Jako pewnik przyjmowano, że w Polsce ceny nieruchomości muszą rosnąć i że taniej już nie będzie. Ale kryzys zdecydowanie ceny zbił, bo sprzedawali tylko ci, którzy naprawdę musieli, a rynek przez kilka miesięcy nie funkcjonował. Dlatego wyceny nieruchomości opierające się na danych o takich transakcjach budziły protesty ich właścicieli, którzy upierali się przy wyższych kwotach.
Inwestujący środki własne mogą zamknąć oczy i czekać na powrót koniunktury. W gorszej sytuacji znajdują się ci, którzy kupili nieruchomości za pieniądze pożyczone. Banki naliczają odsetki i niecierpliwie czekają na przychody z inwestycji. Niezabudowana nieruchomość gruntowa może przynieść przychód tylko wtedy, kiedy się ją korzystnie sprzeda. Dlatego mniej cierpliwi inwestorzy oraz banki napędzają obecnie sprzedaż, ku uciesze łowców okazji.
Od kilku miesięcy banki w Polsce znów chętniej udzielają kredytów hipotecznych. Rodzi to nadzieje inwestorów na powrót koniunktury. Jedni deweloperzy wznawiają wstrzymane inwestycje, a inni rozpoczynają nowe. Pojawiają się też nowi inwestorzy, którzy uważają, że teraz nastąpił najlepszy moment na inwestycje w nieruchomości. Ceny gruntów zmieniają się z miesiąca na miesiąc. Zapewne będą nieco wyższe niż obecnie, ale nieprędko osiągną poziomy ze szczytów hossy.
