Zaproponowane zmiany to pomysł powołanego przez minister Barbarę Kudrycką zespołu ds. reformy systemu nauki i szkolnictwa wyższego. Cały projekt zmian ma powstać do końca marca. Potem będzie się musiał jeszcze zgodzić na nie premier Donald Tusk.
"Gazeta Wyborcza" dotarła do pierwszych założeń, które dotyczą skrócenia kariery naukowej. Ma to zapobiec brakom kadry na uczelniach i uciąć kontrowersje wokół habilitacji uważanej powszechnie za skostniałą przeszkodę na drodze do profesury.
Braki w kadrze na naszych uczelniach to nie nowina - wytknął je w ostatniej kontroli NIK. Od 1990 r. liczba studentów w Polsce wzrosła 5-krotnie (do prawie 2 mln). W tym samym czasie nauczycieli akademickich przybyło niewiele ponad połowę (teraz to niespełna 100 tys. osób).
W ministerialnych planach jest również likwidacja habilitacji. Jest to nienowy pomysł, również rząd PiS przymierzał się do niego - przypomina gazeta.
Obecnie doktor habilitowany jest pierwszym tzw. samodzielnym pracownikiem naukowym - może być promotorem kandydata na doktora.
Jak powiedział "Gazecie" uczestnik ministerialnego zespołu, młodzi naukowcy narzekają, że drogę do kariery zagradzają im starsi koledzy i skostniały system awansu naukowego. Żeby jednak doktorzy bez habilitacji mogli kształcić następnych, będą musieli dostać specjalne uprawnienia - na podstawie oceny publikacji naukowych, ale już bez pisania specjalnej pracy habilitacyjnej, otwierania przewodu, zdobywania recenzji oraz egzaminu.