Ta inwestycja wygrała ranking „Polityki”, wysoko też ocenił ją szacowny „Der Spiegel”. Tyle tylko, że były to zestawienia związane z najbardziej absurdalnymi projektami finansowanymi z unijnych pieniędzy. Termy Warmińskie w Lidzbarku Warmińskim zasłynęły tym, że woda, która będzie zasilać baseny, ma temperaturę 20,7 st. C i będzie wymagała podgrzania. Nic zatem dziwnego, że budowa term ciągnie się niemiłosiernie, a termin uroczystego otwarcia był już kilkakrotnie przekładany. Ostatni to koniec tegorocznych wakacji. Skąd ten optymizm przy inwestycji wartej niemal 100 mln zł? Stąd, że kilka dni temu starostwo powiatowe w Lidzbarku Warmińskim poinformowało o umowie negocjacyjnej ze spółką Andrzeja Dowgiałły, znanego hotelarza z Warmii i Mazur. A ten do piątku milczał na ten temat.
— Nie chcę podgrzewać temperatury. To na razie deklaracja przystąpienia do negocjacji, nie stawiamy sobie na początku żadnych warunków. Mam pomysł na ten obiekt, ale wciąż jest wiele znaków zapytania — zastrzega Andrzej Dowgiałło.
Nie jest tajemnicą, że nikt poza hotelarzem nie był zainteresowany partycypacją w tym projekcie. Starostwo widzi to tak: chciałoby udzielić koncesji na prowadzenie term w ramach partnerstwa publiczno-prywatnego (PPP). Dowgiałło, pytany o PPP, wzdryga się.
— Koncepcja PPP nie musi być najlepsza. Wolę — jako operator — brać na siebie pełną odpowiedzialność, oddzielić prywatne od publicznego — mówi właściciel m.in. hotelu w Lidzbarku Warmińskim, hotelu Anders w Starych Jabłonkach oraz obiektu na zamku w Rynie.
Przedsiębiorca z północno-wschodniej Polski ocenia, że wbrew wyróżnieniom „Polityki” i „Der Spiegel”, Termy Warmińskie mają biznesowe szanse.
— To jest obiekt w miarę kompletny, z hotelem i centrum konferencyjnym. O popyt na jego usługi bym się martwił. Inna sprawa to kwestie związane z technologią funkcjonowania samych basenów termalnych. To bardzo duża liczba instalacji i nowatorskich technologii, których koszty i efektywność wymagają głębszego zbadania. Na razie to jest takie intuicyjne działanie z mojej strony — mówi Andrzej Dowgiałło.
Nie zaprzecza, gdy pada sugestia, że poznanie Term od środka i dalsze negocjacje to kwestia raczej miesięcy niż tygodni. Stąd mieszkańcy Lidzbarka i turyści nie powinni przesadnie przywiązywać się do wakacyjnego terminu otwarcia. Tym bardziej że Andrzej Dowgiałło deklaruje, że nie jest zdeterminowany działać jedynie w Lidzbarku.
— Mam na oku dwa inne projekty, które czekają na swój czas — mówi hotelarz. © Ⓟ