Po wybraniu przez kolegium elektorskie Josepha Bidena na 46. prezydenta USA, zaś Kamali Harris na 49. wiceprezydenta wreszcie popłynęły do Waszyngtonu depesze gratulacyjne ze stolic, które kunktatorsko się wstrzymywały.
Zwycięstwo pary demokratycznej nie zostało rozstrzygnięte od razu w nocy 3/4 listopada 2020 r., ale już od soboty 7 listopada stało się oczywistością dla cywilizowanego świata. Gratulacje do prezydenta elekta najszybciej popłynęły z Unii Europejskiej. Niestety, Andrzeja Dudę wtedy było stać wyłącznie na zdawkowe uznanie dla Josepha Bidena za… udaną kampanię. Dyplomatyczną obstrukcją podał rękę m.in. Władimirowi Putinowi, a także innym władcom z definicji niechętnym USA, np. z Chin czy Iranu. Psychologicznie nawet da się wyczekiwanie zrozumieć, przecież całe PiS oraz Andrzej Duda postawili całą pulę na reelekcję Donalda Trumpa. TVP przez wiele tygodni nie przyjmowała do wiadomości faktów i mocno kibicowała pseudoprawnym wysiłkom odwrócenia przez Trumpa biegu historii. Prezydent RP odwlekał moment okazania się w oczach cezara z Białego Domu niewiernym Brutusem…