Od początku tygodnia amerykańska waluta mocno traci, co przypisuje się działaniom prezydenta Donalda Trumpa. Inwestorzy są rozczarowani tym, że nowy szef Białego Domu nie zajmuje się tym co powinien.
- Nadal nie widać konkretnych propozycji dotyczących cięć podatków i deregulacji gospodarki, a w zamian za to jest coraz więcej populistycznych i protekcjonistycznych haseł i działań, które zwyczajnie budzą kontrowersje. Warto jednak zwrócić uwagę, że kluczowe dane tego tygodnia, jak styczniowe odczyty indeksów ISM, czy też wyliczenia Departamentu Pracy są dopiero przed nami - komentuje Marek Rogalski.
Jak podkreśla specjalista, ważny może się także okazać komunikat Fedu, spodziewany w środę wieczorem.
- Członkowie Fedu nie mają zbytnio powodów do rewizji swoich wcześniejszych oczekiwań – stąd też najpewniej wspomną o konieczności podwyżek stóp procentowych w tym roku, co może na powrót wznowić oczekiwania, co do trzech ruchów w tym roku (ostatnio poprzez rozczarowanie Donaldem Trumpem zmalały do dwóch). Niemniej, aby móc mówić o powrocie zainteresowania dolarem konieczne będą też lepsze dane makro – te, które poznaliśmy we wtorek, nieco rozczarowały - dodaje analityk DM BOŚ.
W przeciwnym wypadku odbicie dolara może się okazać krótkotrwałe.
Taki scenariusz sprzyja jednak złotemu, który dodatkowo dostał we wtorek wsparcie w postaci nieco lepszych danych dotyczących dynamiki PKB za ubiegły rok.
- Zobaczymy, czy pozytywne zaskoczenie zobaczymy także ze strony PMI dla przemysłu, który poznamy w środę o godz. 9 - mówi Marek Rogalski.