Eksperci Narodowego Banku Polskiego (NBP) co roku analizują projekt ustawy budżetowej. Oceniają, czy rząd poradzi sobie z zebraniem wszystkim założonych dochodów, czy nie jest zbyt optymistyczny w prognozowaniu wzrostu gospodarczego czy procesów cenowych.
Analitycy banku centralnego zastanawiają się też, jaka powinna być polityka pieniężna, żeby zgrywała się z budżetową. Tak samo jest w tym roku. Pod lupę trafił pierwszy projekt wydatków i wpływów do państwowej kasy sygnowany przez nową ekipę rządzącą.
— Budżet na rok 2016 nie zakłóca równowagi finansowej. Ponieważ jednak istotnym źródłem finansowana nowych inicjatyw wydatkowych są dochody jednorazowe — chodzi o częstotliwości LTE, to aby w kolejnych latach ta równowaga nie została naruszona, muszą się znaleźć nowe, stabilne źródła finansowania — podkreśla Marek Belka, prezes NBP. Wątpliwości ekspertów banku nie budzi to, jak rząd wyliczył dziurę w sektorze finansów publicznych.
Deficyt ma sięgnąć w tym roku 2,8 proc. PKB, ale uda się go utrzymać w ryzach głównie dzięki założonym 9,2 mld zł dodatkowych wpływów z aukcji LTE. Gdyby nie te pieniądze, deficyt przekroczyłby unijne limity. Wyzwaniem dla utrzymania dziury w finansach na bezpiecznym poziomie będą jednak kolejne lata.
Bank centralny stawia znak zapytania przy kilku budżetowych pozycjach. Największe wątpliwości w prognozach makroekonomicznych budzi inflacja założona na poziomie 1,7 proc. Od ponad roku nad Wisłą gości deflacja i chociaż w tym roku ceny mają wyjść nad kreskę, to ich wzrost będzie umiarkowany, znacznie niższy, niż prognozuje resort finansów.
Może być też problem z realizacją wszystkich dochodów budżetowych, a w dłuższej perspektywie z długiem publicznym, który wraca na wzrostową ścieżkę, z której zawróciło go umorzenieobligacji z portfeli OFE. NBP wylicza, że dług sięgnie połowy wartości naszego PKB. W ocenie ekspertów, o ile PKB może dostać w tym roku pozytywnego kopa m.in. dzięki nowemu świadczeniu 500 zł na dziecko, to na dłuższą metę polityka budżetowa źle odbije się na potencjale gospodarki.
„Niższy wzrost potencjalnego PKB wynikać będzie w szczególności ze zwiększenia świadczeń rodzinnych, które prowadzi do pogorszenia relacji przeciętnych dochodów pracowników w stosunku do osób niepracujących” — czytamy w opinii banku centralnego. Wyższe świadczenia wychowawcze zniechęcą do poszukiwania pracy, to zaś może przełożyć się na spadek stopy aktywności zawodowej i większe bezrobocie.
NBP ostrzega też, że przy takim kształcie polityki fiskalnej, jaki proponuje rząd, topnieją szanse na obniżkę stóp procentowych. Dlaczego? Bo spada skłonność rządu do zaciskania pasa, co zwiększa ryzyko dla finansów w kolejnych latach. „Taki kształt polityki fiskalnej przemawiać będzie raczej za zwiększeniem restrykcyjności polityki pieniężnej” — podkreśla NBP. © Ⓟ