Demografia – tykająca bomba

Marcel ZatońskiMarcel Zatoński
opublikowano: 2014-06-24 00:00

W walce z demograficzną zapaścią nie wystarczą proste narzędzia finansowej pomocy dla młodych i starszych. Trzeba wspierać ich samodzielność

Młodych jest mniej niż kiedyś, na rynek pracy wchodzą później, kwalifikacje mają gorsze, a zarobki nie pozwalają im na udany start w dorosłe życie. Starszych natomiast przybywa, pracy dla nich nie ma, a koszty opieki rosną. To czarny scenariusz dla każdego wysoko rozwiniętego państwa na świecie, a zwłaszcza dla jego systemu ubezpieczeń społecznych. Problem nie tylko finansowy, ale może przede wszystkim społeczny — w starzejącym się społeczeństwie narasta niezadowolenie, konflikty i frustracja. To też problem, z którym musi zmierzyć się Polska — jeśli nic się nie zmieni, w 2050 r. 11 mln pracujących będzie musiało utrzymać 15 mln emerytów. O tym, jak Polska może sobie z tym poradzić, dyskutowali uczestnicy panelu „Demografia i system edukacji — prawdziwe wyzwania dla gospodarki”, zorganizowanego przez „Puls Biznesu” w ramach cyklu „Czas na patriotyzm gospodarczy”.

BIZNESOWI SAPERZY: O tym, jak rozbroić tykającą bombę demograficzną, wykształcić mądrą młodzież i zatrzymać ją w kraju, a także uaktywnić bezrobotnych, na Stadionie Narodowym rozmawiali: Tomasz Misiak z Work Service, Marian Lubieniecki z GE, Magdalena Gera-Pikulska z T-Mobile, Mateusz Morawiecki z BZ WBK oraz Małgorzata Sarzalska z Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej. [FOT. WM]
BIZNESOWI SAPERZY: O tym, jak rozbroić tykającą bombę demograficzną, wykształcić mądrą młodzież i zatrzymać ją w kraju, a także uaktywnić bezrobotnych, na Stadionie Narodowym rozmawiali: Tomasz Misiak z Work Service, Marian Lubieniecki z GE, Magdalena Gera-Pikulska z T-Mobile, Mateusz Morawiecki z BZ WBK oraz Małgorzata Sarzalska z Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej. [FOT. WM]
None
None

Pokoleniowa zmiana

Małgorzata Sarzalska, zastępca dyrektora Departamentu Analiz Ekonomicznych i Prognoz Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej (MPiPS), podkreśliła, że dziś, jak na standardy UE, jesteśmy — jeszcze — społeczeństwem stosunkowo młodym.

— Zmiany pogłębiają się jednak i już w okolicy 2020 r. widoczny zacznie być problem z dostępnością młodych ludzi na rynku pracy — będzie ubywać ludzi w wieku produkcyjnym, a przybywać emerytów. To wyzwanie dla rozwoju gospodarki oraz dla systemu ubezpieczeń i pomocy społecznej. Dlatego dziś dwa najważniejsze zagadnienia to poprawa sytuacji młodych pracowników, dopiero zaczynających karierę, a także utrzymanie aktywności osób z powojennego baby boomu, powoli ją kończących — uważa Małgorzata Sarzalska.

Mateusz Morawiecki, prezes BZ WBK, nie ma wątpliwości — demografia to jeden ze strategicznych problemów Polski, która w globalnym wyścigu gospodarczym może dostać zadyszki wraz ze starzeniem się społeczeństwa.

— To wpłynie na zmiany modeli biznesowych w wielu branżach — coraz bardziej potrzebne będą produkty i usługi dla ludzi starszych. Jednocześnie niezbędne są głębokie zmiany w systemie edukacji, by kształcił pracowników przystosowanych do zmieniających się warunków — stwierdził Mateusz Morawiecki.

Nasiąkanie skorupki

Jan Zamoyski już ponad 400 lat temu wiedział, że „takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie”. Ta wiedza powoli dociera też do urzędników i przedsiębiorców. Uczestnicy dyskusji zgadzali się, że na poprawę przyrostu naturalnego nie ma szans, jeśli młodzi ludzie po studiach nie będą w stanie samodzielnie utrzymać rodziny.

— Przez lata pialiśmy z zachwytu nad dynamicznie rosnącą liczbą studentów, tymczasem w rzeczywistości produkowaliśmy bezrobotnych — mówił Mateusz Morawiecki.

Marian Lubieniecki, Subsea Executive Manager w GE Oil & Gas, zwraca uwagę, że ostatnio sytuacja zmienia się jednak na lepsze.

— Wyraźnie zmienia się postrzeganie kierunków przez 16- i 17-latków. To młodzi ludzie, którzy — nawet jeśli nie kochają matematyki — zdają ją na maturze na rozszerzonym poziomie, by otworzyć sobie furtkę na uczelnie techniczne. Kandydatów na takie studia przybywa, bo dostrzeżono, że w przeciwieństwie do humanistów — na absolwentów takich kierunków czeka praca, i to w dodatku praca stabilna i perspektywiczna. Oczywiście takie studia są bardziej wymagające, ale coś za coś — stwierdził Marian Lubieniecki. Magdalena Gera-Pikulska, członek zarządu i dyrektor ds. personalnych w T-Mobile, zwróciła uwagę na to, że programy nauczania uniwersyteckiego czy politechnicznego często odstają od rynkowych realiów.

— Przedsiębiorcy wiedzą, czego potrzebują, jakich kompetencji. Dziś na uczelniach zdecydowanie brakuje twardej wiedzy matematycznej — kształci się za dużo marketingowców, ekonomistów itp. Społeczeństwo rozwija się w kierunku „e” — e-usług, e-handlu itd, a my wciąż nie jesteśmy na to gotowi — powiedziała Magdalena Gera-Pikulska.

Ciężar ciąż

Sensowne studia to jednak tylko fundament pod demograficzny sukces — ich absolwenci bowiem nie zostaną w kraju i nie założą rodzin, jeśli sytuacja na rynku pracy nie będzie zachęcająca.

— Z naszych analiz wynika, że przy podejmowaniu decyzji o posiadaniu pierwszego dziecka dla młodych Polaków najważniejsze są dwa czynniki. To stabilność zatrudnienia, nawet bez względu na wysokość zarobków, a także mieszkanie — nawet niekoniecznie posiadane na własność, ale przynajmniej takie, którego nie trzeba współdzielić z rodzicami. Przy kolejnych dzieciach na plan pierwszy wysuwa się wysokość dochodu i możliwość uzyskania opieki nad dzieckiem w czasie pracy — mówiła Małgorzata Sarzalska.

Magdalena Gera-Pikulska dodała, że przedsiębiorcy wraz z państwem powinni zadbać o to, by młodzi rodzice, a zwłaszcza młode matki, nie wypadali z rynku pracy. Inaczej obawa przed założeniem rodziny będzie zbyt duża.

— Aktywność zawodowa kobiet jest zbyt niska, zwłaszcza w kontekście ich liczebnej przewagi wśród absolwentów uczelni. U nas każdego roku co dziesiąty pracownik ma dziecko — i staramy się im pomagać, jak możemy. Mniejsze firmy nie mają jednak takich możliwości, a dla przedsiębiorcy zatrudniającego 20-30 osób kilka ciąż w jednym roku to katastrofa. Przydałyby się specjalne fundusze dla sektora MŚP, pozwalające rodzicom np. na płacenie za żłobki — stwierdziła Magdalena Gera- Pikulska.

Marian Lubieniecki podkreślił, że takim firmom jak GE zależy na długofalowym utrzymaniu pracownika, w którego zainwestowały — najlepiej przez całe życie.

— Dlatego potrzebne są elastyczne mechanizmy wspierania zatrudnionych, pozwalające im na stworzenie rodziny, i elastycznie dopasowujące czas pracy, by mogli zostawać w domu z dzieckiem i nie musieli wybierać między karierą a potomstwem — powiedział Marian Lubieniecki.

Legalne nianie

Gdy dziecko już się urodzi, problemy się nie kończą — wręcz przeciwnie. Pierwszy i najważniejszy to zapewnienie nad nim opieki. A tu jest źle. Według Tomasza Misiaka, twórcy firmy pośrednictwa pracy Work Service, polskie rozwiązania systemowe w zakresie opieki nad najmłodszymi dziećmi mają dziś mnóstwo felerów.

— Nie będzie większej dzietności bez darmowych przedszkoli i żłobków, ale samo łożenie pieniędzy na to nie wystarczy. Dziś praktycznie nie działa legalna branża opiekunek dla dzieci — ich zatrudnienie łączy się z tak skomplikowaną papierologią, że rodzice wolą po prostu zatrudnić opiekunki na czarno. Dziećmi i osobami starszymi opiekuje się w Polsce 300 tys. osób. Gdyby zatrudnić je legalnie, to system sam utrzymałby się ze składek — stwierdził Tomasz Misiak.

Te problemy dostrzega również resort pracy.

— System żłobków dopiero od 2011 r. wyszedł spod nadzoru resortu zdrowia, co dało mu szansę na rozwój — wcześniej takich placówek w całym kraju było zaledwie około 500. Takich zapóźnień nie można błyskawicznie nadrobić. Same żłobki nie rozwiążą jednak problemu i nie sprawdzą się np. na terenach wiejskich. Wprowadzamy inne, elastyczne mechanizmy, ale np. legalizowanie pracy niani dziś praktycznie nie działa — to zaledwie około 1000 osób w całym kraju, czyli kropla w morzu — powiedziała Małgorzata Sarzalska.

Państwo może jednak skutecznie wpływać na zwiększanie przyrostu naturalnego.

— Widzimy, że Polki i Polacy na emigracji, m.in. w Wielkiej Brytanii, znacznie lepiej radzą sobie z zastępowalnością pokoleń — dobre zabezpieczenie socjalne i stabilność na rynku pracy pomagają w podejmowaniu decyzji o posiadaniu dzieci — stwierdził prezes BZ WBK.

Państwowe programy wsparcia rodziny oczywiście słono kosztują — i kto jak kto, ale bankowiec wie, że pieniędzy nie można wydawać bezmyślnie.

— Musimy popatrzeć na najlepsze światowe praktyki. Szwecja czy Francja mają sukcesy na polu demograficznym, tymczasem w Niemczech na takie programy wydaje się olbrzymie pieniądze, a sukcesów nie ma i stopa dzietności jest podobna jak w Polsce. Nie ma idealnej recepty, strategię trzeba dopasować do specyfiki kraju — powiedział Mateusz Morawiecki.

Trzeci wiek

Samo zwiększenie przyrostu naturalnego i zatrzymanie młodych w kraju nie wystarczy — z każdym rokiem coraz większej uwagi będzie bowiem wymagała rosnąca w siłę armia emerytów i osób w wieku przedemerytalnym, które wylądowały na bezrobociu. Jeśli nie zadba się o nich, gospodarka padnie na kolana.

— Niepokojące dla Polski jest to, że tylko 40 proc. osób między 55. a 64. rokiem życia jest aktywnych zawodowo — średnia europejska to ponad 50 proc. Jak ogromna masa ludzka z powojennego baby boomu spadnie do takiego poziomu aktywności zawodowej, to będzie dramat. Trzeba pamiętać, że wiele z tych osób nie ma odpowiedniego wykształcenia, by sprostać nowym wyzwaniom, a w dodatku opór ludzi wobec późniejszego przechodzenia na emeryturę jest olbrzymi — stwierdził Tomasz Misiak.

W aktywizacji starszych ma pomóc m.in. nowy system pośrednictwa pracy, w który włączą się prywatni przedsiębiorcy, a działające od dawna urzędy zmienią zasady działania.

— Urzędy, tak jak prywatne instytucje, będą teraz rozliczane za efekt — za to, ilu bezrobotnych rzeczywiście znalazło zatrudnienie, i to trwałe. Mamy nadzieję, że zmieni to filozofię podejścia do bezrobotnych. Trzeba jednak pamiętać, że osoby po 50. roku życia bardzo niechętnie zdobywają nowe kompetencje — od lat tylko 1 proc. z nich chce się szkolić i nie jesteśmy w stanie podnieść tego wskaźnika, mimo kierowania na to pieniędzy z funduszy krajowych i unijnych — powiedziała Małgorzata Sarzalska.

Zdaniem Mateusza Morawieckiego, jest jeszcze jedna recepta na problemy demograficzne.

— Widzimy dziś olbrzymi odpływ krwi z Polski. Znaczna część młodych ludzi, którzy wybierają emigrację, już z niej nie wróci. Dlatego naprawdę potrzebujemy dziś rozsądnej dyskusji o polityce imigracyjnej — dla Ukraińców i Białorusinów to my jesteśmy Zachodem, i to my możemy zaoferować im lepsze warunki życia. To może być sposób na wypełnienie luki tworzonej przez polskich emigrantów — stwierdził Mateusz Morawiecki.

 

Marian Lubieniecki, Subsea Executive Manager w GE Oil & Gas

Uczelnie powoli otwierają się na biznes, ale potrzebna jest zmiana kulturowa — nie można traktować przedsiębiorców jako sponsorów, których rola kończy się na kupnie sprzętu, ale jako partnerów, których potrzeby muszą być odzwierciedlone w programie i kształcie nauczania. Dzięki temu przestaniemy kształcić bezrobotnych.
Magdalena Gera-Pikulska, członek zarządu i dyrektor ds. personalnych w T-Mobile Polska

Polacy obawiają się posiadania dzieci ze względu na niestabilność na rynku pracy. Dla małych i średnich firm kilka pracowniczek w ciąży w jednym roku to poważny problem, dlatego potrzebne jest stworzenie funduszy wspierających młodych rodziców i ułatwiających im szybki powrót do aktywności zawodowej.
Tomasz Misiak, szef rady nadzorczej Work Service

Nie będzie większej dzietności bez darmowych przedszkoli i żłobków, ale samo łożenie pieniędzy na to nie wystarczy. Dziś praktycznie nie działa legalna branża opiekunek dla dzieci — ich zatrudnienie łączy się z tak skomplikowaną papierologią, że rodzice wolą po prostu zatrudnić opiekunki na czarno.
Mateusz Morawiecki, prezes BZ WBK

Sprawą najwyższej wagi jest włączenie osób bezrobotnych do gospodarki oraz do życia społecznego. Wsparcie dla bezrobotnych powinno być czymś więcej niż świadczeniem, powinno być premią za aktywność. Zacznijmy np. płacić im za aktywność, a nie za to, że pozostają bez pracy.
Małgorzata Sarzalska, zastępca dyrektora Departamentu Analiz i Prognoz Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej

Dziś dwa najważniejsze zagadnienia to poprawa sytuacji młodych pracowników, dopiero zaczynających karierę, a także utrzymanie aktywności osób z powojennego baby boomu, powoli ją kończących.

 

„Czas na patriotyzm gospodarczy” to cykl debat z udziałem najważniejszych postaci administracji rządowej, najwybitniejszych polskich przedsiębiorców oraz czołowych menedżerów zorganizowany przez „Puls Biznesu”. Motywem tegorocznej — trzeciej już — edycji projektu jest 25-lecie wolności gospodarczej. Inauguracja odbyła się 20 maja na Stadionie Narodowym. Dziś relacja z debaty kończącej cykl, w którym omówione zostały największe wyzwania na kolejne 25 lat, m.in. demografia i system edukacji oraz bariery ograniczające rozwój przedsiębiorczości. 30 czerwca ukaże się specjalny raport podsumowujący ten cykl z rekomendacjami i wnioskami z debat, wywiadami z przedstawicielami biznesu i polityki oraz rankingiem płatników podatku CIT. Relacje z debat można przeczytać i obejrzeć na patriotyzm.pb.pl