Cyberprzestępczość to nie są już licealiści ze ściągniętymi z internetu programami. To rozbudowany przemysł, który staje się coraz groźniejsze i coraz lepiej zorganizowany - mówi Jakub Bojanowski, partner w dziale zarządzania ryzykiem Deloitte.
Ta profesjonalizacja wraz z rewolucją mobilną, która rozgrywa się na naszych oczach, powoduje, że polski biznes, który do tej pory nie musiał zbyt często borykać się z zagrożeniem ze strony hakerów, będzie wystawiony na ich ataki. Pod tym, względem szybko dogonimy Europę Zachodnią czy USA, w których cyberprzestępczość czy też e-szpiegostwo przemysłowe stanowi coraz poważniejszy problem.
Dodatkowym zagrożeniem jest fakt, że coraz więcej branż jest zagrożonych atakami hakerów. Nie dotyczą one już tylko sektora finansowego (w szczególności banków). Na celowniku cyberprzestępców są także m.in. firmy FMCG czy energetyczne, które dysponują sporo wartymi bazami klientów.
- Na początku tego roku, przy okazji protestów przeciwko ACTA, byliśmy światkiem narodzin w Polsce haktywizmu. Jest to ruch, który wykorzystuje ataki hakerskie do walki o cele ideologicznej - mówi Cezary Piekarski, menadżer w dziale zarządzenia ryzykiem w Deloitte.
Podkreśla, że o ile tradycyjna cyberprzestępczość działa w celach zarobkowych, to hakeraktywiści robią to społecznie. To powoduje, że celem ich ataku może stać się każda organizacja. Można sobie wyobrazić ataki na firmy energetyczne (cyberekolodzy), medyczne, rolnicze (przeciwnicy GMO) czy nawet FMCG. Takie ataki mogą być dla nich bardziej bolesne niż kradzież danych, bo celem hakerów będzie sparaliżowanie działalności firmy i atak na jej wizerunek.
Dodatkowym czynnikiem, który powoduje, że cyberprzestępczość będzie w coraz większym stopniu dotykać polskich przedsiębiorców jest zanikanie bonusu technologiczne. Późna informatyzacja biznesu, która rozpoczęła się na dobre w połowie lat. 90. spowodowała, że polskie firmy korzystały z najnowszych światowych rozwiązań. To powodowało, że np. banki były odporne na większość ataków cyberprzestępców. Ta przewaga jednak zanika, bo polska gospodarka po względem względem technologicznym idzie ramie w ramie z resztą rozwiniętego świata.
- W Europie Zachodniej i USA zarządy dużych firm w dużym stopniu zainteresowane kwestiami bezpieczeństwa informatycznego. Do Polski ten trend dopiero zaczyna docierać. Spotykamy się z pierwszy przypadkami, w których rady nadzorcze dopytują o te kwestię zarządy i zmuszaję je do aktywnego zajęcia się kwestią bezpieczeństwa - mówi Jakub Bojanowski.