Po podniesieniu kosztów pożyczek w zeszłym miesiącu po raz ósmy w ciągu minionych dwóch lat, bank centralny pozostawił stopę referencyjną na poziomie 2 proc. Było to zgodne z oczekiwaniami większości ekonomistów. Decydenci już wcześniej sygnalizowali że bieżący rok będzie stał pod znakiem rok stabilnej polityki pieniężnej, choć nie wykluczył niewielkich zmian stawek.
Tym razem za status quo przemawiały przede wszystkim czynniki zewnętrzne gdyż globalne ryzyko dla gospodarki zorientowanej na eksport przyćmiewa krajową presję inflacyjną.
Podczas gdy inflacja niespodziewanie przyspieszyła w maju, osiągając najwyższy poziom z przyjętego przez bank centralny przedziału 1-3 proc., kierujący instytucją Jiri Rusnok powiedział dwa tygodnie temu, że skok był napędzany głównie przez zmienne ceny żywności. Stwierdził, że nie ma powodu od natychmiastowej reakcji.
Bank centralny przełączył się na tryb "oczekiwania i monitorowania", ponieważ próbuje ocenić wpływ spowolnienia gospodarczego za granicą wraz z ryzykami wynikającymi z wojen handlowych i brexitu.