Dialog społeczny jest niezbędny
Tworzenie porozumienia społecznego wymaga współpracy rządu, pracodawców i związków zawodowych. Zdaniem przedsiębiorców prywatnych, dialog społeczny w Polsce nie odpowiada ani potrzebom chwili, ani wyzwaniom przyszłości.
Idea porozumiewania się środowisk przemysłowych i pracowniczych przy współudziale rządów stała się po II wojnie światowej podstawową zasadą ustrojową świata demokratycznego. Według Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych (PKPP), w naszym kraju brakuje efektywnego i odpowiadającego wyzwaniom przyszłości dialogu społecznego. Wciąż toczą się spory na temat: jakie instytucje dialogu są potrzebne, kto powinien być w ich składzie, jakimi procedurami powinny się rządzić. Jednym z tematów związanych z budowaniem nowoczesnej formuły dialogu społecznego w Polsce, omówionych podczas konferencji: „Dialog społeczny — miraż, czy rzeczywistość“, była kwestia stosunków pracy.
Kodeks ogranicza
W tworzeniu porozumienia społecznego potrzebna jest współpraca elit politycznych, rządu, związków zawodowych i III sektora. Tymczasem, według Wojciecha Błaszczyka, wiceprezydenta PKPP, pracodawcy prywatni uczestniczyli dotąd w dialogu społecznym na poziomie ponadzakładowym w nieznacznym zakresie. Wywołuje to niepokój i niezadowolenie związków zawodowych (zwłaszcza podczas negocjacji na poziomie branżowym).
— W opinii PKPP, jedną z głównych tego przyczyn jest stawianie nadmiernych wymagań pracodawcom, zwłaszcza z sektora małych i średnich przedsiębiorstw, przez obowiązujący obecnie kodeks pracy. Wymagania te wpływają na wysoki poziom kosztów pracy, ograniczają elastyczność działania przedsiębiorstw i ich konkurencyjność. Kodeks ustala standardy maksymalne z punktu widzenia możliwości wypełnienia ich przez pracodawcę, a niekiedy te możliwości przekracza — tłumaczy Wojciech Błaszczyk.
Jego zdaniem, instrumentem nowoczesnego zarządzania są zbiorowe układy pracy. Zawarte w nich postanowienia ustalają warunki korzystniejsze od kodeksowych i działają motywacyjnie na pracowników. Podkreśla, że upowszechnienie zbiorowych układów pracy, w tym branżowych, wymaga zmiany przepisów polskiego prawa pracy.
— Pracodawcy są gotowi do rzeczowego dialogu w sprawach wiążących się z przeciwdziałaniem bezrobociu oraz warunkami do tworzenia nowych miejsc pracy. Punktem wyjścia do takiego dialogu musi być jednak uświadomienie sobie przez jego uczestników w układzie trójstronnym, że czas, gdy państwo, a w jego imieniu rząd, mogło być bezpośrednią siłą sprawczą istnienia lub powstawania miejsc pracy odpowiadających potrzebom kraju, już bezpowrotnie należy do przeszłości — konkluduje Wojciech Błaszczyk.
Doświadczenia firm
Nawet przedsiębiorstwa, w których dialog na linii pracodawca- -pracownik przebiega bez zakłóceń, podkreślają, że nie toczy się on w próżni, ale w kontekście polityki ekonomicznej, fiskalnej i przepisów prawa pracy. Nowoczesne programy pracownicze wymagają bowiem wsparcia parlamentu i polityki państwa.
— Kodeks pracy jest sztywny i odbiera możliwość negocjacji obu stronom: pracodawcom i pracownikom — uważa Enrico Pavoni, prezes Fiat Polska.
— Rząd nie wydaje się zainteresowany nowoczesnymi rozwiązaniami w zakresie prawa pracy, a jego polityka jest wypadkową lobbyingu, głównie związkowego — dodaje Wanda Rapaczyński, prezes Agory.
Zauważa ona, że w USA przepisy podatkowe faworyzują i regulują programy bodźcowe, oparte na akcjach, oraz zakładowe fundusze emerytalne. Natomiast w Polsce takiej polityki brakuje.
— Wdrożenie akcji pracowniczych Agory wymagało lat debat z regulatorami i starań o stworzenie odpowiednich przepisów podatkowych. Spotkaliśmy się z oporem, brakiem wiedzy, niechęcią i podejrzliwością. Przepisy zmieniają się często i ciągle natrafiamy na nowe pułapki psujące nasz program. W takiej sytuacji wiele firm rezygnuje z wprowadzania programów motywacyjnych, albo czeka na bardziej stabilną sytuację prawną — ze stratą dla siebie, rynku kapitałowego i kadry pracowniczej — twierdzi Wanda Rapaczyński.
Karolina Guzińska