Dane te oznaczają, że dług pogłębił się o 68,9 mld euro w ciągu drugiego kwartału br., a na przestrzeni roku - o 175,2 mld euro.
Próg zadłużenia 100 proc. PKB Francja przekroczyła pod koniec 2019 roku, jeszcze przed pandemią koronawirusa. W kolejnych latach stała się jednym z najbardziej zadłużonych państw UE; przed nią są Włochy i Grecja. Na jej zadłużenie - prócz wydatków z okresu pandemii - złożyły się bardzo duże wydatki rządowe, w tym na ubezpieczenia społeczne.
Jak podkreśla dziennik "Le Monde", Francja przetrwała kryzys czasu pandemii. Gospodarka rośnie, bezrobocie jest najniższe od dekad. Zgodnie z piątkowymi danymi Insee inflacja spadła we wrześniu do 1,2 proc. w ujęciu rocznym i jest najniższa od 2021 roku. Problemem Francji jest jednak to, że hojne wydawanie funduszy publicznych, które pomogło jej uniknąć głębszego kryzysu, trwało również po pandemii i doprowadziło do narastania zadłużenia.
Za tę sytuację krytykowany był poprzedni minister gospodarki Bruno Le Maire. Obecny minister Antoine Armand ocenił w środę, występując przed parlamentarną komisją finansów, że obecne zadłużenie jest "połączonym rezultatem 50 lat deficytu" finansów publicznych.
Francja - druga co do wielkości gospodarka strefy euro - została objęta przez Komisję Europejską procedurą nadmiernego deficytu. Jest ona uruchamiana, gdy w danym kraju UE deficyt sektora finansów publicznych przekroczy 3 proc. PKB lub gdy dług publiczny jest wyższy niż 60 proc. PKB. W ubiegłym roku deficyt budżetowy Francji sięgnął 5,5 proc. PKB. W bieżącym roku, według niektórych prognoz, może przekroczyć 6 proc. PKB.