Dwie podwyżki płac w PKO BP

Eugeniusz TwarógEugeniusz Twaróg
opublikowano: 2022-05-23 20:00

Rada nadzorcza zwaloryzowała pensje zarządu. Pierwszy raz od sześciu lat. Dla menedżerów to jednak poważny komunikacyjny problem.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • o ile wzrosły wynagrodzenia w PKO BP i jaka część pracowników dostanie pełną podwyżkę, a ilu tylko 4procentową
  • z czego wynikają dysproporcje w wysokości wzrostu wynagrodzeń pracowników
  • dlaczego rada nadzorcza zdecydowała się „odmrozić” wskaźnik przeliczeniowy służący do obliczania wynagrodzeń członków zarządu
  • o ile wzrośnie pensja kierownictwa banku
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Na pasku z wypłatą za maj pracownicy PKO BP zobaczą, jaką podwyżkę dostali od zarządu. Ma charakter indywidulany. Wszyscy mogą być pewni, że miesięczne wynagrodzenie będzie o minimum 4 proc. wyższe niż w marcu - o tyle decyzją zarządu wzrosną wynagrodzenia w całym banku, niezależnie od zajmowanego stanowiska. Pracownicy mogą poza tym liczyć na dodatkowe 4,8 proc. przyznawane z puli uznaniowej. Z naszych informacji wynika, że część zobaczy niewiele więcej niż podstawowe 4 proc., a niektórzy tylko tyle.

Biuro prasowe banku wyjaśnia, że minimum dostanie tylko niewielki odsetek załogi.

„Bank od początku roku systematycznie realizuje aspiracyjną strategię wynagradzania. Na początku roku istotnie podniósł najniższe wynagrodzenia pracowników a od maja br. uruchamiamy także znaczące środki na podwyżki systemowe. Już teraz wiemy, że podwyżkami w I półroczu objęto prawie wszystkich pracowników. Wzrost wynagrodzenia dla ponad połowy pracowników banku wynosi 9 proc. i więcej, a jedynie 5 proc. pracowników otrzyma podwyżki na poziomie 4 proc.” - informuje biuro prasowe banku.

Problematyczna waloryzacja:
Problematyczna waloryzacja:
Rada nadzorcza PKO BP, pod przewodnictwem Macieja Łopińskiego, zafundowała zarządowi podwyżkę. Trudno wytłumaczyć pracownikom, że 20-procentowy wzrost uposażeń kierownictwa należy mu się na podstawie przepisów.
Karolina Misztal/REPORTER

Niedowartościowanie stanowisk

Dlaczego jedni pracownicy dostali podwyżki w maksymalnym wymiarze, a nawet więcej, a inni znacznie mniejsze? Problem sięga 2011 r., kiedy w PKO BP doszło do sporej awantury między zarządem a pracownikami. Zarząd porozumiał się ze związkami w sprawie wypłaty wynagrodzeń: doroczny bonus, wypłacany wcześniej jako 13. pensja, został wliczony do wynagrodzenia. W efekcie uposażenie pracowników wzrosło z automatu o 8 proc. Bonus jednak zniknął. Likwidacja „trzynastki” nie podobała się pracownikom. Zarząd zapowiedział wprowadzenie nowego systemu wynagrodzeń i systemu premiowego, który zastąpi stary oparty na zasadzie „czy się stoi, czy się leży”. W kolejnym roku bank wprowadził system wartościowania stanowisk. Opierał się on na założeniu, że pensja w banku ma się utrzymywać w okolicach średniej rynkowej. Wartościowanie stanowiska dokonywane było w odniesieniu do warunków panujących na lokalnych rynkach, gdzie bank ma oddziały. W Rzeszowie powinny być takie płace jak u innych pracodawców, tak samo w Krakowie, Warszawie itd.

W ramach wartościowania stanowisk pracownik powinien dostawać w granicach 100 proc. średniej rynkowej. W rzeczywistości jest tak, że czasem dostaje 80 proc., a czasem 110 proc. Wynika to ze złożoności zasad tworzenia tabeli płac, w których jest szereg zmiennych.

„Już kilka lat temu przeprowadzono proces wartościowania stanowisk, który wspiera nas w procesie monitorowania trendów rynkowych. Jesteśmy stałym uczestnikiem przeglądów płac w sektorze. Bank na bieżąco weryfikuje zmiany na rynku płac zachodzące u konkurencji i odpowiednio reaguje, adekwatnie do ambitnej strategii płacowej lidera rynku” – odpowiada PKO BP na pytanie, czy planuje przeprowadzić wartościowanie stanowisk pracy.

Potrójny problem dyrektorów

Jak wynika z naszych informacji, kiedy przyszło do obliczania wysokości podwyżek, okazało się, że część pracowników dostaje pensje poniżej średniej rynkowej. To do nich w pierwszej kolejności poszły pieniądze z puli premiowej celem wyrównania rażących dysproporcji. W obszarach, departamentach, gdzie stanowiska zostały wycenione na poziomie zbliżonym lub równym rynkowemu, podwyżki były odpowiednio niższe, czasem wyniosły tylko 4 proc. W dużej mierze jest to przypadek pracowników warszawskiej centrali, gdzie wynagrodzenie nie odstaje od średniej na stołeczny rynku.

Problem z podwyżkami w banku mają menedżerowie średniego i wyższego szczebla. Z kilku powodów. Po pierwsze - ich podwyżki w ogóle nie dotyczą. Po drugie - oni są dysponentami puli premiowej i od nich zależy, komu pieniądze zostaną przyznane. W związku z tym, że bonus wpisał się w system wartościowania stanowisk, przestał on pełnić funkcję instrumentu motywacyjnego, a przyznawany jest z automatu.

Po trzecie wreszcie - to na menedżerów spadnie odium niezadowolenia pracowników, którzy mają „dowartościowane” stanowiska, ale oczekiwali premii za dobrą pracę.

Związki zawodowe działające w banku od początku nie akceptowały planu podwyżek zaproponowanego przez zarząd. Według naszych informacji kierownictwo PKO BP ma się dziś spotkać ze związkowcami w sprawie polityki płacowej. Ze związkami w banku nie udało nam się skontaktować.

Odmrożenie waloryzacji płac zarządu

Niefortunnie dla zarządu na sprawę podwyżek dla załogi nakłada się kwestia waloryzacji wynagrodzeń kierownictwa. Z naszych informacji wynika, że w ubiegłym roku rada nadzorcza zdecydowała się przeprowadzić waloryzację wynagrodzeń zarządu, którego pensje były zamrożone od sześciu lat. Chodzi o to, że zgodnie z ustawą kominową uposażenie członów zarządów spółek skarbu państwa nie może przekroczyć 15 średnich krajowych w gospodarce w kwartale poprzedzającym moment zastosowaniach przelicznika. Według naszych informacji w PKO BP pensje zarządu zatrzymały się na poziomie średniej za IV kwartał 2016 r. i od tamtej pory nie były waloryzowane.

Dlaczego? Nie udało nam się ustalić. Z punktu widzenia zarządu zamrożenie wskaźnika oznaczało wymierną utratę należnych korzyści od kilkunastu do dwudziestu tysięcy złotych miesięcznie.

Jesienią ubiegłego roku rada nadzorcza kierowana przez Macieja Łopińskiego, byłego polityka PiS oraz ministra w kancelarii prezydenta Andrzeja Dudy, odmroziła wskaźnik i od końca 2021 r. zarząd zaczął pobierać wynagrodzenia zgodnie z zasadami ustawy kominowej.

„W zakresie wynagrodzeń członków zarządu banku podstawą służącą ustaleniu wynagrodzeń jest ustawa kominowa, którą bank jest zmuszony egzekwować i respektować bezwzględnie” - informuje biuro prasowe banku.

Wyjaśnia, że „rygor poprawnego stosowania ustawy podlega corocznej weryfikacji zgodnie z innym ustawodawstwem specyficznym dla instytucji zaufania publicznego”.

„Zmiana w PKO BP nastąpiła od grudnia 2021 roku i w praktyce oznacza dostosowanie do właściwej interpretacji przepisów oraz praktyki innych spółek Skarbu Państwa” - podkreśla PKO BP.

Przeciek o podwyżce do praconików

Zmiana oznacza istotny wzrost uposażeń. W IV kwartale 2016 r., kiedy wskaźnik został zamrożony, przeciętna pensja w Polsce wynosiła 4403,78 zł. W III kwartale 2021 było to już 5657,30 zł, a w I kwartale 2022 - 6235,22 zł. Przed waloryzacją maksymalne uposażenie członka zarządu wynosiło 66057 zł miesięcznie. Wzrosło do 84859 zł.

Problem z waloryzacją dla zarządu polega na tym, że choć mu się należała, a rada nadzorcza dokonała jej zgodnie z prawem, z komunikacyjnego punktu widzenia stanowi twardy orzech do zgryzienia. Informacja o odmrożeniu przelicznika nie była komunikowania ani załodze, ani rynkowi, ponieważ nie było takiego obowiązku. Decyzja rady wypłynęłaby publicznie dopiero w przyszłym roku, przy okazji publikacji rocznego raportu z wynikami za bieżący. Przedostała się ona do pracowników teraz i jest dyskutowana w kontekście podwyżek dla całej załogi.