Dorada pieczona w soli

Stanisław Majcherczyk
opublikowano: 2007-05-11 00:00

Restauracja Papaya to azjatycka międzynarodówka. Miło koegzystują tam kuchnie chińska, hinduska, japońska i tajska. Można zjeść łagodnie albo ostro, do wyboru do koloru. Do Papai przywabiła nas wcześniej dokonana tajna prelustracja. Oczywiście karty win. Zaskoczyło nas, że ktoś ułożył ją z głową. Sporo tam win przyjaznych dla Azjatów.

Postanowiliśmy bliżej się przyjrzeć winno-orientalnym flirtom. Żeby ułatwić winom życie, z konkursu wyeliminowaliśmy wszystkie dania o zdecydowanie ostrych akcentach. Początkowo rozważaliśmy striptiz kaczki po pekińsku (rozbierają ją przy stole). Kusiły nas także robione tam na parze pierożki z krewetkami Dim Sum (16 zł). Ostatecznie wybór padł na zapiekaną w soli morskiej doradę (56 zł). Kiedy zobaczyliśmy ją na talerzu, wpadliśmy w lekką panikę. Spod góry soli łba jej nawet nie było widać. Przedwczesne obawy. Po sprawnym obdarciu ze skóry (przez obsługę) mięsko okazało się pyszne i delikatne.

Dla towarzystwa zamówiliśmy Sancerre, 2005, Chateau du Nozay (375 ml 110 zł). Początkowo mieliśmy wrażenie, że dorada krzywo się jakoś patrzy na zaloty schłodzonego francuza. Nie było wyjścia, należało ją okiełznać. Bezceremonialnie wycisnęliśmy na nią cytrynę, od razu stała się milusia i przyzwalająca. Wyraźnie czuli się teraz ze sobą dobrze na podniebieniu.

Dorada zapiekana w soli morskiej i wino Sancerre, 2005, Chateau du Nozay.

Restauracja Papaya

ul. Foksal 16

Warszawa