Deszcz pieniędzy spadnie na tory

Katarzyna KapczyńskaKatarzyna Kapczyńska
opublikowano: 2013-01-16 00:00

Jeśli kolejarze chcą wykorzystać unijne miliardy, muszą wreszcie nauczyć się robić raporty środowiskowe. Bruksela nie przymknie oka na ich niedociągnięcia.

5 mld EUR — tyle Komisja Europejska przyznała na inwestycje kolejowe na lata 2007-15.

— Nie został jeszcze określony budżet na przyszłą perspektywę, na lata 2014-20, ale wiadomo już, że pieniądze będą przeznaczone przede wszystkim na wsparcie przedsiębiorców oraz inwestycje przyjazne środowisku. Na kolej Komisja Europejska chce przeznaczyć co najmniej tyle co obecnie, a może nawet więcej pieniędzy niż do tej pory — mówi Adam Zdziebło, wiceminister rozwoju regionalnego.

Problem w tym, że kolej ma kłopoty z wydaniem kwoty dostępnej już w tej perspektywie, choć jak podkreśla Adam Zdziebło, ostatnio projekty inwestycyjne związane z poprawą stanu linii kolejowych nabierają tempa.

Tory i środowisko

PKP Polskim Liniom Kolejowym najwięcej problemów przysparza wykonywanie oceny oddziaływania na środowisko dla inwestycji w modernizację torów (dostosowanie do prędkości 160 km/h lub wyższej). Dlatego też, wspólnie z rządem, przekonały Brukselę do zamiany części z nich na projekty rewitalizacyjne (przywrócenie parametrów technicznych 120 km/h, licząc, że w ich przypadku przyrodnicza biurokracja będzie mniej uciążliwa. Maciej Dutkiewicz, z biura prasowego PLK, podkreśla, że obecnie spółka przedstawia jedynie wniosek o decyzję środowiskową z tzw. kartą informacyjną przedsięwzięcia. Czeka jednak na opinię regionalnych dyrekcji ochrony środowiska, czy to wystarczy. Adam Zdziebło podkreśla, że przy projektach rewitalizacyjnych PLK musi przygotować dokumentację środowiskową, zgodnie z unijnymi wymogami.

— Komisja Europejska zrobiła ukłon w naszym kierunku, godząc się na dofinansowanie projektów rewitalizacyjnych, ale nigdy ani jej urzędnicy, ani my, nie mówiliśmy, że kolej będzie zwolniona przy ich realizacji z „unijnych reżimów”.

Lepiej byśmy już dziś zdali sobie z tego sprawę i zgodnie z unijnymi procedurami wykonali inwestycje, niż narazili się na kontrole Komisji Europejskiej za kilka lat. Bo jeśli wówczas Bruksela wytknie nam uchybienia — nic nie da się zrobić — mówi Adam Zdziebło.

Podkreśla, że jeśli kolej chce wykorzystać unijne fundusze w obecnej i przyszłej perspektywie, musi nauczyć się opracowywania dokumentacji zgodnie z unijnymi wymogami. Jest optymistą — wierzy, że kolejarzom się uda.

Ratunkowy wskaźnik

Bardziej sceptyczny jest natomiast resort transportu, który w Wieloletnim programie inwestycji kolejowych wpisał, że kolej może nie zdążyć do końca 2015 r. z realizacją 11 projektów o wartości 9 mld zł.

— Nie byłbym takim pesymistą. Negocjujemy z Komisją Europejską podwyższenie wskaźnika unijnego dofinansowania w projektach kolejowych oraz inwestycjach miejskich związanych na przykład z zakupem pojazdów szynowych. Dzięki temu zmniejszymy zagrożenie niewykorzystania unijnych funduszy — uważa Adam Zdziebło.

Obecnie rewitalizacje czy zakup taboru są przez Brukselę dofinansowanie w 49-59 proc. Ministerstwo Rozwoju Regionalnego stara się podnieść wskaźnik nawet do 85 proc.