W maju ruszy platforma gazowa Polish Trading Point. Właściciel to specjalizujący się w deweloperce Adam Sadowski. Do energetyki ciągnęło go od dawna
Na 9 maja zaplanowano start platformy brokerskiej Polish Trading Point (PTP), która ma szanse zmienić obraz polskiego rynku gazu. O ile frontmanami projektu są znane w gazie nazwiska — Radosław Dudziński i Marek Kossowski, obaj związani w przeszłości z gazowym koncernem PGNiG — o tyle w cieniu pozostawał dotychczas jego właściciel. Z cienia wyszedł wczoraj, przy okazji prezentacji platformy. To Adam Sadowski, znany w branży deweloperskiej jako prezes i właściciel Green House Developments, a poza tym inwestujący w hotele i platformę do obrotu mieszkaniami.

Wymagający i długofalowy
Adam Sadowski kontroluje dziś 100 proc. kapitału PTP, której kapitał zakładowy wynosi 2 mln zł. Jeśli chodzi o siebie — ceni dyskrecję, zdjęć nie lubi. O PTP natomiast opowiada chętnie.
— Już kilka lat temu rozważałem inwestycję w sektorze handlu energią, ale się nie zdecydowałem. Jeśli chodzi o platformę do handlu gazem, to uważam, że takie rozwiązania w końcu do Polski przyjdą. Więc lepiej nie czekać, tylko samemu stworzyć — mówi Adam Sadowski. Z jego wypowiedzi wynika, że jest właścicielem wymagającym, lecz długoterminowym.
— To dla mnie długofalowy projekt. Gdyby potrzebny był dostęp do dalszej gotówki, to raczej nie będzie problemu — deklaruje Adam Sadowski.
Mimo to Radosław Dudziński i Marek Kossowski (pierwszy był wiceprezesem w latach 2008-13, drugi — prezesem w latach 2003-05) o relaksie mówić nie mogą. Cele mają ambitne, bo zakładają pozyskanie ponad 20 klientów do końca roku.
Dwa lata po uruchomieniu ma to już być minimum 40 klientów, a udział platformy w polskim rynku gazu ma sięgnąć 2-3 mld m sześc. Na razie, przed startem, PTP ma już klientów z każdej z grup docelowych, czyli firm przemysłowych, sprzedawców gazu oraz firm niemieckich, zainteresowanych sprzedażą gazu do Polski. Są też optymistami.
— Szacujemy, że w 2016 r. udział PGNiG w dostawach do klientów końcowych spadnie do 65-70 proc. To obrazuje, o jaki rynek można walczyć — zauważa Radosław Dudziński.
Trójka z Londynu
Platformę brokerską dla PTP zaprojektowała trójka polskich programistów. Wszyscy trzej to rocznik 1987 r., wywodzą się z wydziału informatyki Uniwersytetu Warszawskiego i mają już za sobą kilka lat ładnych karier w londyńskich biurach instytucji finansowych (Goldman Sachs, JP Morgan, UBS). Wspólnie założyli StratsLab, w której dziś pracuje siedem osób i zajmuje się m.in. tworzeniem platform giełdowych, systemów zarządzania ryzykiem oraz automatycznych systemów handlujących.
— Firma powstała na początku 2015 r. Dziś pracujemy przy projektach w Warszawie i Londynie. Cenimy sobie współpracę z przedsiębiorcami wywodzącymi się, podobnie jak my, ze świata finansów — mówi Karol Ruszczyk, partner w StratsLab.
Klient lubi mieć wybór
Optymizm wynika ze specyfiki projektu. Platforma PTP ma bowiem rozruszać tę część rynku, którą opisuje skrót OTC (over-the-counter, czyli rynek pozagiełdowy). W polskim gazie ten segment jest w powijakach, ale na rozwiniętych rynkach krajów zachodnich stanowi zdecydowaną część handlu.
Twórcy PTP przekonują też, że to rozwiązanie tańsze niż np. Towarowa Giełda Energii. Jeśli PTP chce walczyć o klientów, to klientów to raczej ucieszy. — Słyszałem, ciekawy pomysł — mówi Adam Cała, odpowiedzialny za sprawy finansowew firmie Ceramika Końskie, dla której gaz jest istotną pozycją w kosztach produkcji. Adam Cała był na spotkaniach prezentujących projekt, negocjuje już nawet treść umowy.
— Rozmawiamy. Na gazowym rynku dobrze mieć wolne ręce, jeśli chodzi o zakupy gazu — zauważa Adam Cała. Ceramika Końskie ma w tym obszarze doświadczenie, bo już od 2013 r. kupuje surowiec poza dominującym na rynku PGNiG. Dla PTP jest to atrakcyjny, dojrzały klient. Nie należy się jednak spodziewać, że z usług PTP korzystać będzie intensywnie samo PGNiG, z rezerwą podchodzić mogą też spółki skarbu państwa, namawiane raczej przez rząd do zwiększania zakupów w państwowym PGNiG.
Podpis: Magdalena Graniszewska