W czwartek producenci ropy zdecydują o przedłużeniu obecnie obowiązujących cięciach wydobycia na następne sześć miesięcy. To zdaniem Bodhiego Ganguliego, głównego ekonomisty ośrodka Dun & Bradstreet, scenariusz mający ponad 70 proc. szans realizacji. Przy takim założeniu ceny ropy brent wyniosą w tym roku średnio 55 USD, czyli o 1 proc. powyżej bieżących notowań, za czym przemawia także oczekiwane w drugiej połowie roku przyspieszenie globalnego wzrostu. Możliwe, choć dużo mniej prawdopodobne, są jednak także inne scenariusze.
Prawdopodobieństwo rezygnacji z obowiązujących od listopada cięć to zaledwie 15 proc., powiedział Bodhi Ganguli w rozmowie z portalem MarketWatch. Cięcia produkcji przynoszą efekty, a strony porozumienia do tej pory je przestrzegały, tłumaczył ekspert. Według niego w takim wypadku ceny ropy spadłyby wyraźnie, a o zasięgu zniżek przesądziłyby czynniki pozostające poza wpływem OPEC. Na 10 proc. specjalista oszacował prawdopodobieństwo pogłębienia cięć wydobycia. W krótkim terminie oznaczałoby to skok cen ropy, co jednak zachęciłoby producentów do łamania porozumienia (z drugiej strony wzrosłyby inwestycje branży naftowej w USA, co w długim terminie wsparłoby tamtejsze wydobycie).
- W takim wypadku wzrosłoby ryzyko załamania porozumienia ze względu na brak przestrzegania ograniczeń – powiedział Bodhi Ganguli.
Ostatnim scenariuszem, o bardzo niewielkim prawdopodobieństwie, jest przedłużenie cięć przy ich jednoczesnym obniżeniu. Niezależnie od tego, co ustalą producenci w Wiedniu, chwila próby dla ich jedności może nadejść w przyszłym roku, zauważa specjalista. Po emisji akcji koncernu naftowego Aramco Saudyjczykom może przestać zależeć na podtrzymywaniu cen ropy jeśli ceną tego miałoby być tolerowanie niestosowania się innych krajów do limitów wydobycia.
