Wprawdzie zawirowania na krajowym rynku doprowadziły wcześniej do dużego wzrostu, ale to wciąż poniżej naszych możliwości jako największego producenta wódki w Europie i czwartego na świecie.

— W pierwszym półroczu zeszłego roku sprzedaż w kraju praktycznie zamarła. Handel porobił zapasy na koniec roku, żeby kupić produkty z niższą akcyzą. Jedyną opcją, żeby zakłady nie stały, była ostra walka o sprzedaż zagraniczną. Zastrzyk gotówki, dzięki wcześniejszym znacznie zwiększonym krajowym zamówieniom, pozwolił na inwestycje w eksport. Problem w tym, że wymaga on ciągłych, a nie jednorazowych inwestycji. Stąd też przedłużający się spadek krajowego rynku i zawirowania podatkowe na Węgrzech sprawiły, że także eksport zaczął się kurczyć — mówi Leszek Wiwała, prezes Związku Pracodawców Polski Przemysł Spirytusowy. Chodzi o wprowadzony przez węgierski rząd w styczniu 2015 r. podatek zdrowotny od alkoholi, który przełożył się na wzrost cen zagranicznych produktów. W ciągu pół roku eksport wyrobów spirytusowych na Węgry, dotychczas trzeci rynek eksportowy, zmalał o 56 proc.
— Trudno będzie skompensować taki rynek. To kraj, w którym mamy przetarte szlaki handlowe, a polskie produkty są tam bardzo dobrze postrzegane, ponadto bliska odległość oznacza stosunkowo niskie koszty transportu — uważa Leszek Wiwała. © Ⓟ