji (przy obecnych cenach to 11 proc.), a w przypadku stacji przy autostradach różnica sięgała nawet 9 CZK.
— Te różnice powodują, że stacje benzynowe w Czechach mogą sobie pozwolić na to, aby nie reagować zbyt elastycznie na zmiany cen ropy na giełdach i utrzymywać relatywnie wysokie stawki w cennikach. W ten sposób poprawiają sobie marże — uważa Damir Duraković.