Końcówka grudnia to kiepski moment na debiut? Ludzie przygotowywali się do imprez i odliczali sekundy do końca feralnego 2020 r., ale Xiaomi nie przejmuje się takimi rzeczami i zaprezentowało nowego flagowca, czyli topowego smartfona w ofercie. Na razie w Chinach, choć wiadomo było, że zdjęcia urządzenia obiegną cały świat.

Mi 11 ma smukłą obudowę z zakrzywionym ekranem po bokach. To 6,81-calowy wyświetlacz AMOLED 2K, który według zapowiedzi ma oferować częstotliwość odświeżania 120 Hz. Do tego dochodzą aparat główny 108 Mpix, system audio, pod którym podpisuje się firma Harman Kardon, i najważniejsze... nowy procesor Qualcomm Snapdragon 888. Gadżet można naładować do pełna w 45 minut, korzystając z przewodowej ładowarki 55 W lub nieco dłużej z wykorzystaniem bezprzewodowej 50 W.
Teraz ciekawostka: Chińczycy, wzorując się na Apple’u, poinformowali, że mając na uwadze wysiłki na rzecz ochrony środowiska, nie będą już dołączali do pudełka ładowarki. Zmiana dotyczy standardowej wersji Mi 11 dla Chin kontynentalnych. Jest też inny wątek ekologiczny. Smartfon dostępny będzie w kilku wersjach kolorystycznych, w tym z obudową z beżowej lubi fioletowej skóry wegańskiej.
Xiaomi kończy rok z przytupem, albo – jak kto woli – trochę wcześniej od innych startuje w kolejny. Jesienią zadebiutowało kilka nowych modeli smartfonów, choćby cztery świeżutkie iPhone’y. Producenci mocno eksperymentują z ekranami i giętkie wyświetlacze składanych Samsungów czy Motoroli zaczynają wyglądać trochę nudno. Na przykład taki LG Wing w normalnym trybie przypomina inne flagowe urządzenia konkurencji, ale jego 6,8-calowy wyświetlacz można obrócić o 90 stopni, dzięki czemu na dole odsłania się mniejszy, 3,9-calowy. Główny ekran zaczyna wtedy przypominać skrzydła. Stąd taki, a nie inny wybór nazwy.
To nie koniec kreatywnych pomysłów. Firmy chcą też za wszelką cenę ukryć kamerkę z przodu, aby tafla wyświetlacza nie miała żadnej skazy. Niektórzy wpadli więc na pomysł, żeby spróbować schować aparat... pod wyświetlaczem. W centrum badawczo-rozwojowym Oppo też kombinowali i w końcu stworzyli prototyp rozwijanego smartfonu. Oppo X 2021 wykorzystuje elastyczny wyświetlacz inaczej niż pozostali producenci, których urządzenia można składać zupełnie jak kiedyś telefony komórkowe z klapką, z tą różnicą, że teraz w środku są giętkie ekrany. Oppo bazuje na układzie napędowym Roll Motor i laminacie ekranowym. Zastosowano wyświetlacz OLED, który w standardowej formie ma 6,7 cala, a po lekkim muśnięciu ramki rozwija się do 7,4 cali.
Xiaomi też miało dobrą ostatnią prostą w roku. Przed świętami wartość rynkowa koncernu przekroczyła 100 mld USD, podczas gdy przed dwoma laty, po wejściu na giełdę, kapitalizacja była o połowę niższa. Z kolei w listopadzie Xiaomi chwaliło się najszybszym kwartalnym wzrostem sprzedaży w ostatnich dwóch latach, natomiast zyski spółki przebiły oczekiwania analityków. Przychody zwiększyły się w trzecim kwartale 2020 r. do 72,1 mld juanów z 53,7 mld rok wcześniej. Z kolei zysk przekroczył 3,28 mld juanów. Według danych firmy konsultingowej Canalys firma stała się trzecim co do wielkości – po Samsungu i Huawei – sprzedawcą smartfonów w trzecim kwartale, dostarczając 47,1 mln egzemplarzy i notując 45-proc. wzrost.
Spółka mocno inwestuje w naszym regionie i kraju. W grudniu otworzyła – mimo obostrzeń spowodowanych pandemią – nowy sklep w warszawskim centrum handlowym Westfield Arkadia, który jest pierwszym tego typu miejscem poza Chinami. Klienci mogą w nim skorzystać ze strefy prezentującej inteligentne produkty dla mieszkań i domów.