Daimler doda napęd do silników

Małgorzata GrzegorczykMałgorzata Grzegorczyk
opublikowano: 2018-12-16 22:00

Obok zakładu w Jaworze stanie drugi. Niemiecki koncern wyda 400 mln zł i będzie produkować 100 tys. baterii. Na początek

Przeczytaj tekst i dowiedz się:

  • Ile Daimler zainwestuje w drugi zakład w Jaworze
  • Kto jeszcze inwestuje w Polsce w produkcję baterii do samochodów elektrycznych

Elektromobilność to nie pusty frazes w ustach polityków. Po koreańskim LG Chemie, który w Kobierzycach produkuje ogniwa, a z nich baterie litowo-jonowe, na otwarcie zakładu wytwarzającego baterie zdecydował się Daimler.

— W tym tygodniu koncern ogłosi, że w Jaworze, gdzie buduje zakład silników, zainwestuje w drugi, produkujący baterie do samochodów elektrycznych. Ma wytwarzać 100 tys. baterii rocznie — mówi źródło „PB”.

— Wartość projektu to 400 mln zł, ale to pierwszy etap inwestycji — twierdzi inny rozmówca.

Pytane o projekt oficjalne źródła milczą.

— Nie komentujemy rozmów z potencjalnymi inwestorami — brzmi odpowiedź biura prasowego Ministerstwa Przedsiębiorczości i Technologii.

Komentarza odmawiają też Ewa Łabno-Falęcka, szefowa działu komunikacji w Mercedes-Benz Polska, Tomasz Pisula, prezes Polskiej Agencji Inwestycji i Handlu (PAIH), i Michał Szukała, wiceprezes Wałbrzyskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej, w której w 2019 r. zostanie oddany zakład silników Daimlera.

Cisza przed burzą

W ubiegłym tygodniu Daimler poinformował, że do 2030 r. wyda na ogniwa do samochodów elektrycznych ponad 20 mld EUR. Firma nie ujawniła, kto dostanie kontrakty. Jak podała agencja Reuters, obecnie producent mercedesów ma umowy z koreańskim SK Innovation, LG Chemem i chińskim Contemporary Amperex Technology na dostawę ogniw lub baterii do 130 modeli samochodów elektrycznych i hybrydowych, które do 2022 r. zamierza wypuścić na rynek obok elektrycznych vanów, autobusów i ciężarówek. Firma poinformowała, że inwestuje ponad 1 mld EUR w globalną sieć produkcji baterii. W przyszłości ma się ona składać z ośmiu fabryk na trzech kontynentach, które z zakupionych od dostawców ogniw będą wytwarzać baterie. Pierwsza w Kamenz we wschodnich Niemczech już rozpoczęła produkcję seryjną, a druga zacznie ją na początku przyszłego roku. Dwie kolejne zostaną zbudowane w Stuttgart-Untertürkheim, a jedna w Sindelfingen w Niemczech. Po jednej — w Pekinie, Bangkoku i Tuscaloosa w USA. Firma nawet słowem nie zająknęła się o Polsce.

Polski magnes

100 tys. baterii to poziom, jaki zapowiedział w Kobierzycach LG Chem, gdy w 2017 r. ogłosił drugi etap inwestycji zwiększający nakłady do 5,8 mld zł. Miesiąc temu Koreańczycy poinformowali, że nakłady będą dużo większe, a w ciągu 2-3 lat moce produkcyjne fabryki wzrosną z 10 GWh do 70 GWh, co oznacza, że rocznie będzie ona dostarczać baterie do miliona aut, zamiast obecnych 360 tys. LG Chem zapowiedział też, że w związku z ogromnym popytem wybuduje — najpewniej w Polsce — drugą fabrykę, a z informacji „PB” wynika, że może zostać zlokalizowana w okolicach Łodzi.

Takich projektów jest więcej. Lithium Werks, w której prezesem jest Kees Koolen, założyciel słynnego booking.com, rozważa Polskę jako lokalizację pierwszej wytwórni baterii o mocach 8 Gwh. Dziś odbędzie się w tej sprawie konferencja prasowa.

W 2020 r. ruszy w Nysie zakład Umicore produkujący elektrolity do baterii do samochodów elektrycznych. Nie wszystkie projekty udaje się ściągnąć. SK Innovation, który rozważał budowę fabryki baterii w Polsce, inwestycję za 650 mln EUR ulokował na Węgrzech. Chińska CATL zamierza wybudować taki zakład w Erfurcie.

Efekt kuli śnieżnej

Dziś LG Chem, pionier elektromobilności w Polsce, większość elementów do produkcji baterii sprowadza z Azji, a w naszym kraju współpracuje z ośmioma firmami, głównie koreańskimi. W Korei firma ma 50 poddostawców. Jednak kolejni kooperanci spółki inwestują w Polsce: koreański Kyungshin Cable będzie w Kobierzycach produkować kable samochodowe dla LG Chemu, a chiński Guotai Huraong w Oławie — elektrolity do baterii, których odbiorcą będzie m.in. LG Chem. PAIH zakończyła w tym roku obsługę ośmiu inwestycji z sektora elektromobilności o łącznej wartości 1,9 mld EUR, dzięki którym powstanie 2,2 tys. etatów. Obsługuje 12 projektów wartych 2,5 mld EUR, dzięki którym może powstać 2,9 tys. miejsc pracy.

Leciwa Europa

Azja wiedzie prym w elektromobilności, a Europa została kilka lat z tyłu. Większość firm, także europejskich, ma w Chinach fabryki części do samochodów elektrycznych, a w Europie dopiero zaczyna budowę, a co najwyżej — produkcję. Rząd Niemiec ogłosił w listopadzie, że do 2021 r. przeznaczy 1 mld EUR na produkcję baterii do e-aut, by uniezależnić się od azjatyckich dostawców. Zainteresowane są konsorcja związane z koncernami Varta, BASF i Ford. Do końca pierwszego kwartału przyszłego roku ma zapaść decyzja o lokalizacji pierwszej fabryki, która mogłaby ruszyć w 2021 r. Bardzo prawdopodobne jest zlokalizowanie jej na terenie Łużyc przy granicy z Polską. Peter Altmaier, minister gospodarki Niemiec, zapowiada, że powstanie kilka fabryk. Niemcy myślą o współpracy z Polską, Francją i Austrią.

OKIEM EKSPERTA

Mikrohub, nie potęga

SŁAWOMIR MAJMAN, wiceprezes Zarządu Targów Warszawskich, były prezes PAIZ (obecnie PAIH)

Mamy szansę stać się mikrohubem w elektromobilności. Oczekiwanie, że zostaniemy liczącym się producentem samochodów elektrycznych, to opowieść nocy wigilijnej. Jednak na południu Polski może powstać niewielkie centrum producentów baterii i komponentów do nich. To jasna strona księżyca. Trzeba jednak pamiętać o doświadczeniach Polski sprzed kilkunastu lat, gdy po ogłoszeniu inwestycji LG Philips LCD, Sharpa czy Funai na moment uwierzyliśmy, że staniemy się potęgą w produkcji telewizorów, a rząd bez umiaru ładował w firmy pomoc publiczną. Jeśli przedsiębiorcy chcą inwestować w elektromobilność i wymaga to zachęt, róbmy to, ale bez szaleńczej euforii. Dla azjatyckich firm, które już przyszły do Polski, magnesem był LG Chem, a nie program rządowy.