Pakt faktem, IV Rzeczpospolita u drzwi. Jaki garnitur skroił sobie krawiec Jarosław Kaczyński na europejskie salony? Waciak, gumofilce i krakuskę z pawim piórem?
Trzon parlamentarnej formacji wspierania rządu stanowi dzisiaj partia, która członkostwo Polski w Unii Europejskiej poparła, ale z największą niechęcią. Ma za sobą w Sejmie ugrupowania, które były akcesji otwarcie przeciwne i jeszcze długo wzywały do wystąpienia z UE lub przynajmniej do gruntownej renegocjacji traktatu akcesyjnego.
Wsparty na takiej podstawie gabinet ma w Brukseli i Strasburgu załatwić najkorzystniejszy dla Polski budżet UE i możliwie największe kwoty pomocowych pieniędzy na dziurawe polskie drogi, mgławicowe autostrady, superszybkie koleje oraz rekultywację środowiska. No, tylko życzyć powodzenia.
W jednym tygodniu Polska dała dwa razy popalić Europie. Porozumienie w sprawie VAT udało się osiągnąć dosłownie w ostatniej chwili, a nawet potrzebny był skok do pociągu, który już ruszył; szczęściem konduktor patrzył w innym kierunku. W sporze o fuzję banków już jednak tak miło nie było. Doszło do wymiany potężnych ciosów. Najciekawsze, że strona polska argumentuje jak dotąd zadziwiająco zręcznie. Wszystko wskazuje na to, że na płaszczyźnie czysto merytorycznej Polska wcale nie stoi w tym sporze na przegranej pozycji.
Jeżeli jednak spełni się ogłoszona w piątek prognoza o szybkim powstaniu kilku wielkich europejskich grup bankowych kosztem istnienia 700 mniejszych banków, to sukces w sporze z Unicredito może się okazać pyrrusowym zwycięstwem.